- Z godzinę. - odpowiedziałam idąc za nim. Pokiwał głową. Przez następne pół godziny szukaliśmy dobrego miejsca do rozłożenia pikniku. - Może rozłożymy to tutaj? - zapytałam pokazując niską trawę. Chłopak wzruszył ramionami i rozłożył koc na ziemi. Uklękłam i zajrzałam do koszyka. W środku znalazłam picie, jedzenie i świeczki. Wyciągnęłam świeczki i rozłożyłam na brzegach koca. Zabezpieczyłam je żeby nic nie podpaliły w razie gdyby się przewróciły. - Masz zapalniczkę?-spojrzałam na mojego towarzysza. Z kieszeni spodni wyciągnął potrzebną mi rzecz i podał mi ją. Wzięłam ją od niego i zapaliłam świeczki. - Dzięki. - oddałam ją chłopakowi. Nagle dostał wiadomość.
- Kris napisał, że prąd wysiadł czy coś takiego i już do nas jadą. - poinformował mnie. Wstałam i otrzepałam spodnie. Ostatni raz spojrzałam na nasze arcydzieło i ruszyłam w stronę miejsca, z którego miałam ich odebrać. Brązowooki został żeby wszystkiego przypilnować. Po dotarciu na miejsce poczekałam z 5 minut, a kiedy przyjechała nasza para, podziękowałam Stefanowi i zaprowadziłam ich do miejsca, w którym było wszystko rozstawione.
- Jak tu pięknie. - westchnęła dziewczyna. Uśmiechnęłam się widząc jej reakcję.
- Dobra gołąbeczki. To wy tu sobie siedźcie, a jak coś będziecie chcieli to wołajcie. - oznajmił William i pociągnął mnie w głąb łąki. Przeszliśmy około 100 metrów i moim oczom ukazał się rozłożony koc, a na nim zapalone świeczki. Stanęłam w miejscu i uśmiechnęłam się.
- Nudziło ci się? - spojrzałam na bruneta.
- Może trochę. - również się uśmiechnął. Podeszłam powoli do koca i usiadłam na nim. Wzięłam do ręki jedną świeczkę i zdmuchnęłam ją.
- Ej. Przed chwilą ją zapaliłem. - wziął mi świeczkę z ręki i znowu ją zapalił. Usiadł obok mnie i zaczął wpatrywać się w gwiazdy. Zerwałam kawałek trawy i zaczęłam się nią bawić. - Jak myślisz? Jak im idzie?-zapytał.
- Chyba dobrze. - odparłam.
- Mogę zadać ci jedno pytanie?
- Już je zadałeś. - uśmiechnęłam się.
- A mogę jeszcze dwa? - spojrzał na mnie.
- Możesz. - pozwoliłam.
- Myślałaś kiedyś o związku z kimś takim jak ja? - zadał mi pytanie, a mnie kompletnie zamurowało.
- Ymm. - zaczęłam się jąkać.
- Rozumiem. - opuścił głowę, a mnie zrobiło się go żal.
- To nie tak, że nie chciałabym być z kimś takim jak ty, tylko zawsze byłam z innym typem chłopaków. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Czyli z jakim? - podniósł wzrok.
- Typ grzecznym chłopców. - powiedziałam.
- Aha. - mruknął.
- Chociaż nie wszyscy byli grzeczni. - westchnęłam.
- Jak to?
- Mój ostatni chłopak mnie uderzył. - spuściłam głowę.
- Uderzył cię? Dlaczego? - usłyszałam niedowierzaniem w jego głosie. Wróciłam pamięcią do tamtego dnia.
