To był błąd .

8.1K 332 18
                                    

Claudia pov.
Przez cały weekend praktycznie nie wychodziłam ze swojego pokoju. Źle się czułam po całej akcji z piątku. On wszystko zniszczył. Zniszczył mój pierwszy pocałunek, chociaż na pewno wiedział, że chciałam żeby wyglądał inaczej. Postanowiłam sobie, że jak go spotkam to tak mu przyłożę, że nie będzie się już do mnie zbliżał. I tak wstałam w poniedziałek, ubrałam się i poszłam zamaskować nadal czerwony ślad. Niestety nawet pod podkładem był trochę widoczny. No nic trzeba mieć nadzieję, że nikt tego nie zauważy.

- I jak się czujesz? - zapytała mnie mama kiedy znalazłam się na dole.

- Dobrze. - odpowiedziałam, siadając do stołu. Zaczęliśmy prowadzić ze sobą jakąś niezobowiązującą rozmowę. Gdy do kuchni wszedł tata i brat, to po śniadaniu ojciec zaoferował, że nas podwiezie do szkoły. Zgodziliśmy się i po zjedzonym śniadaniu poszliśmy się spakować.

- Pa mamo! - krzyknęłam wychodząc z domu. Usiadłam obok kierowcy, a Kris z tyłu za mną.

- O której dzisiaj kończycie? - zapytał mężczyzna wyjeżdżając z podjazdu.

- Ja o 15:20, a Kris chyba o 14:35 czy coś takiego. - spojrzałam przez ramię na brata. Kiwał twierdząco głową.

- To Kris ja po ciebie przyjadę, a ty Claudia jak będziesz chciała to zadzwoń to po ciebie podjadę. - powiadomił mnie rodzic.

- Okey. - spojrzałam za okno. Dzisiaj było pochmurno, więc ubrałam jeansy i czarną koszulę w kratkę.

- Wiecie, że w piątek znowu przychodzi do nas rodzina Blacków? Mama ich wczoraj zaprosiła. - powiadomił nas. Spojrzałam na niego.

- Przecież w piątek jest mecz i mieliśmy go oglądać. - przypomniałam mu. Otworzył szeroko oczy.

- Zapomniałem. - położył rękę na czole. - Ale wiesz jak przyjdzie William i jego tata to będzie więcej osób do oglądanie, więc nie przejmuj się i tak obejrzymy ten mecz. - powiedział nie spuszczając wzroku z drogi.

- Fajnie. - mruknęłam pod nosem. Po jakiś 10 minutach byliśmy pod szkołą.

- Pa. - pożegnałam się z rodziną i poszłam do szkoły. W drodze do budynku czułam na sobie czyjeś spojrzenia. Popatrzyłam na ludzi obok mnie. Napotkałam kilka spojrzeń chłopaków. Każdy się do mnie uśmiechał.

Co jest?

Szybko weszłam do szkoły, ale w środku było nie lepiej. Moją pierwszą lekcją była geografia, więc poszłam pod klasę, którą była na piętrze. Jak weszłam do klasy rozejrzałam się za Alice. Niestety dziewczyny nigdzie nie było. Usiadłam w naszej ławce i wyciągnęłam telefon. Zobaczyłam, że mam jakąś wiadomość. Była od Williama. Pewnie zastanawiacie się skąd mam jego numer. To proste ktoś musiał do niego dzwonić co 15 minut.

William:
Spotkajmy się za godzinę na dziedzińcu.

Pomyślałam czy mu odpisać. W końcu się zdecydowałam.

Ja:
Nie mam zamiaru się z tobą spotkać.

Szybko przyszła odpowiedź.

William:
Mam ci coś ważnego do powiedzenia.

Ja:
Człowieku weź się ode mnie odczep!

William:
Tu chodzi o Krisa.

Przeczytałam jeszcze raz wiadomość. Jak to o Krisa? Czy coś zmalował albo...? Wolałem nie zastanawiać się nad tym co mój brat mógł zrobić.

Ja:
Co on zrobił?

William:
Powiem Ci jak się spotkamy.

Ja:
Skąd mam wiedzieć, że nie zmyślasz?

William:
Eva mnie o coś poprosiła. O coś co jest związane z twoim bratem.

Ja:
To idź do Krisa.

William:
Gdybym mógł to poszedłbym, ale to ty musisz mi pomóc. Przyjdziesz?

