Fragment Wspomnień #1

129 5 0
                                    

***

   Dziewczyna siedziała w pokoju, patrząc na swoją córeczkę, śpiącą w kołysce. Dla niej mogła znosić to codziennie, te wszystkie poniżenia. Spojrzała w lustro swojej bogato zdobionej toaletki. Jej niebieskie oczy były podkrążone, brązowe włosy w całkowitym nieładzie. Dawno ich nie zaplatała, nie traciła na to czasu, skoro nigdzie nie wychodziła. Nieprzespane noce odcisnęły na niej piętno, do tego doszły do Stolicy słuchy o przewrocie na jej rodzinnej wyspie. Bała się, czy rodzicom coś się stało. Nie miała z nimi kontaktu, co jeszcze bardziej ją martwiło. Podeszła do kołyski, jej skarbek odkrył się przez sen. Delikatnym ruchem poprawiła kołderkę dziecka. Mimo wysokiego urodzenia i małżeństwa z synem króla nie chciała mamki do dziecka. Wolała nie popełniać błędu swojej własnej matki i od małego wychowywała dziecko sama. Usiadła przy biurku. Wyjęła z szuflady już dawno odpieczętowany list. Pierwszy raz odczytała go przed rokiem, gdy jej siostra coś planowała. Potem okazało się, co to takiego. Rozłożyła papier i po raz kolejny przeczytała tekst. Pismo znała doskonale, ale słowa, jakich użyła młodsza siostra, nadal nie pasowały jej do szarookiej dziewczyny.

Żałuję, że to wszystko tak się toczy. Gdybyśmy wcześniej zaczęły rozmawiać, mogłabym powiedzieć ci znacznie więcej. Musisz jednak wiedzieć, że gdy to czytasz, mogę, być już w lochu, daleko na morzu albo nawet martwa. Nie mogłam jednak dłużej tego ukrywać. Nie jestem córką tego samego mężczyzny, którego ty nazywasz ojcem. Uciekam stąd, zanim wydarzy się coś gorszego, niż moje grzechy. Pilnuj swojego męża, po raz kolejny już go nie postraszę. Miej baczenie na to, co wkoło ciebie. Uważaj na siebie i swoje nienarodzone jeszcze dziecko, bo nieświadomie prawdopodobnie wplątałaś się w bardzo ciężki konflikt.

   Odłożyła list. Po raz kolejny próbowała zrozumieć to, co w nim było. Słowa wryły się w jej pamięć niczym mantra, ale nie potrafiła doszukać się ich prawdziwego sensu.

***

   W tym samym czasie jej brat, wiele mil dalej, na innym kontynencie, prowadził wojsko. Przepełniały go wątpliwości, jednak nie mógł się wycofać. Zaszedł za wysoko, aby pozwolić sobie na zwątpienie. Wspominał słowa swojego Wielkiego Mistrza, dodawał sobie nimi otuchy. Powoli zapadał zmrok i szukali miejsca na postój. Powinien myśleć o odpoczynku, ale zamiast tego, jego myśli powędrowały do najmłodszej siostry. Dzieliło ich dziesięć lat, a okazała się lepsza od jego ludzi, przełożonych i, co najbardziej go nie zadowalało, przechytrzyła jego samego. Siedział w siodle wyprostowany, analizował błędy, jakich dokonał. Zaczął dostrzegać, gdzie dopuścił do głosu lekkomyślne przekonanie, że wszystko załatwią więzy krwi. Bał się, że spotka dziewczynę u celu swojej wyprawy. Miał nadzieję, że to się tak nie skończy, bo wtedy nie mógłby pozwolić, aby przeżyła. Okazała się zbyt wielkim zagrożeniem dla sprawy, jaką toczył, a mimo to pragnął, żeby to wszystko okazało się kłamstwem, a ona sama do nich dołączyła.

— Nadzieja — mruknął — dlaczego ona umiera ostatnia?

***

   Za morzem, na ogarniętej spokojną nocą wyspie, młodzieniec przeglądał dokumenty. Wygrał tę wojnę, mógł być spokojny. Jednak jego serce szalało z tęsknoty i strachu, który zagłuszała tylko praca. Nie wiedział, co stało się z dziewczyną, za którą szalał. Obawiał się nawet najgorszego, ale nie dopuszczał takiej możliwości, że nigdy już jej nie spotka. To dla niej zdobył się w końcu na odwagę. To z myślą o niej zorganizował ludzi, przekonał strażników, przejął ich rodzinne strony spod jarzma tych, których nienawidziła. Od czasu zdobycia wyspy pozostawali pod aresztem, czekali na dalsze decyzje. Jednak on nie potrafił podjąć żadnych kroków, nie sam. Ci, którzy byli mu doradcami i przyjaciółmi, także nie potrafili zdecydować. Wszak chodziło o wrogów ich przyjaciółki. Postanowili zaczekać, a jeśli przez najbliższy rok nie zjawiłaby się, zamierzali odesłać ich gdzie indziej. Ale skazać ich na śmierć nie potrafił.

***

   Równocześnie na Wielkim Morzu płynął samotny statek z załogą pogrążoną we śnie. Na pokładzie siedziała trójka osób. Milczeli. Znowu dopadły ich chwile ciszy i tęsknoty za tą jedną, malutką duszyczką. Brakowało im jej radości i humoru. Jednak wiedzieli, że już niedługo się spotkają, wyczekiwali tej chwili. Płynęli, aby ją odebrać i wrócić wraz z nią do normalnego życia. Mieli nadzieję, że nie zmieniła się zbytnio przez pobyt w tamtym przygnębiającym miejscu. Pragnęli znów słyszeć jej śmiech, rozmawiać z nią nawet na te najbardziej przyziemne tematy. Obmyślali już plan na nadrobienie straconych miesięcy. 

***

Nikt z nich nie przeczuwał jednak, że ich losy związane były z tą samą istotą. Istotą, od której zależeć miało tak wiele.

Nothing Is True, Everything Is Permitted [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now