Rozdział 17

26.6K 784 159
                                    

- Cześć dziadku.- powiedziałam wchodząc do kuchni. Dałam mu buziaka w policzek.

- Czy ty musisz dzisiaj wyjeżdżać? - spytał, spoglądając mi głęboko w oczy. Mogłam dostrzec w jego oczach wielki smutek, aż samej zrobiło mi się smutno.

- Dziadku muszę, przecież sam wiesz, że mam szkołę. Muszę się uczyć i do tego przygotować cheerleaderki do meczu.- powiedziałam. Naprawdę to nie wiem, czy to by był dobry pomysł jak bym tu została. Bałabym się, że spotkam Mike. Wolę uciekać od niewyjaśnionych rzeczy niż je zwalczać.

- A kiedy cię znowu zobaczę?- zadał pytanie, na które nie znałam teraz odpowiedzi.

- Wiesz...- zaczęłam ale nie dane było mi dokończyć.

- Za pół roku, za rok?- mój dziadek jest bardzo przewrażliwiony.

- Nie chcę ci znowu obiecywać. Chcę ci tylko powiedzieć, że na pewno niedługo mnie zobaczysz.- powiedziałam i spojrzałam mu w jego pełne zawsze radości oczy. Teraz jednak było w nich widać lekki smutek.

- Ami, jesteś naszą jedyną wnuczką. Wiesz, że zawsze będziemy ciebie kochać mimo wszystko. Nawet jak przyjedziesz za dwa lata. Ja zawsze będę przy tobie w twoim sercu.- dziadek z poważną miną złapał mnie za prawą rękę i podarował mi przepiękny złoty naszyjnik z mikrofonem.- Kiedyś ja dostałem taką bransoletkę tylko, że gitarą. Chcę żebyś zawsze nosiła ten naszyjnik.- powiedział przez co się trochę wzruszyłam.

- Dziękuję, będę go pilnować jak oczka w głowie.- powiedziałam zakładając naszyjnik.

Gdy go założyłam usiedliśmy razem do stołu i zaczęliśmy jeść śniadanie. Za dwie godziny mam samolot, więc za niecałą godzinę muszę jechać na lotnisko. Zaraz ma przyjść jeszcze Fabio się pożegnać. Będę za nim tęskniła i to bardzo. Obiecałam mu, że już nigdy nie zerwę z nim kontaktu. Muszę spróbować ta obietnicę dotrzymać.

Gdy zjadłam poszłam na górę się spakować.

Gdy prawie już kończyłam się pakować usłyszałam pukanie do moich drzwi. Przez nie wszedł Fabio, wyglądał jak by przebiegł jakiś maraton. Na jego widok, aż się zaśmiałam. Był ubrany w niebieską bluzkę i czarne spodnie z dziurami.

- Myślałem, że się spóźnię i znowu mi uciekniesz.- powiedział i podszedł do mnie w szybkim tępie się przytulić.

- To przez to tak pędziłeś?- zapytałam się go ze śmiechem.

- Tak dlatego przybiegłem prawie pół kilometra do ciebie.- powiedział bardzo poważnie, przez co zaczęłam lekko chichrać.- To w ogóle nie jest śmieszne.- mówił. Aż w końcu zaczął mnie gilgotać.

Po prawie dziesięciu minutach torturowania mnie, przestał

- Zróbmy sobie zdjęcie

- To chyba zły pomysł.- powiedziałam.

- Nie no Królowa instagrama, boi się wstawić zdjęcia.- powiedział.

- Była królowa.- poprawiłam go

- Dla mnie nadal byłaś, jesteś i będziesz królową.- zaśmiałam się z jego wypowiedzi- No nie daj się prosić.- dodał. Udawałam, że przez chwilę się zastanawiam...

- Dobra, ale tylko jedno zdjęcie.- powiedziałam zgadzając się na jego popaprany pomysł.

Nie wiedziałam jeszcze, że jedno zwykłe zdjęcie, wywoła taką burzę na Instagramie.

20 minut później.

Właśnie wkładałam swoją walizkę do bagażnika samochodu. Pożegnałam się z brunetem i dziadkiem już pięć minut temu. Ostatni raz popatrzyłam na dom i wsiadłam do auta. Zapięłam pasy i sprawdziłam telefon. Na telefonie włączyłam instagrama. Miałam mnóstwo powiadomień. Kliknełam zdjęcie i zobaczyłam wiele komentarzy od różnych osób.

Łobuz kocha najbardziej ♡♡♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz