#77

2.2K 45 56
                                    

Ostatnie minuty, Brooklyn. Dasz radę. Mówię sobie w myślach. Z racji, że każdy skończył przed czasem pisać maturę Pani Jordan zaproponowała, że skoro został czas to możemy załatwić sprawę osoby towarzyszącej na zimowy bal, który ma odbyć się w grudniu, czyli już za niedługo. Osoby z pierwszej ławki puszczają kartkę, która zaczyna krążyć po całej klasie, aż dociera do mnie i Lily. Co do niej.. Nie musiałyśmy nic mówić. Wystarczy, że na siebie spojrzałyśmy i ona już wiedziała, że coś jest nie tak. Ucięłam potok jej słów nim się zaczął gestem ręki, bo nie chciałam rozkleić się na oczach rówieśników tym bardziej, że podczas jazdy do szkoły słuchałam muzyki i zdążyłam się na tyle uspokoić, żeby jednak nie olać dnia szkoły i nie zrobić sobie wagarów. Na moje szczęście Lily się nie odezwała. Była przy mnie przez cały czas wspierając mnie swoją obecnością i na obecną chwilę mi to wystarcza. Wychowawczyni powiadamia nas, że wychodzi na moment do pokoju nauczycielskiego i ledwie drzwi zamykają się za nią, a pozostali zaczynają rozmawiać ze sobą tak głośno, że staram się sprawić, żeby głowa mi nie pękła. Opieram czoło na przedramionach po tym jak napisałam czarnym tuszem małą literkę x oznaczającą, że z kimś przyjdę, choć tak naprawdę sama nie jestem tego pewna ze względu na to, co wydarzyło się niedawno aczkolwiek nie sądzę, że nasza sprzeczka z rana miałaby aż tak duży wpływ i sprawiła, że Harry zrezygnowałby z balu ze mną. Modlę się, aby przetrwać i żeby dzwonek już zadzwonił.

     - Ej, Riggs! Kim jest ten szczęśliwiec, z którym przyjdziesz na bal? Jego tożsamość to chyba nie tajemnica, co? Zdradzisz nam jak się nazywa?

W pierwszej chwili słyszę głośny gwizd, ale to nie sprawia, że podnoszę głowę, a dopiero wtedy, gdy słyszę swoje nazwisko i dalszą wypowiedź. Świetnie. Dzięki, Drake. Cała uwaga teraz zwróciła się na mnie. Na serio właśnie w tej chwili tego potrzebowałam. Niektórym brak wyczucia..

     - Co? Kto niby chciałby z Tobą się w ogóle gdziekolwiek pokazać?

Ułożenie racjonalnej odpowiedzi w głowie psuje mi śmiech, a po chwili słowa Ashley, na którą spoglądam bez emocjonalnym spojrzeniem. Mój dzisiejszy humor sprawia, że kiwam głową i olewam spojrzenia kładąc z powrotem głowę na splecionych przedramionach. Naprawdę wybrali sobie najgorszy dzień na czepianie się, bo nawet nie mam ochoty na to reagować. Właściwie to nie pamiętam nawet kiedy ostatnio ktoś mnie zaczepił, bo jak już wspomniałam od rozpoczęcia roku szkolnego mam totalny spokój i luz. Czasami zdarzały się delikatne docinki takie jak te przed chwilą, ale zdecydowanie wolę to, co jest teraz niż to, co działo się przez dwa lata. W sumie to nie powinno zdarzać się nic z takich rzeczy, ale cóż nie mam na to wypływu.

     - Ojejku.. A co żal Ci, że z Tobą nikt nie przyjdzie? Gdzie jest Twój klub chłopców, z których wybierałaś codziennie nie wiedząc, któremu akurat właśnie tego dnia dasz szansę i tak naprawdę spierdolisz ich cenny czas, bo na Ciebie nie warto go marnować? Już się tak nie ustawiają, co?

Totalnie zaskoczona unoszę głowę, kiedy słyszę Lily głos. Uśmiecham się słysząc znaczenie słów. Spogląda na mnie i puszcza mi oczko, a ja ściskam jej rękę w podziękowaniu za bronienie mnie, kiedy sama nie mam na to siły ani ochoty. Poza tym myślę, że jeśli zdecydowałabym się odezwać to nie miałabym gwarancji, że mój głos byłby normalny. Czuję w gardle coś nieprzyjemnego, pobolewa mnie głowa i jak wspomniałam moje samopoczucie dzisiejszego dnia jest bardzo słabe. Nie sądziłam, że aż tak negatywnie wpłynie na mnie jakaś durna sprzeczka z Harry'm.

     - Zamknij się, bo nie z Tobą rozmawiam, jasne? A Ty, Brooklyn? Już myślałam, że przestałaś być niemową, która zakrywa się przyjaciółką.

Układam dłoń na dłoni Lily, żeby się uspokoiła. Przymykam na chwilę powieki, odchrząkuję i spoglądam na Ashley neutralnym spojrzeniem.

     - Dla Twojej wiadomości jest to ktoś wyjątkowy.

HARSH | [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz