Część dziewiętnasta

Start from the beginning
                                    

— Musimy liczyć się z ewentualnymi trudnościami i zniszczeniami — wtrącił Aaron. — Jeżeli zawiodą bomby, mamy niewielkie szanse na powodzenie.

— Tutaj jeszcze się dopracuje szczegóły — powiedziałam. — Zajmijmy się sytuacją w porcie. Jakby nie było, pozostaje jeszcze kilka statków tutaj.

— Tym już się zajęliśmy. — Paola odezwała się, pierwszy raz od rozpoczęcia rozmów. — Opłaciliśmy już najemników i ludzi z branki na tych statkach, które zostają w porcie. A kapitanów wiernych Templariuszom szybko się pozbędziemy. Wyeliminujemy ich w czasie, kiedy wy wypłyniecie za Sternikiem.

— Co do walk na morzu, tutaj musimy współpracować jak jeden organizm. Zaatakujemy na otwartej wodzie, z dala od portu. Myślę, że pół dnia drogi od Stolicy wystarczy. Odpalimy równo, atakując statki z dwóch stron. Nie możemy jednak zatopić okrętu głównego, na którym stacjonować będzie Hakim. Tam przewozić będą kilka cennych rzeczy. Między innymi oczywiście pozostałości z ich budżetu, ale nie tylko. Nawet przede mną nasz cel ma jakieś sekrety, musimy zdobyć jego dziennik.

— To zostawcie mnie — powiedziałam. — Zaczekajmy na pozostałych i wtedy dopracujemy wszystko.

   Omówiliśmy kilka spraw dotyczących statków i zostawiłam ich na chwilę samych. Poszłam do swojej komnaty. Wyjęłam pistolet ze skrzyni zamkniętej na klucz. Będąc w Stolicy, nie nosiłam go ze sobą, ale przyszedł czas najwyższy, aby ponownie ujrzał światło dzienne. Wyczyściłam go, delikatnie obchodząc się z każdym elementem. Przymierzyłam jak do wystrzału, przypominając sobie wszystkie abordaże, w których brałam udział. Naostrzyłam miecz, wszystkie sztylety. Już czułam adrenalinę krążącą w żyłach. Wiedziałam, że gdy poczuję pod stopami pokład Kawki, to obudzi się we mnie piracki demon. Nawet nie zauważyłam, jak brakowało mi tego, tych beztroskich miesięcy, w których za nic miałam wszelkie lądowe konflikty. Byłam wtedy tylko ja, załoga i fale kołyszące okrętem. Wróciłam do sali głównej z uśmiechem na ustach. Tam zastałam już wszystkich naszych ludzi. Pocałowałam Ezia na powitanie, od rana nie mieliśmy okazji porozmawiać, bo uganiał się z Jack'iem i Samem wśród ludzi.

— Jak wam poszło? — spytałam.

— Nie najgorzej. — Uśmiechnął się Sam. — Sporo ludzi nas słuchało, kilku nawet spytało nas, czy nie moglibyśmy ich przyjąć w swoje szeregi.

— I co im odpowiedzieliście? — spytała Paola.

— Że w najbliższych dniach będą mogli wykazać się, a wtedy z pewnością do nas dołączą — odparł Jack.

— Kiedy upadnie drugi filar, będziemy mieli szansę podburzyć ludzi. Jeżeli się uda, to wówczas rozwścieczona tłuszcza sama wyeliminuje dla nas następnego Templariusza. — Zamyśliłam się na moment. — To byłoby nawet całkiem korzystne w naszych stosunkach z Konstantynem. Tym bardziej uwierzy, że jesteśmy rebeliantami i nie będzie pchał się w nasze wewnętrzne rozrachunki z Zakonem. W każdym razie, najpierw musimy załatwić sprawę ze Sternikiem. Francesco, będziesz tak miły i jeszcze raz przedstawisz nasze założenia nowo przybyłym?

— Nie ma sprawy. Od jutra w porcie będzie znacznie mniej statków, szacuję, że nawet siedemdziesiąt pięć procent z nich opuści przystań. Jednak nie możemy dać się zmylić, Juan wypłynie dopiero za tydzień, w towarzystwie dwóch innych okrętów. Aaron, Edward, Shadow oraz ja wyruszymy dwoma statkami za naszym celem. W tym czasie potrzebujemy was na miejscu. Ezio, Sam, wy zajmiecie się kapitanami wiernymi Templariuszom na statkach blokady. Mamy zapewnione wsparcie wojowników. W porcie znajdują się ludzie ze starego dystryktu Azize. Byli na tyle uprzejmi, że dołączyli do nas, podając się za najemników, jeszcze zanim zablokowano port. Teraz czekają tylko na sygnał. Będziemy mieli tutaj przewagę liczebną, więc nawet gdyby ktoś z przekupionych najemników odczuł obywatelski obowiązek względem naszych wrogów, szybko zostanie spacyfikowany.

Nothing Is True, Everything Is Permitted [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now