#2

13K 561 66
                                    


Pojazd zatrzymał się idealnie przy krawężniku. Liam prostym gestem pokazał naszemu kierowcy, aby nie wysiadał, gdyż nie było takiej potrzeby. Poradzimy sobie sami. Nie mamy po pięć lat. Z tego, co chłopaki opowiadali podczas podróży o naszym przybyciu wiedzą wychowankowie i dyrektorzy budynku. Nikt więcej. Cieszę się z tego powodu, gdyż nie chcę tego szumu wokół nas. Za dużo tego było. Mimo tego, że nie jesteśmy już zespołem to wciąż spotykamy się, uczestniczymy w różnego rodzaju akcjach, udzielamy wywiadów, czasem zgadzamy się na danie koncertu. To co nas łączy - muzyka oraz przyjaźń - w żaden sposób nie przeszkadza nam w tym, że każdy z nas zamieszkał osobno, pomijając jedynie Zayn'a i Liam'a, którzy ustatkowali się i mają dziewczyny. Można powiedzieć, że ze wszystkich tych wypadów żyję, że mam z tego pieniądze i nie mogę, a nawet nie będę z tego powodu narzekał. Kiedy tylko wysiedliśmy z auta ruszyliśmy w stronę drzwi budynku, który jest wykonany z czerwonej cegły. Na samym środku na górze widnieje napis 'FERRIES' pisany dużymi, drukowanymi literami, a pod spodem mniejszymi i pisanymi 'Dom Dziecka w Londynie'. Drzwi są podwójne, wykonane z ciemnego drewna. Wszyscy wchodzimy do budynku, z którego aż bucha ciepło. Nie wiem w jaki sposób idę pierwszy pomiędzy Louisem, a Liam'em. Zayn i Niall idą za nami. Mam wielką ochotę się stąd urwać, pojechać do swojego mieszkania, zjeść, wziąć tabletkę i pójść spać.

     - Dzień dobry. Czy zechcą się panowie czegoś napić? Pani Galvin za chwilę tutaj się pojawi. Proszę tu spocząć.

Moje myśli przerwała kobieta. Wygląda na trzydzieści parę lat. Coś koło tego. Poza tym po jej ubiorze można stwierdzić, że jest sekretarką. Grzecznie nas poinformowała uśmiechając się ciut za szeroko. Zdaję sobie sprawę, co to oznacza. Cieszą się tak bardzo, że za chwilę posikają się ze szczęścia albo przeżyją orgazm ze względu, że zechcieliśmy się tutaj pojawić. Kurwa! W co ja się wpakowałem? Wiem, iż tak działam na kobiety, ale potrzebna mi jedynie aspiryna, łóżko i sen. Nic więcej. Tak bardzo chcę się stąd urwać. Kiwnąłem głową w rozdrażnieniu i przetarłem dłonią twarz podrygując stopą na drugim kolanie.

Kobieta zaproponowała nam herbatę bądź inny rodzaj napoju jedynie ja grzecznie odmówiłem, a chłopaki nie pogardzili herbatą czy kawą. Nie mam ochoty na picie. Kobieta, która się nami zajęła teraz siedzi niepewnie przed monitorem laptopa i co chwila spogląda w moją stronę. Skoro już tu jestem i tak cholernie mi się nudzi to mogę się zabawić i umilić sobie czas. Gdy ponowie spojrzała uśmiechnąłem się do niej patrząc w jej tęczówki. Momentalnie jej policzki pokryły się czerwienią, gdy nakryłem ją na podglądaniu mnie. W myślach przybiłem sobie piątkę za pierwszy etap. Następnym krokiem było oblizanie i przegryzienie dolnej wargi, ale tylko wtedy, gdy ona ponownie spojrzy. Spojrzała, a ja miałem ochotę wybuchnąć śmiechem. Jej policzki dosłownie zmieniły się w kolor dorodnego buraka. Poczułem uderzenie w ramię. Patrzę po swojej prawej stronie. Louis skarcił mnie wzrokiem i wrócił do rozmowy z innymi, na co tylko się zaśmiałem. Chciałem kontynuować swoją świetną zabawę, lecz przeszkodziło mi w tym pojawienie się starszej, niskiej i pulchnej kobiety, elegancko ubranej. Grzecznie się z nami przywitała i podała każdemu dłoń w geście przywitania.

     - Wszystkich naszych podopiecznych zebraliśmy w sali na pierwszym piętrze. Dzieciaki są podekscytowane, że ktoś ma ich za chwilę odwiedzić. Możecie z nimi porozmawiać, pobawić się. Niestety sprzęt muzyczny jest już do wymiany i nie działa. Przykro mi, jeśli zepsułam wam plany z tym związane. Dobrze nie będę zabierać więcej czasu. Naprawdę przeogromnie się cieszę, że zgodziliście się do nas przyjechać i spędzić chwilę.

Kobieta przytuliła każdego z osobna, po czym skierowaliśmy się za jej małymi krokami. Idziemy szerokim korytarzem, a później wchodzimy schodami na pierwsze piętro i skręcamy w lewo. Z samego końca tego korytarza już słychać hałas.

     - W razie jakichkolwiek pytań skierujcie się do mnie bądź do którejś z pracownic będących na sali. Chętnie pomogą.

