Część siedemnasta

151 8 0
                                    

Tu zaczęło się wszystko.

***

   Jednocześnie prowadziliśmy dwie kwestie – ważne dla Bractwa oraz siedziby. Musiałam podzielić obowiązki odpowiednio względem umiejętności ludzi. Zdobyciem pieniędzy na zorganizowanie siedziby zajęli się piraci, na czele z Aaronem i naszym ojcem, którzy wypłynęli na morze atakować statki kupieckie. Nie należało to do honorowych sposobów, ale dzięki wtykom Pedra wiedzieli, które okręty należały do Templariuszy i właśnie te atakowali, co dodatkowo uszczuplało dochody naszych wrogów. Przyłączyli się również złodzieje i dziewczyny Paoli. Byłam im wdzięczna za to, bo sami w życiu nie zdobylibyśmy tyle złota. Również pozostali dostali swoje zadania. Samuel przeniknął między ludzi, rozpoznał nastroje mieszkańców i dowiedział się, czy byliby gotowi postawić się władzy. Nie czekaliśmy też długo na informacje o państwie. Sytuacja stała się jasna. Rozpoczęła się wojna. Musieliśmy więc zacząć działać. Wysłałam Azize i Byka do drugiego kraju, gdzie rezydował wróg Harry'ego – jego starszy brat Konstantyn. Wiedziałam, że zdobycie ewentualnego zaufania prawowitego władcy, mogło zająć sporo czasu, jednak trzeba było zaryzykować. W tym samym czasie rozpoczęliśmy działania na miejscu. W urządzonej siedzibie rozpoczęliśmy narady. Już na pierwszej z nich Paola i Sam okazali się nieocenionymi wywiadowcami.

— Trochę się porobiło — zaczął Sam, wyjmując mapę na okrągły stół. — Spór rozpoczął się dawno, prawie rok temu. Mamy już wrzesień, a dopiero teraz rozpoczynają się bardziej formalne walki, można powiedzieć, że przed miesiącem wybuchła właściwa wojna. Na granicy obu państw przebiega porządne umocnienie. — Wskazał na mapie jego przebieg. — Templariusze zbudowali je tuż po śmierci króla. Najwidoczniej przygotowywali się na to od dłuższego czasu. Na ziemiach pomiędzy umocnieniami a obozem Konstantyna doszło do pierwszej bitwy. Horacy przysłał mi raport. Walka miała charakter potyczki o dominację nad terenem przed umocnieniami. Nie rozstrzygnęła jednak o niczym. Azize udało się natomiast nawiązać kontakt z potencjalnym sprzymierzeńcem. Chwilowo jest to wszystko tajne, ale mamy szansę na jego wsparcie. W jego oczach jesteśmy rebeliantami.

— To dobrze — powiedziałam. — Według moich i Ezia ustaleń chwilowo Bankier nie wychyla się z ukrycia. Zaraz przejdziemy do dalszej części rozmowy, jednak mam pytanie do Paoli. Jak toczą się sprawy wewnętrzne?

— Arystokracja i urzędnicy mają związane ręce. Na czas wojny Rada całkiem przejęła dowodzenie.

— Cholera — mruknęłam. — Przydałoby się mieć kogoś ściśle do nich przyległego, potrzebowalibyśmy chociaż początkowy rys ich zamiarów.

— Niekoniecznie. — Uśmiechnął się Federico. — Pałac jest pełen przejść. W ścianach znajdują się wąskie korytarze. Można tam spokojnie wejść i podsłuchać ich plany. Jednak będzie na to tylko jedna szansa.

— Jedna? — spytałam.

— Templariusze dowiedzieli się o nich — wyjaśnił. — Chcą zamurować je w przyszłym tygodniu. To będzie jedyna opcja, na podsłuchanie dzisiejszego zebrania.

— O której się odbędzie?

— Rada spotyka się oficjalnie o siedemnastej. Wejście jest od północy, przypomina otwór do krypty.

— W takim razie po skończeniu narady udam się tam. — Przeniosłam wzrok na Sama. — Jeśli możesz, to kontynuuj.

— Tak jak wspomniałem, w oczach Konstantyna jesteśmy początkującymi rebeliantami. Mamy zająć się sprawami buntu, aby osłabić wewnętrzne struktury. Jeżeli uda nam się podburzyć ludzi i udostępnimy mu port, to przyśle pieniądze na walkę.

Nothing Is True, Everything Is Permitted [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now