#58

5K 155 37
                                    

Do domu wracamy około drugiej w nocy. Ten dzień i noc była naprawdę cudowna, jednak każdy ma swoje granice i czuję, iż jeśli za chwilę nie pójdę pod prysznic, a następnie do łóżka to będzie źle. Gdy tylko wsiadłam do auta nie założyłam szpilek, gdyż przez cały wieczór miałam je na sobie i nie chciałam, aby moje stopy cierpiały, a chłopak nie miał nic przeciwko, dlatego teraz właśnie niesie je w lewej dłoni, a prawa jest splątana z moją. Zdejmuję marynarkę bruneta, składam ją i układam na oparciu sofy, po czym znikam na górze w łazience. Zrzucam z siebie wszystko i gdy tylko woda ma przyjemną temperaturę wchodzę. Zbyt zmęczona postanawiam po prostu się umyć i jak najszybciej znaleźć się w łóżku, do którego wchodzę po około dwudziestu minutach później ubrana w dolną bieliznę i zwykłą koszulkę. W momencie, w którym przytulam policzek do poduszki Harry odkrywa pościel z drugiej strony i wsuwa się na łóżko. Jego ciało przysuwa się blisko mojego, a ramię obejmuje w geście bezpieczeństwa. Uśmiecham się sama do siebie. Mruczę na jego delikatne usta na moim policzku.

     - Kocham Cię.

Mój uśmiech rośnie do gigantycznych rozmiarów, a serce bije tak szybko, że za chwilę wyskoczy. Jestem szczęśliwa.

     - Kocham Cię.

Odpowiadam szeptem i zasypiam przytulona do jego ciała.

                     *      *      *

Następnego dnia, a właściwie kilka godzin później budzi mnie głośny deszcz. Robię kwaśną miną jakbym zjadła cytrynę, gdy dostrzegam widok za oknem. Leje jak z cebra, a jest godzina trzynasta. Harry'ego nie ma przy mnie, więc myślę, że może poszedł popracować. Chcę spać dalej, ale mój brzuch niemal mnie błaga, abym coś zjadła. Kiedy odrzucam pościel i siadam na brzegu materaca robi mi się strasznie zimno. Z szafki biorę granatową bluzę na ekspres i zwykłe, czarne leginsy. Nie mam jakoś ochoty zakładać stanika, więc niech zostaną tam gdzie ich miejsce. Robię szybkiego koka i wychodzę z pokoju, żeby po chwili zejść po schodach z bezgłośnym ziewaniem. Kieruję się do kuchni, aby zrobić sobie herbatę i kanapki, a przy okazji też Harry'mu, którego niespodziewanie spotykam w kuchni.

     - Dzień dobry. Myślałam, że pracujesz czy coś..

Mówię mu to, kiedy całuje mnie w czoło na przywitanie i siada przy stole do laptopa. Słyszę, że coś się smaży. Widząc bekon na patelni mój brzuch się skręca z głodu. Uwielbiam bekon!

     - Prawdę mówiąc to sam nie dawno wstałem. Nie miałem serca Cię budzić. Pomyślałem, więc że zrobię śniadanie dla nas i spędzimy ten dzień w łóżku. Na zewnątrz okropnie pada, a ja w takich warunkach nie dam Ci prowadzić samochodu.

     - Oh, rozumiem. Właściwie to nawet się cieszę, że pada.

     - Tak czy inaczej nie ominie Cię to. Poza tym myślałem, że ostatniego dnia moglibyśmy jeszcze coś zwiedzić, ale wygląda na to, że Glasgow ma nas dość i chce, abyśmy już pojechali.

Chichoczę rozbawiona jego słowami. Odwracam zrumieniony już bekon na drugą stronę. Harry informuje mnie, że idzie do toalety, a ja przygotowuje stół, żeby go nakryć. Przestawiam laptopa na stolik w salonie, z którego niespodziewanie wypada biała, mała koperta. Właściwie nie przejęłabym się tym, gdyby nie to, że jest to z policji. Moja ciekawość rośnie. Może go po prostu zapytam o ten list? Waham się przez dłuższą chwilę, a ostatecznie postanawiam otworzyć białą kopertę. Wezwanie na przesłuchanie? Po przeczytaniu patrzę na kartkę, a później na Harry'ego, który nie wygląda na ani trochę zachwyconego.

     - Czy ja wtykam nos w Twoją korespondencję?

Kiwam głową przecząco, a on wyrywa mi kartkę oraz kopertę z rąk. Wkłada ją z powrotem i odkłada na regałową półkę.

HARSH | [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz