Obiecuję.

7.5K 281 42
                                    

Następnego dnia do szkoły podwiózł mnie tata. Wyszłam z samochodu i razem z Krisem poszłam w kierunku szkoły. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Pożegnałam się z bratem i odebrałam telefon. Na wyświetlaczu pojawił mi się numer Evy. Odebrałam.

- Cześć.

- Cześć. - przywitałam się z kuzynką Padalca. Obok mnie niespodziewanie pojawił się Theo. Zaczęłam rozglądać się za jakąś kryjówką.

- Możesz rozmawiać? - zapytała.

- Tak mogę. - oznajmiłam wchodząc do szkoły. Theo przytrzymał mi drzwi, gdy wychodziłam do środka.

- Dzwoniłam do ciebie z pytaniem czy mogłabyś zorganizować mi spotkanie z Krisem. Zgodziłaś się, ale do dzisiaj nie spotkałam się z twoim bratem.

Zatrzymałam się w miejscu. Kompletnie zapomniałam.

- Przepraszam. Zapomniałam o tym. - chwyciłam się za głowę. Theo spojrzał na mnie z zaciekawieniem. Podeszłam do okna, a on podszedł do mnie. Unikałam patrzenia na niego.

- Nie masz za co przepraszać. Wiem od Williama, że miałaś wiele na głowie, ale czy teraz znalazłabyś na to chwilę? - obok nas zatrzymał się William.

- Tak. Tak. Obiecuję, że zrobię wam najlepszą randkę pod słońcem. I to nawet jeszcze w tym tygodniu. - obiecałam. Chłopcy popatrzyli na mnie z zaciekawieniem.

- To nie jest randka. - powiedziała speszona.

- A mnie to pachnie randką, którą wam zorganizuje na 100%.-oznajmiłam.

- Dziękuję. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.

- Eva podziękujesz mi po wszystkim. - powiedziałam.

- No to do usłyszenia.

- Pa. - rozłączyłam się.

- Szykujesz dla kogoś randkę? - zapytał Theo. Pokiwałam głową. - To może Ci pomogę? - zadał mi kolejne pytanie. Nim zdążyłam mu odpowiedzieć zrobił to za mnie brunet.

- Ja jej już pomagam.

Spojrzałam na niego.

- Od kiedy?

- Od wtedy, gdy moja kuzynka cię o to poprosiła. - splótł ręce na piersi.

- Dziękuję wam, ale sama sobie poradzę. - oznajmiłam.

- Pomogę Ci, bo znam Evę. Wiem co lubi, a co nie. - nie dawał za wygraną brązowooki. Westchnęła w geście rezygnacji. Ten się tylko uśmiechnął.

- Claudia możemy porozmawiać? - usłyszałam dobrze znany mi głos. Odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z Mikem. Wiem, że powinnam z nim porozmawiać. Prędzej czy później i tak do tego dojdzie. Zebrałam wszystkie siły i pokiwałam głową.

- Może na osobności. - spojrzał na chłopaków. Pokręciłam głową. Nie chciałam zostać z nim sam na sam. - Okey. - wciągnął głęboko powietrze. - Chciałbym cię przeprosić. Wiem, że bardzo cię skrzywdziłem i nic mnie nie usprawiedliwia. Bardzo cię przepraszam.

- Mógłbyś mi tylko powiedzieć dlaczego to zrobiłeś? - chciałam wiedzieć, bo to zamknęłoby pewien rozdział w moim życiu. Chłopak podszedł do mnie, ale ja się cofnęłam. Widziałam ból w jego oczach.

- Ja... Ja... - zaczął się jąkać.

- Ty... Ty... - odezwał się William. Mike zgromił go wzrokiem.

- Zakochałem się w tobie. - spojrzał na mnie. Otworzyłam szeroko oczy.

Nie. To niemożliwe.

- Ale teraz wiem, że jestem dla ciebie nikim. - spuścił głowę. Zrobiło mi się go szkoda, ale musiałam mu coś powiedzieć.

- Mike ja... Dziękuję Ci, że jesteś ze mną szczery, więc ja też będę z tobą szczera. - oznajmiłam. - To co teraz powiem cię zabili, ale chcę żebyś to wiedział. - wzięłam głęboki oddech. - Nigdy, ale to nigdy nie pomyślałam o tobie jako o kimś więcej. Zawsze byłeś dla mnie tylko przyjacielem. Najlepszym przyjacielem.