Czy to jest dobry pomysł? Przecież miałam się trzymać od niego z daleka, ale jeżeli Eva coś chce od Krisa to czemu miałabym jej nie pomóc? Ona mi już pomogła, więc teraz jest kolej na mnie.

Ja:
Przyjdę.

William:
To widzimy się za godzinę. Tylko nie mów o niczym Krisowi.

- Cześć. - przywitała się ze mną blondynka, siadając na krześle.

- Cześć. - zablokowałam telefon i zaczęłam z nią rozmawiać.

- Jak ci minął weekend? - wyciągnęła z plecaka książki.

- A szkoda mówić, a tobie?

- Chyba dobrze. Mark chciał się ze mną spotkać, ale wyjechałam do cioci i nie miałam jak. - otworzyłam szeroko oczy.

- On chciał się z tobą umówić.

- No chyba tak. - dziewczyna się zarumieniła.

- A jaka była jego reakcja jak się dowiedział, że cię nie ma?

- Powiedział czy nie moglibyśmy się spotkać dzisiaj po szkole.

- I? - byłam ciekawa czy się zgodziła.

- Powiedziałam mu, że dzisiaj mu powiem.

- Na co ty czekasz? Odpisuj my, że się z nim spotkasz. - powiedziałam.

- Ale...

- Nie ma żadnego ale. Pisz do niego. - oznajmiłam na co ona wyciągnęła telefon i napisała do kogoś wiadomość. Po chwili dostała odpowiedź. Uśmiechnęłam się do mnie.

- Odpisał, że się cieszy, że się zgodziłam i przez chwilę myślał, że się nie zgodzę. - powiadomiła mnie. Uśmiechnęłam się do niej. Do klasy weszła nauczycielka.

Po 45 minutach lekcja w końcu dobiegła końca. Gdy wychodziłam z klasy dostałam wiadomość.

William:
Czekam na dworze.

Powiedziałam Alice, że muszę coś załatwić i oznajmiłam, że spotkamy się pod salą. Ona odpowiedziała, że poszuka Marka i porozmawia z nim o dzisiejszym spotkaniu. Zeszłam na parter i poszłam w kierunku dziedzińca. Kiedy znalazłam się na dworze zobaczyłam, że na jednej z ławek siedzi Padalec. Podeszłam do niego.

- O co cię poprosiła Eva? - zapytałam nie owijając w bawełnę. Chłopak podniósł głowę do góry i się uśmiechnął.

- Ciebie też miło widzieć. - powiedział jak gdyby nigdy nic. Przewróciła oczami. Jeżeli mnie sprowokuje to obiecuję, że mu przyłożę.

- Przejdź do rzeczy. - zaplotłam ręce na piersi.

- Eva pyta się czy mogłabyś im zorganizować spotkanie. - powiedział.

- Spotkanie? - pokiwał głową. - Daj mi do niej numer to porozmawiam z nią i wszystko ustalę. - wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni. Podyktował mi numer. - Powiedz jej, że się z nią skontaktuje. - oznajmiłam. Schowałam z powrotem telefon do kieszeni. Doszłam do wniosku, że rozmowa już się skończyła. - No to cześć. - powiedziałam i odwróciłam się na pięcie. Brunet chwycił mnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę.

- Nie dotykaj mnie. - warknęłam i wyrwałam mu się.

- Jakoś jak dotykałem cię w piątek to ci to nie przeszkadzało. - uśmiechnął się. Do moich myśli wdarły się obrazy z tamtego dnia.

- To był błąd. - oznajmiłam. Chłopak sięgnął ręką do mojej szyi i odsunął włosy. Cofnęłam się do tyłu.

- Widzę, że nie do końca udało Ci się to zamaskować. - zauważył nadal się uśmiechając. Poczułam jak tracę nad sobą kontrolę.

- Za to ja widzę, że cię to cieszy. - powiedziałam. Powinnam znaleźć się jak najdalej od niego.

- Słuchaj. Sama mi na to pozwoliłaś.

I to zdanie sprawiło, że zamachnęłam się ręką i uderzyłam chłopaka w twarz. Zobaczyłam, że został mu ślad na policzku od mojej ręki. Nie mówiąc nic zostawiłam go tam samego tak jak on zostawił mnie.

Cześć Kotku 1 [ZAKOŃCZONE] حيث تعيش القصص. اكتشف الآن