Gdy weszliśmy zapanowała grobowa cisza, która dość szybko została zastąpiona piskiem i wybuchem pozytywnej emocji. Nie zdążyłem dojść do wyznaczonego dla siebie krzesła, a już poczułem jak dwie dziewczyny przytulił się do mnie. Dwunastolatki. Świetnie. Wkrótce usiadłem obok Niall'a, który uspokoił dzieciaki i wtedy się z nimi przywitał. Każda para oczu wpatrywała się w nas po kolei. Bawi mnie to, ale przyznaję, że warto jest tu przyjść i zobaczyć ich uśmiechy wywołane jedynie naszym przyjściem. Razem z chłopakami uzgodniliśmy, że utworzymy pięć grup i będziemy zmieniać się co dwadzieścia minut. Chcieliśmy, aby każdy dzieciak mógł nas poznać i spędzić trochę czasu z każdym z nas. To wydaje się być sprawiedliwy układ. Każdy ze swoją grupą miał się pobawić, porysować, pogadać. Ogółem spędzić miło czas. Dzieciaki tu zebrane są w wieku od sześciu do siedemnastu lat. Usiadłem w kręgu przygotowanym przez moją grupę. Na początku każdy z nas opowiedział coś o sobie. Tak, nawet ja się na to zdobyłem ograniczając się rzecz jasna do mówienie rzeczy typu 'Imprezuję co tydzień i zawsze zaliczam'. Zaproponowałem, żeby wszyscy osobno narysowali swój ulubiony owoc i napisali dlaczego wybrali właśnie ten. Po obejrzeniu rysunków byłem naprawdę mile zaskoczony ich zdolnościami plastycznymi i tym, że niektórzy nawet wymyślili swój własny owoc. Później zagraliśmy w 'flonse madonse'. Gra jest bardzo prosta. Polega na tym, iż jedną z dłoni trzymasz pod ręką osoby, a drugą nad dłonią przeciwnika. Tak sobie stukamy dłonią, która znajduje się nad i jednocześnie śpiewamy. Kiedy dochodzimy do liczb 'one', 'two', a na 'three' trzeba złapać osobę, a jeśli nie uda się to odpadasz bądź osoba złapana. To bardzo proste, prawda? Odpadłem po kilku osobach śmiejąc się. Przypomniałem sobie kawał, który opowiedział mi chłopak siedzący podczas gry po mojej lewej stronie, który również jest powodem mojego śmiechu. A więc pozwolicie mi, że wam go zacytuję:


'Tato, kto to jest alkoholik?'

'Widzisz te cztery drzewa? Alkoholik widzi osiem'.

'Ale tato, tam są tylko dwa drzewa'.


Wstałem z dywanu obserwując jak dzieci się bawią w innych częściach pomieszczenia. Moje usta nadal są wykrzywione w dużym uśmiechu. Rozejrzałem się dookoła obserwując jak radzą sobie pozostali. Konkretniej chodzi mi o chłopaków. Musze przyznać, że całkiem nieźle im to wychodzi. Liam'owi najlepiej. On uwielbia dzieci. Tak jak Niall i Louis. Mnie i Zayn'owi nie uruchomił się instynkt ojcowski na szczęście. Uśmiechnąłem się bez powodu. Nie wiedząc dlaczego odwróciłem się za siebie. Mój wzrok zatrzymał się na drobnej sylwetce dziewczyny. Siedzi kompletnie sama jakby odseparowywała się od całej reszty, gdy pozostali bawią się w najlepsze. Wygląda na siedemnastolatkę. Bardzo przypomina mi taką zagubioną i nieśmiałą dziewczynkę na dużej imprezie, która nie wie gdzie się podziać, co robić i myśli tylko o tym, by jak najszybciej się wszystko skończyło. Mam dzisiaj naprawdę dobry humor pomimo niewyspania i innych cholerstw, więc nie pozwolę, żeby siedziała sama. Upewniłem się, że moja grupa jest wciąż zajęta i ruszyłem w jej stronę. Dziewczyna jest tak pochłonięta książką, że nawet na mnie nie spogląda. Kucnąłem przy jej lewym boku. Definitywnie chowa się za swoimi niezbyt długimi brązowymi włosami, które są delikatnie kręcone.

     - Może masz ochotę przyłączyć się do mojej grupy?

Obserwuję ją dokładniej, jej najmniejszy ruch. Wzdrygnęła się na dźwięk mojego głosu. Zamarła. Oblizałem dolną wargę i zagryzłem ją, co w tym momencie oznaczało, że się niecierpliwię. Cholernie nie lubię, kiedy ktoś mnie ignoruje, a kiedy z kimś rozmawiam ma na mnie patrzeć. Przecież do jasnej cholery nie zwracam się do ściany. Dziewczyna pokiwała głową przecząco, co uznałem za odpowiedź. Palcem wskazującym odgarnąłem jej włosy, za którymi się chowała. Gdy już miałem ją zobaczyć, usłyszałem krzyk dzieci z mojej drużyny, która zakończyła już zabawę i proponuje zagrać w następną. Oddaliłem dłoń, powodując tym samym, że włosy powróciły na swoje poprzednie miejsce, a ja oblizałem górną wargę marszczą brwi. Wstałem, spojrzałem jeszcze raz na dziewczynę i ruszyłem w stronę grupki.

____________________

OD AUTORKI: Jeśli przeczytałaś, zostaw komentarz.

HARSH | [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz