Rozdział 4

38.7K 981 493
                                    

Amber pov

Wychodząc z klasy, czułam na sobie znowu ten przenikliwy wzrok. Przez całą lekcję nie wiem co się, działo w klasie, bo nie zwracałam na to uwagi. Pisałam z Fabio. Taaa, ale ze mnie przyjaciółka nie odezwałam się do niego przez cztery miesiące, a teraz nagle, zachciało mi się do niego napisać. Miałam wyrzuty sumienia i po prostu musiałam do niego napisać. Obiecałam mu, że przyjadę po moich urodzinach.

Z zamyślenia wyrwał mnie ból głowy. Czy ja znowu wpadłam na ścianę.

- Ajj.- syknełam, upadając na dupę

-Oj Evans, Evans w przyszłości patrz się przed siebie, a nie w telefon.- powiedział ze śmiechem.

- Spierdalaj.- powiedziałam zła.

- Nie wkurza...- nie mógł dokończyć, bo podbiegł do mnie Dante.

- Am wszystko okej?- spytał.

- Tak już wszystko dobrze.- zaczęłam się śmiać z jego zatroskanej miny. Brunet pomógł mi wstać, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

-Dzięki.- powiedziałam a Dante, uśmiechnął się jeszcze bardziej.

-A kupisz mi za to czekoladę, obiecuję, podzielę się z tobą i Clarą. Proszę.- powiedział głosem pięciolatka a mój humor jeszcze bardziej się poprawił.

-Okej - powiedziałam, dusząc się ze śmiechu. Kompletnie zapomniałam o blondynie stojącym obok. Spojrzałam na niego i odeszła z brunetem.

***

W końcu ostatnia lekcja tego tygodnia. Chyba wszyscy razem ze mną odliczają do dzwonka. Trzy, dwa, jeden i koniec.

Uśmiechnięta od ucha do ucha, wyszłam z klasy. Dzisiaj miałam iść z Clarą na zakupy, bo jutro jest impreza, lecz ona musiała szybko pojawić się w domu. Dlatego dzisiaj znów wracałam sama. Idąc do auta, zobaczyłam postać opierającą się o moje auto i dobrze wiedziałam do kogo ona, należy.

- Złaź z mojego auta Roberts.- powiedziałam, patrząc się na niego.- A tak w ogóle to, co ty robiłeś dzisiaj rano.- powiedziałam, a on jedynie się zaśmiał.

-Ja nic.- wypierał się z tym swoim uśmieszekiem.

- Weź, przestań udawać.- teraz to ja oparłam się o jego auto. Gamoń parkuje koło mnie. Jedynie spojrzał na chwilę, na moje ruchy następnie znów skierował swój wzrok na moje oczy.

- Ja nie udaję Evans.- powiedział z chrypką w głosie.

- Kiedy ja w końcu Ciebie zrozumiem.- spytałam.

- A co byś chciała zrozumieć.- teraz on zadał pytanie.

- Na przykład...- nie dokończyłam, bo zaczął dzwonić mi telefon. Rozłączyłam połączenie zwracając się znów do blondyna. - Już nieważne. Cześć. Chłopak jedynie przyglądał się mojej reakcji. Odszedł kawałek i spojrzał mi prosto w oczy

- Do jutra kicia.- z tym swoim uśmieszkiem wszedł do auta i odjechał.

Wsiadłam do auta i chwilę się zastanawiałam czemu cały czas mi się tak przygląda i dlaczego nazwał mnie kicia. Gdy byłam już w domu, postanowiłam zacząć załatwiać wszystko na jutrzejszą imprezę. Alkohol przywiezie mój ulubiony ziomek. To on właśnie zadzwonił wtedy w najmniej odpowiednim czasie. Czasem mam chęć go zabić mimo, że go lubię.

W domu babci już nie było, a moi rodzice wyjechali na weekend. Jeszcze muszę na niedziele zamówić sprzątaczki. Poszłam do kuchni zrobić popcorn, miałam zamiar obejrzeć jakąś komedie, a potem iść spać.

