Część dwunasta

187 6 0
                                    

  I myślą, że tu się skończy. 

*** 

   Dotarliśmy do portu. Na pokładzie przywitało mnie stare kołysanie okrętu i wesołe okrzyki piratów. Odpowiedziałam kilkoma skinieniami głowy i od razu zamknęłam się w kajucie. W drodze na wybrzeże powiedziałam towarzyszom, że potrzebowałabym kilku dni na pozbieranie myśli. Chciałam pozbierać się trochę, strata Ezia nadal była świeżą raną, która emanowała bólem i całkowitą żądzą zemsty. Musiałam przemyśleć nasze następne kroki, chociaż już zdecydowaliśmy się na powrót do dystryktu Azize i przegrupowanie się tam. Gdy odbiliśmy, przez pierwszy dzień nie zrobiłam nic, odpoczywałam, leżąc na posłaniu i spędzając czas z Azize. Głównie milczałyśmy, ale sama jej obecność była dla mnie wsparciem. Następnego dnia siedziałam z Aaronem i Edwardem na mostku kapitańskim. Opowiedziałam im, co robiłam w Cytadeli, powoli coraz mniej bolały wspomnienia i w końcu mogłam o nich mówić. Nadal jednak tylko Azize wiedziała o moim rozkruszonym sercu. Trzeciego dnia zamknęłam się w kajucie i nakazałam, aby nikt mi nie przeszkadzał. Musiałam wiedzieć, jak chronić Fragment Edenu. Aby wiedzieć, jak chronić, musiałam wiedzieć, jak działał. Aby zaś wiedzieć, jak działał, powinnam poznać jego dokładne możliwości, to zaś wymagało czasu. Położyłam Jabłko na stole i spojrzałam na nie. W stanie spoczynku wyglądało całkowicie niepozornie. Ot, zwykły kawałek złota przetopiony w kształt kuli z różnymi wyżłobieniami. Gdy go dotknęłam, było zimne, gładkie i stalowe. Wiedziałam, że spełnia prośby, przynajmniej tak powiedział mi głos. Zastanawiało mnie jednak, co oznaczało, że kilka istot mogło nad nim zapanować. Miało na myśli ludzi? Jeżeli tak, to czy żyli oni wcześniej, czy mieli przyjść po mnie? Westchnęłam, widząc tylko jedną możliwość na rozwiązanie tej kwestii. Obawiałam się nadużywać mocy Artefaktu, ale przyłożyłam dłoń do niego i spytałam:

— Czy żyje teraz osoba, która cię ujarzmi?

   Po raz kolejny przeszedł mnie dreszcz. Stawał się coraz przyjemniejszym uczuciem, co trochę mnie martwiło. Jabłko rozbłysnęło, lekko musnęło moją skórę iskrą. Błyskawiczka oplotła moją dłoń, wspięła się po ramieniu. Poczułam ogarniającą mnie euforię, uczucie wszechmocy i wielkiej władzy.  Odsunęłam się przestraszona. Czy Fragment Edenu próbował powiedzieć mi w ten sposób, że to mnie słuchał? Zaschło mi na tę myśl w ustach, gardło ścisnęło mi się ze strachu. Co, jeżeli właśnie to mówił Artefakt? Czy byłam gotowa na taką odpowiedzialność? Te pytania powracały echem do wieczora. Kiedy pozostali przyszli do kajuty, poprosiłam, aby spróbowali spytać o coś Jabłko.

— Czy zaprezentujesz nam poczynania Templariuszy? — spytała Azize.

   Jabłko nie zmieniło swojej zimnej, nieporuszonej powłoki.

— Czy pokażesz nam co dzieje się na wyspie Ama? — spytał mój brat, ale również bez skutku.

— Wyjaśnij nam Shadow, o co chodzi — powiedział ojciec, kiedy i jego prośba nie została wysłuchana. — Nie rozumiem, co chciałaś osiągnąć.

— Obawiam się, że Fragment Edenu nie jest nadal dobrze nam znany — zaczęłam niezbyt pewnie, wstając z krzesła.

— Nigdy nie będziemy w stanie poznać go w całości — powiedziała Azize, starając się, aby jej głos i słowa były kojące. — Więc usiłując zrozumieć go, tracisz tylko czas.

   Nie wiedziałam, czy przyznać się otwarcie do wniosku, jaki wysunęłam. Miałam nadal nadzieję, że się myliłam.

— Zobaczcie tylko — powiedziałam w końcu i wyciągnęłam dłoń nad Artefakt. — Ukaż im walkę w Cytadeli.

   Jabłko rozświetliło się ogromnym blaskiem, rozjaśniło kajutę, niczym słońce rozjaśniające poranne niebo. Na ścianach pojawiły się sceny ataku na twierdzę. Zamknęłam oczy, nie chciałam widzieć tego ponownie.

Nothing Is True, Everything Is Permitted [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz