#53

5.8K 192 29
                                    

Marszczę zdezorientowana brwi słowami Harry'ego stojącego naprzeciwko mnie. Nie rozumiem ich w ogóle. Zaplatam dłonie na piersi i wpatruję się w niego pytającym spojrzeniem. Chcę, żeby mi to wyjaśnił. Harry chowa telefon do kieszeni spodni.

     - Step sądzi, że jest bardziej cwana ode mnie.

Harry odchodzi w kierunku kuchni. Podążam za nim powolnym krokiem i wzrokiem niepewna co teraz zrobi. Z jednej szafki wyciąga szklaneczkę, a z drugiej butelkę ciemnego płynu. Jeśli ma zamiar jeździć dzisiaj autem to nie powinien pić. Wiem, że jestem z nim zawsze bezpieczna, jednak alkohol działa różnie. Oddycham spokojnie, kiedy nalewa sobie na zaledwie trzy łyki i chowa z powrotem butelkę trunku do szafy. Siada na jednym z krzesełek barowych przy jasnej wysepce kuchennej i okręca przez chwilę w dłoni szklankę, po czym bierze jeden łyk.

     - Jeśli chce im powiedzieć to niech to zrobi.

     - Nie będziesz zły? Popsują się Twoje relacje z..

     - Jej nie chodzi o relacje między mną, a moimi znajomymi. Chce, żebym się przestraszył i błagał ją, aby nikomu o tym nie mówiła, ale oczywiście nic nie jest za darmo. Coś za coś.

     - Ona nie powie im, a w zamian będzie miała Ciebie..

Zaczynam mówić, aż mój głos zamienia się w ciche szeptanie. Harry wstaje z krzesełka i podchodzi w moim kierunku. Nawet nie zmieniłam miejsca i cały czas stoję niedaleko kanapy. Łapie moje drobne dłonie w swoją, a drugą podnosi mój podbródek. Nie orientuję się, kiedy za moimi plecami znajduje się ściana, a moje serce zaczyna mocniej bić w piersi. Na samą myśl robi mi się niedobrze, kiedy pomyślę, że Harry odejdzie do niej czy jakiejkolwiek innej dziewczyny. Nie tylko się do niego przywiązałam, ale też i.. czuję coś do niego. W dalszym ciągu nie umiem, nie potrafię nazwać tego, ale naprawdę to czuję.. Mocno, bardzo mocno. Jeśli on odejdzie to stracę cząstkę siebie, która jest mi bardzo potrzebna do życia. Dzięki niemu wszystko, całe moje życie, które niegdyś było do niczego w końcu ma pewien sens, który za jednym razem może się zawalić, popsuć. Nie chcę tego.

     - Wszystko jest w porządku, naprawdę.

Harry przytula mnie do siebie, a niedługo po tym siedzę mu na kolanach. Próbuję się nie rozpłakać. Kędzierzawy ma na sobie białką koszulkę, której nie chcę poplamić łzami. A ten dzień nie tak miał wyglądać. Mieliśmy miło spędzić czas, wszystko sobie wyjaśnić, odpocząć, nacieszyć się sobą, by wrócić do Londynu szczęśliwi pełni sił, by stawić czoło całemu bałaganowi jaki nas czeka. Zamiast tego inne problemy dopadają nas tutaj. To jest nie w porządku. Kędzierzawy trąca mnie nosem, aby zwrócić moją uwagę, której chętnie mu udzielam i patrzę na niego.

     - Niech mówi komu chce. Nie obchodzi mnie to. Nigdy mnie nie miała i mieć nie będzie. Jestem Twój i nikogo więcej.

Uśmiecham się opierając swoje gorące czoło o jego, a brunet całuje mnie. Ten pocałunek jest zapieczętowaniem jego słów z czego bardzo się cieszę. Każda dziewczyna na moim miejscu by się cieszyła z takiej deklaracji. Kędzierzawy posyła mi swój cudowny uśmiech ukazujący dołeczki, na co mój uśmiech też się powiększa. Przytulam się do niego mocno. Siedzimy tak w ciszy przez pewien czas. Do głowy wpada mi pewna myśl.

     - Zamierzasz jej odpisać, dać jakąś odpowiedź?

     - Mam pewien pomysł. Zależy czy się zgodzisz.

Odchylam się by spojrzeć na niego. Uśmiecha się szeroko.

     - Chcesz wprowadzić ją w błąd, mam rację?

     - Jeśli w to uwierzy to będzie to ewidentny dowód na to, że nie zna mnie na tyle dobrze, żebym nie wykorzystał takiej sytuacji. Należy jej się. Będzie myślała, że jestem po jej stronie. Nawet nie wie co ją czeka.

HARSH | [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz