Koniec czy początek?

916 22 6
                                    


Paweł przez chwilę widział wszystko w zwolnionym tempie, miał wrażenie że to koszmar i zaraz się obudzi. Niestety, to była prawda. Do końca życia, gdy zamknie oczy będzie widział jak samochód potrąca Sylwię, a ona opada na jezdnię, niczym szmaciana lalka.

,, Mogłem do tego nie dopuścić'' wypominał sobie, chowając twarz w dłonie załamany.

- Będzie dobrze, Sylwia jest silna- poczuł, jak Marcin pocieszająco klepie go po plecach. Siedzieli w szpitalu i czekali na jakieś informacje o Małeckiej. Gdy Paweł wybiegł z mieszkania i zobaczył wypadek ,od razu zadzwonił po pogotowie a potem do przyjaciela. Kaszuba przyjechał na oddział z Igą, która właśnie rozmawiała przez telefon z Krzyśkiem- on też miał niedługo przyjechać.

- To moja wina, rozumiesz? Gdybym jej powiedział...- zaczął brunet załamany

- To wina Izy, tylko i wyłącznie jej. Za dręczenie i próbę zabójstwa Sylwii długo posiedzi- mówił mecenas stanowczo, chodź wiedział że w tej sytuacji to marne pocieszenie. Rozumiał strach Radeckiego, sam to przeżywał kiedy Iga miała wypadek ,a on czekał na jakiekolwiek informacje o żonie.

- Krzysiek i Marta niedługo przyjadą, a tata zajmie się dziećmi- powiedziała kobieta podchodząc do mężczyzn

- Nie musicie... Sam tu poczekam... - zaczął Radecki

- Proszę cię, siłą nas nie wyciągną dopóki nie będziemy wiedzieli co z Sylwią. W końcu jesteśmy rodziną- przerwała Iga , pocieszająco ściskając rękę mężczyzny

- Dziękuję- szepnął , a na widok wchodzącego do poczekalni Kuby gwałtownie zerwał się z krzesła- Co z nią?!

- Wszystko w porządku, obrażenia w większości powierzchowne, złamana noga i lekki wstrząs mózgu- musi poleżeć trochę w szpitalu , a potem nosić gips- odparł lekarz i widać było że jemu też ulżyło

- Dziękuję... nie wiem co bym zrobił...- zamknął oczy mężczyzna

- Paweł, dała radę- nasza dziewczyna jest silna. Będę do niej zaglądał

- Możemy ją zobaczyć?- spytała Iga, obejmowana przez Marcina

- Jest jeszcze pod narkozą ale... tylko jedna osoba i to krótko- przesłał delikatny uśmiech w stronę Pawła i odszedł

- Idź do niej chłopie- powiedział Marcin i kiwnął zachęcająco głową w stronę sali ,w której leżała ranna.

****

Wszedł niepewnie do sali gdzie panowała cisza, którą od czasu do czasu zakłócały dźwięki aparatury. W powietrzu czuć było mieszankę zapachu środka dezynfekcyjnego i tego charakterystycznego zapachu szpitala. Sylwia była jednym pacjentem na sali- leżała na samym końcu pod oknem. Mężczyzna podszedł do nie powoli- była blada, ręce zdobiły siniaki, a noga była w gipsie. Paweł delikatnie odgarnął kosmyk z jej twarzy i westchnął cicho.

- To rewanż za mój pobyt w szpitalu hmm? Oczywiście, nie możesz być gorsza ode mnie w żadnej kwestii ,ale to mogłaś sobie darować słoneczko- zaśmiał się cicho. - Twój doktorek mówi że powinnaś się niedługo obudzić ale znając twoją upartość to , w tej kwestii też zrobisz mi na złość i będziesz chciała spać jak najdłużej... Nieważne ile to będzie czasu, będę tu czekał, rozumiesz? Nawet całe życie jak będzie trzeba, bo cię kocham.

Poczuł jak Sylwia się lekko rusza, zobaczył jak otwiera z trudem oczy, i mówi do niego cicho: - Idiota... musiałam mieć wypadek żebyś to powiedział...ja też cię kocham..

- Idiota ,ale twój- mruknął mężczyzna szczęśliwy, i delikatnie pogłaskał kobietę po policzku.

Po raz ostatni: Ciąg dalszy nastąpi...

***************************

Przedstawiam Wam przedostatni, krótki ,ale znaczący rozdział dla historii. Jutro dodam epilog... Mogę zdradzić tylko tyle, że kiedy go pisałam łezka zakręciła mi się w oku...

Do następnego rozdziału :)


Wściekła miłość/ Sylwia i Paweł- O mnie się nie martwWhere stories live. Discover now