- W pewnie piątkowy wieczór zadzwonił do mnie brat mojego chłopaka. Ed. Siedmiolatek powiedział, że Derek dziwnie się zachowuje. Poprosiłam żeby powiedział konkretnie co robi. Powiedział, że rzuca talerzami, zwala wszystko z półek i że ogólnie się go boi. Oznajmiłam żeby się schował i że zaraz do nich przyjdę. Szybko zakluczyłam dom i pobiegłam do nich. Mieszkali tylko trzy ulice dalej. Kiedy weszłam do domu zobaczyłam rozbite lustro, porozrzucane książki i obrazy. Powoli weszłam i zapytałam czy ktoś jest w domu. W salonie zobaczyłam wściekłego Dereka. Stał przy kominku i wrzucał do ognia jakieś papiery. Podeszłam do niego żeby go uspokoić. Zaczęła się awantura. Krzyczeliśmy na siebie. W pewnym momencie zobaczyłam jak unosi rękę, a chwilę potem leżałam na ziemi. Czułam nieprzyjemne pulsowanie w okolicy lewego oka. Dotknęłam obolałego miejsca i w tym czasie zobaczyłam skulonego na schodach Eda. Ostatkiem sił wstałam i zabrałam chłopca do siebie. Przez całą drogę pytał mi się czy nic mi nie jest. Odpowiadałam, że to nawet nie boli, ale to nie była prawda. W nocy chłopiec przyszedł do mnie cały zapłakany. Pozwoliłam mu spać ze mną. Rano obudził mnie przyjazd rodziców i Krisa, którzy szybciej wrócili od dziadków. Kiedy się o wszystkim dowiedzieli wpadli w szał. Nie pozwolili mi spotkać się z Derekiem. Sama nawet nie chciałam. Po naszym rozstaniu został mi siniak na kilka dni. - starłam wierzchem ręki łzy, które popłynęły z moich oczu.
- Przepraszam. - spojrzałam na chłopaka, który ukląkł przede mną. - Przepraszam. - dotknął mojego policzka. To był taki czuły gest, że pochyliłam się w jego stronę. Jego wzrok z moich oczu zszedł na usta. Jego kciuk przejechał po mojej dolnej wardze. Zapragnęłam go pocałować i zrobiłam to. Chwyciłam go za koszulkę i pociągnęłam w swoją stronę. Jego ciepłe wargi zetknęły się z moimi. Włożyłam w tą pieszczotę wszystkie emocje. Chłopak pochylił się przez co położyłam się na ziemi. Nie przerywając pocałunku zawisł nade mną. Wplotłam ręce w jego miękkie włosy. Zignorowałam to, że jestem niedysponowana i rozchyliłam lekko nogi. Chłopak to wykorzystał i ułożył się nad moim wejściem. Poczułam, że staje się twardy. Jęknęłam czując go, ale chłopak zagłuszył mój jęk pocałunkiem. Kiedy zabrakło mi tchu, odwróciłam głowę lekko w bok. Usta bruneta musnęły mój policzek. Podniósł głowę do góry, dzięki czemu spojrzałam mu w oczy. Jego włosy opadły mu na czoło, więc odgarnęłam mu je.
- Muszę ci coś powiedzieć. Ja...- nie dokończył, bo zaczęło padać. Poprawka zaczęło lać.
- Claudia! William!- zawołali nas. Podniosłam się trochę dając mu do zrozumienia żeby ze mnie zszedł. Przy jego pomocy wstałam i pozbieraliśmy wszystko. Szybko pobiegliśmy do Krisa i Evy. Posprzątali już wszystko, więc wszyscy razem pobiegliśmy do samochodu.
- Przecież dzisiaj nie zapowiadali deszczu.- mruknęła Eva.
- Nikt się go chyba nie spodziewał.- powiedział William. Ruszyliśmy do domu. Na początku odwieźliśmy Evę, a potem pojechaliśmy do nas. Przez całą drogę między mną, a Williamem wisiało to niewypowiedziane zdanie. W końcu dojechaliśmy do domu.
- No to cześć.- pożegnał się Kris i wysiadł. Gdy też miałam wychodzić, on mnie zatrzymał.
- Widzimy się jutro?- zapytał.
- Tak. Widzimy się jutro.- powiedziałam i wyszłam. W nocy śniło mi się to co zaszło między nami na łące. Coś co zdarzyło się pewnie pierwszy i ostatni raz.
YOU ARE READING
Cześć Kotku 1 [ZAKOŃCZONE]
RomanceKiedy usłyszeli stukot moich obcasów odwrócili się w moją stronę. Zlustrowali mnie wzrokiem. Jeden z kolesiów szepnął coś drugiemu do ucha, na co ten się uśmiechnął. Kiedy przechodziłam obok nich, usłyszałam ciche pogwizdywanie. - Idiota. - mruknęł...
Uderzył cię ?
Start from the beginning