Zobaczyłam smutek w jego oczach. Bolało mnie, że muszę mu to wszystko mówić, ale to była szczera prawda. Chłopak jedynie pokiwał głową.

-  Chciałbym się z tobą jeszcze tylko pożegnać. - powiedział. Nagle zauważyłam, że nie ma przy sobie plecaka.

- Pożegnać? - zapytałam zdezorientowana.

- Wyjeżdżam na trochę. Muszę się od wszystkiego odciąć i wszystko sobie przemyśleć.

- Jeżeli to wszystko przeze mnie to przepraszam. - głos mi się załamał. Chłopak się smutno uśmiechnął. - Nigdzie nie musisz wyjeżdżać. - poczułam, że do oczu nachodzą mi łzy.

- Nie to wszystko moja wina. Jeszcze raz przepraszam cię za tamto. Obiecaj mi coś. Obiecaj, że znajdziesz sobie kogoś i będziesz szczęśliwa.

- Obiecuję. - wykrztusiłam. Chłopak podszedł do mnie, a ja się nie cofnęłam. Pochylił się nade mną i musnął ustami mój policzek.

- Do zobaczenia. - powiedział i oddalił się. Poczułam, że właśnie straciłam przyjaciela. Chciałam coś zrobić, ale wiedziałam, że to mu dobrze zrobi. Jemu i mnie.

- Wszystko w porządku? - zapytał mnie Theo. Odwróciłam się w ich stronę. Pomrugałam szybko oczami żeby odpędzić łzy. Czułam się źle. Opuściła głowę. Nagle moje buty stały się dla mnie bardzo ciekawe. Przed moimi butami znalazły się inne buty. Podniosłam głowę. Przede mną stał William. Spojrzałam na niego.

- Chodź. Zwijamy się stąd.- chwycił mnie za rękę. 

- Zaraz się zaczynają lekcje.- przypomniałam mu. Machnął lekceważąco ręką. 

- Jak raz nie pójdziemy to nic się nie stanie.- oznajmił. Pokręciłam głową. Jeszcze nigdy nie poszłam na wagary. 

- No dalej.- jęknął. Spojrzałam na Theo. Kiwał twierdząco głową. 

- Ale muszę poszukać Alice i jej powiedzieć.- powiedziałam. 

- Powiem jej o wszystkim.- odezwał się Theo.

- Dziękuję.

- Skontaktujemy się później.- uśmiechnął się. Spojrzałam na bruneta.

- No to idziemy.- splótł nasze palce i pociągnął mnie w kierunku wyjścia ze szkoły. Na parkingu podeszliśmy do samochodu. Chłopak otworzył mi drzwi i wsiadłam do środka. Ten usiadł obok mnie na miejscu kierowcy i odpalił samochód. Oparłam głowę o szybę. Wyjechaliśmy z parkingu i pojechaliśmy w stronę obrzeży miasta. Patrzyłam na mijające nas samochody, ludzi śpieszących się do pracy. Droga minęła nam w kompletnej ciszy. Jechaliśmy jakieś pół godziny. Nagle chłopak wjechał w jakąś leśną dróżkę. Nie było  tutaj żadnej żywej duszy oprócz nas. Zatrzymał samochód. Odpięłam pas i wysiadłam. Plecak zostawiłam w środku. Oparłam się o maskę samochodu i zaczęłam rozglądać się dookoła. Ze wszystkich stron otaczały nas drzewa. - Chodź.- chłopak wyciągnął w moją stronę rękę. Popatrzyłam na nią, a później ruszyłam za nim. Szedł jakieś pięć kroków przede mną. Przez cały czas czułam wyrzuty sumienia z powodu Mikea. Czułam się po prostu źle. 

- Po co mnie tu zabrałeś?- zapytałam. 

- A co wolałaś siedzieć w szkole?- odpowiedział mi pytaniem na pytanie. Wzruszyłam ramionami chociaż wiedziałam, że tego nie widzi. Przeszliśmy jakieś dwa kilometry, aż chłopak się w końcu zatrzymał. Nie zobaczyłam tego i wpadłam na jego plecy. 

- Przepraszam.- powiedziałam. Uśmiechnął się. 

- Spójrz.- polecił. Spojrzałam przed siebie. Przed nami płynął jakiś strumień. Na drugą stronę można było się przedostać tylko przez most. Wszystko było takie piękne. Brunet ruszył w stronę mostu. Po chwili poszłam za nim.

Cześć Kotku 1 [ZAKOŃCZONE] Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt