Epilog

1.5K 32 17
                                    


Dwa lata później...

Po mroźnej zimie nareszcie nadeszła wiosna. Natura budziła się do życia,na drzewach pojawiały się pierwsze liście, a kwiaty nieśmiało wypuszczały pąki na zewnątrz. W kancelarii ,blondynka próbowała sięgnąć po długopis który spadł jej na podłogę, ale szło jej to z trudem:

- Cholera jasna! Już prawie...ehh..- usiadła na fotelu, zrezygnowawszy z próby odzyskania pisaka- Widzisz skarbie, kolejna rzecz zostanie na ziemi dopóki ktoś nie pomoże mamusi- powiedziała pieszczotliwie, głaszcząc swój pokaźny ciążowy brzuszek.

,, Jeszcze trzy tygodnie''' pomyślała szczęśliwa. Za trzy tygodnie zostanie matką po raz pierwszy, za trzy tygodnie urodzi się mała Radecka lub mały Radecki. Pokręciła z niedowierzaniem głową, nad tym jak czas szybko mija. Trzy miesiące po jej wyjściu ze szpitala, odbyła się skromna uroczystość wśród rodziny i przyjaciół, gdzie stała się oficjalnie Sylwią Radecką. A któregoś pięknego popołudnia, dała Pawłowi małą paczuszkę- najpierw był w szoku, ale kiedy zrozumiał co oznaczają te dwie niepozorne kreski, był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi (przynajmniej tak jej powiedział) ale ona wiedziała- widziała to w jego oczach , to co widziała we własnych - nieskończone szczęście.

- Sylwia? Co ty tu jeszcze robisz kochana?- usłyszała głos przyjaciółki

-Próbuję uporządkować dokumenty przed porodem... nie chcę zostawiać wszystkiego na głowach chłopaków - zaśmiała się Sylwia- ale zostałam pokonana przez niemożność podniesienia długopisu z podłogi, i czekam na akcję ratunkową- zażartowała, po czym wykrzywiła twarz w grymasie bólu

- Co się dzieje? - spytała Kaszuba zaniepokojona, podchodząc bliżej blondynki

- Nie, nic wszystko dobrze... Maleństwo chyba urządza sobie jednoosobowy mecz ...znowu. Mogłabyś mi pomóc wstać? Jak się przejdę, to dobrze mi to zrobi- trochę się zasiedziałam

-Pewnie... Chodź... - wzięła przyjaciółkę pod ramię ,lekko podniosła i przeszły do sekretariatu- Czyli nie wiecie czy to dziewczynka czy chłopiec?

- Nie, ja nie chciałam wiedzieć... A Paweł po rozmowie ze mną też już nie chciał- mrugnęła porozumiewawczo do kobiety

W odpowiedzi Iga tylko się roześmiała. W tym momencie do kancelarii wszedł Paweł i widząc żonę w pracy mruknął zły:

- Czemu mnie to nie dziwi? Musiałbym chyba przykuć Cię do kaloryfera żebyś została w domu

- Pawełek daj spokój... Co to za różnica gdzie siedzę? A tu mogę zrobić przynajmniej coś pożytecznego... I..- przerwała kiedy poczuła gwałtowny ból

- Sylwia? Masz skurcze? -spytała przestraszona Iga

- Tak... Chyba się zacznie szybciej... Chyba będę rodzić- sapnęła przestraszona

- Rodzić? W sensie że dziecko..? Ale teraz... że już?- powiedział Paweł, stojąc w miejscu jak wmurowany a jego twarz wyrażała głębokie przerażenie

- Patrząc na jego ojca, to faktycznie można się zastanawiać czy nie okaże się pół-baranem!- krzyknęła wkurzona Sylwia, starając się głęboko oddychać

- Spokojnie kochana, uwierz mi wiem co czujesz... już oddychamy- mówiła spokojnie Kaszuba starając się zapobiec awanturze- Paweł, idź przyprowadź samochód jak najbliżej ,a ja wyprowadzę Sylwię na zewnątrz

- Tak, jasne... Auto.. kluczyki...- jąkał się mężczyzna i gdy odwrócił się do wyjścia poczuł jak żona mocno chwyta go za rękę i syczy:

- A tylko spróbuj mi zemdleć! To będą musieli cię składać w szpitalu jak Cię dopadnę! Rozumiesz, nawet się nie waż mnie zostawić!- warczała po czym dodała łagodniejszym głosem- Sama nie dam rady

- Nie martw się słoneczko, damy radę razem- szepnął całując ją lekko w policzek i ruszył po samochód

- To powoli wstajemy, no już spokojnie..- asekurowała przy wyjściu Iga - Niedługo będzie po wszystkim...

- Obyś miała rację Iguś, obyś miała rację- mruknęła tylko Sylwia i krok po kroku skierowała się w stronę drzwi...

*****

Rok późnej...

Mężczyzna powoli się przebudził i automatycznie sprawdził ręką ,czy druga strona łóżka jest pusta. ,, Znowu wstała wcześniej'' pomyślał i wstał, przecierając zaspany oczy. Skierował się w stronę drzwi od sypialni i usłyszał z korytarza najcudowniejszy dźwięk na świecie- śmiech dziecka. Na twarzy Pawła zagościł szeroki uśmiech po czym udał się do pokoju obok. Stanął w progu i chłonął widok przed nim. Na dywanie ,w beżowe słoniki, siedziała jego żona i bawiła się z ich dzieckiem. ,, Moja rodzina'' pomyślał z niedowierzaniem

- Znowu mi uciekłaś- powiedział niskim głosem

Sylwia z uśmiechem popatrzyła się na bruneta i odparła:

- To ty za długo spałeś, a zresztą nasz maluch wzywał któreś z rodziców- po czym dodała słodko do dziecka ,które trzymała w rękach- Widzisz skarbie, tatuś znowu leniuchował...

- Tatuś nie leniuchował, to mamusia cierpi na bezsenność- zaśmiał się siadając na dywanie ,złapał małą rączkę i lekko ją pocałował ,za co został obdarowany uroczym uśmiechem

- Oj mecenasie, to jest przestawianie faktów- zaśmiała się kobieta i pocałowała męża lekko- Czego uczysz naszej córki?

- Musi sobie radzić w życiu. Tatuś nauczy cię wszystkiego co najważniejsze, szczególnie jak odganiać od siebie chłopaków- wzdrygnął się przestraszony

- Myślę kochanie ,że akurat za tą wiedzę , Amelka nie będzie ci dziękować - powiedziała ironicznie blondynka.

- Jeśli nie chce zabić swojego ojca to nie ma wyjścia - burknął i wziął małą Amelię Radecką na ręce. - Skoro jesteś od rana na nogach, to idź się połóż- my sobie poradzimy

- Paweł, uspokój się nie jestem chora...- prychnęła zirytowana

- Ale...- zaczął mężczyzna

- Idę zrobić nam śniadanie. I naprawdę dobrze się czuje- uśmiechnęła się kładąc dłoń na lekko wypiętym brzuchu- za sześć miesięcy zostaną kolejny raz rodzicami.

,,Rodzina Radeckich się rozrasta'' pomyślał Paweł patrząc się z uśmiechem na córkę i żonę ,, I to najpiękniejsze co mogło mnie w życiu spotkać''


KONIEC

********************

I dotarliśmy do końca naszej podróży z tą historią... Napisanie tego opowiadania było dla mnie niezwykłym przeżyciem, z wielu powodów... Dlatego chcę podziękować Wszystkim i każdemu z osobna którzy wspierali mnie w tej podróży. Każde wyświetlenie, każda gwiazda i każdy komentarz był dla mnie dowodem że kontynuowanie, dzielenie się moją pracą ma sens.

Odkąd Paweł i Sylwia pojawili się w serialu bardzo mocno im kibicowałam, ale pisząc to opowiadanie poczułam się z nimi niezwykłą więź, co może wydawać się dosyć naiwne i dziecinne ale tak jest.

Czy będzie jakiś ,, Ciąg dalszy'' - raczej nie sądzę- doprowadziłam naszą parę do miejsca w którym ich widziałam :)

Nie napiszę do następnego rozdziału, ale napiszę ( może) do następnego opowiadania :)

Wściekła miłość/ Sylwia i Paweł- O mnie się nie martwWhere stories live. Discover now