Gdy film się skończył, poszłam się umyć i przebrać w piżamę. Sprawdzałam jeszcze instagrama, gdy przeszła do mnie wiadomość

Od Wariata
W poniedziałek pizza ty ja i Clara

Do Wariata
No a jak

Dante już więcej nic nie odpisał, położyłam się spać myśląc o jutrzejszym dniu.

***

Obudziłam się o dwunastej. Powoli zaczęłam przygotowywać dom do imprezy. Czyli chowając wszystko, co drogie i cenne. Zamknęłam też ważne pokoje na klucz. Nim się obejrzałam była już siedemnasta, zaczęłam więc się szykować. Poszłam na górę, wzięłam szybki prysznic i owinęłam się ręcznikiem. Weszłam do garderoby i wybrałam czarną krótką sukienkę (zdjęcie w mediach). Ubrałam ją na siebie. Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Makijaż zrobiłam trochę ciemniejszy niż zwykle. Założyłam buty i Zeszłam na dół słysząc już pierwszy dzwonek do drzwi.

- Hej Amber. - słyszałam od każdego kto wchodził.

Po kilku minutach weszło już prawie trzydzieści osób. Wszystkich, powitałam, mówiąc im wcześniej gdzie, jest alkohol i inne napoje.

Impreza już się rozkręcała. Ludzi cały czas przybywało. Wypiłam już trochę drinków, tańczyłam ze wszystkimi możliwymi osobami, grałam w butelkę. A teraz szłam z Clarą po piwo obie, byłyśmy uśmiechnięte, uwielbiałyśmy ten moment, gdy nie myślimy o tym, co będzie jutro. Dante zniknął nam z oczów jakąś godzinę temu, gdy porywa jakąś dziewczynę do tańca.

- Brakowało mi tego- powiedziałam do Clary, próbując przekrzyczeć głośną muzykę.

- Tej wolności- powiedziała a ja jedynie, przytaknęłam głową.

Nie ważne, że nigdy nie pamiętam całej imprezy zawsze, staram się żyć chwilą. Dopiłam piwo do końca i ktoś porwał mnie do tańca, znałam ten zapach. W obrotach, gdy tańczyliśmy, zobaczyłam jak ktoś, robi nam zdjęcie. Ale w tej chwili nie przejmowałam się tym.

Dochodziła trzecia w nocy a ja nadal, tańczyłam z tym kimś prawie od godziny, śmiejąc się z niektórych nieudanych ruchów. Alkoholu już więcej nie tknęłam głównie dla tego, że ten ktoś mi na to nie, pozwalał.

- Kim jesteś.- spytałam się.

- Twoim szczęściem kicia.- wtedy już wiedziałam z kim przetańczyłam całą godzinę.

- Roberts nie sądzisz, że to głupie.- powiedziałam ze śmiechem.

- Co jest głupie?- spytał się.

- To wszystko widzisz każdy z nas, jest inny, miał inny początek i będzie miał inny koniec.- powiedziałam nadal ze śmiechem.

- Nie rozumiem.- powiedział.

- Powiem Ci tylko jedno - chłopaka tylko przytaknął więc kontynuowałam - Nie zakochuj się we mnie.

On nic nie, odpowiedział tylko, patrzył się w moje oczy ze smutkiem. Podobno pijany człowiek nie, wie co, mówi. A ja wiem, że będę żałowała wszystkiego, co powiedziałam. Myśląc o tym, co, miałam, mam i będę miała, zawdzięczam wszystkim dookoła. Nie zawsze wiemy co, tracimy, może nawet przejść nam nasza miłość koło nosa, a my jej nie, zauważymy. Mimo, że będziemy słyszeć wszystko od wszystkich wokół, że on nie jest dla nas to i tak ich nie posłuchamy. Mimo że wpadniemy wtedy w gówno, ale szczęśliwi to i tak kiedyś to się skończy. Wszystko się kiedyś kończy...
Przekonałam się o tym nie raz...

Łobuz kocha najbardziej ♡♡♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz