#71/1

4.1K 146 46
                                    

  Jeśli chcecie możecie dodawać HARSH na Snapie: harsh_ff

Wsunęłam z powrotem telefon pod poduszkę, gdy dowiedziałam się, że jest kilka minut przed piątą, a ja wstaję za dwie godziny, aby wyszykować się i na ósmą dotrzeć do pracy. Emily poprosiła mnie, abym w sobotni dzień przyszła wcześniej, aby nie tylko popracować ale i również pomóc w przygotowaniach do promocji książki jakiejś znanej autorki. Zgodziłam się bez problemu, ponieważ odpowiada mi to. Im wcześniej zacznę pracę tym szybciej ją skończę i będę mogła zająć się innymi sprawami, ale na razie pozwolę sobie spać dalej.

Nim udało mi się zasnąć poczułam jak ramię Harry'ego zacisnęło się mocniej na mojej talii, a po chwili zdjął je i przekręcił się na plecy wzdychając cicho. To już drugi raz, kiedy budzi mnie tej nocy. Odwróciłam się w jego kierunku i przytuliłam do jego boku, by go uspokoić. Wiem, że jego bezsenność dzisiejszej nocy jest spowodowana myślą o walce, która będzie dziś.

Odkąd Harry powiedział mi, że będzie walczył każdego dnia pracował bardzo ciężko. Oprócz pracy na siłowni zostawał dłużej, aby zrobić swój własny trening, a ja nie miałam mu za złe, że bywał później w domu. Często trenował też w domu sam bądź ze mną na jego plecach bądź pod nim, gdy robił pompki. Gdy wychodził zawsze zabierał ze sobą trzy pudełka, które mu przygotowywałam poprzedniego albo tego samego dnia, ponieważ to była dla mnie przyjemność, a poza tym chciałam mieć jakiś mały udział w jego wygranej, bo wierzę, że wygra. Pracował tak ciężko i wiem, że da z siebie wszystko, że nie może być innego wyniku.

Zmrużyłam powieki i przez zaspane oczy dostrzegłam szerokie i umięśnione plecy bruneta, który usiadł na materacu. Nim zdążyłam mu powiedzieć, że wszystko będzie dobrze on wstał i wyszedł z pokoju, a ja ułożyłam się na plecach wpatrując wzrok w sufit. Westchnęłam cicho z bezradności, ponieważ to już trzecia taka noc z rzędu, której nie prześpi, a nawet dziecko w przedszkolu wie, że sen jest ważny. Przez kilka minut próbowałam wymyślić, co mogę zrobić, aby mu pomóc, ale zdałam sobie sprawę, że mogę go tylko wspierać i motywować, a reszta jest jego. Pewne jest to, że dziś wszystko się skończy i Harry zacznie normalnie żyć. Może.

               *      *      *

Budzę się przed budzikiem około piętnastu minut wcześniej. Nawet nie pamiętam, w którym momencie zasnęłam po wyrwaniu z dzisiejszego snu. Harry'ego niestety nie ma obok mnie. Najchętniej poleżałabym jeszcze w ciepłym łóżku, ale chcę sprawdzić jaka jest pogoda na zewnątrz, aby móc się odpowiednio ubrać i, co najważniejsze zobaczyć, co u bruneta

Wstaję z łóżka i poprawiam przekręconą koszulkę. Na boso idę przez pokój, aby z niego wyjść. Kiedy stoję na korytarzu wyraźny dźwięk uderzeń jest dla mnie słyszalny i już wiem, gdzie znajdę Harry'ego. Otwieram drzwi do mini siłowni jaką stworzył w dawnym pokoju, w którym spałam. Moje oczy od razu lokalizują osobę, którą chciałam znaleźć i znalazłam.

Harry stoi przed workiem treningowym, w który uderza precyzyjnie i szybko. Jego włosy są związane w małego koka na samym czubku głowy. Ma na sobie czarną koszulkę i granatowe spodenki, a jego dłonie są chronione w odpowiedni sposób. Poza tym jest boso. Podchodzę w jego kierunku po cichu, aby po chwili opleść go rękoma na wysokości pępka. W pokoju robi się cicho, ale tylko na chwilę, ponieważ Harry ponownie okłada worek treningowy pięściami. Udaje mi się przejść pod jego prawą ręką tak, że teraz przytulam się do jego klatki piersiowej. Jego uderzenia robię się słabsze i cichsze, aż w końcu całkowicie ich nie słychać. Wsłuchuję się w jego szybki i cichy oddech. Kędzierzawy spogląda na mnie po chwili.

     - Cześć.

Mówię cicho i uśmiecham się delikatnie. Nie jestem pewna w jakim jest stanie.

HARSH | [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz