Przyczyna osobista

957 26 27
                                    


W samochodzie panowała lekko napięta atmosfera. Brunet popatrzył się na siedzącą na fotelu pasażera Sylwię ,która wpatrywała się bez słowa za okno odkąd wyjechali z jej mieszkania, i powiedział ironicznie:

- Czyli nasz pierwszy dzień zaczynamy od kłótni?

Blondynka odwróciła głowę w jego stronę i przekrzywiła ją lekko na bok, jakby oglądała ciekawy gatunek małpy w zoo i spytała powoli:

- Kłótni? Jakiej kłótni? Przecież wcale się nie kłócimy

- O Jezu, wiem co robisz i to jest gorsze od tego, jak na mnie krzyczysz- obrócił oczami - Jeśli coś Ci nie pasuje to mi to powiedz a nie zachowuj się jak A..- chciał dokończyć ale w porę ugryzł się w język

- Jak Aśka? Dobrze, więc mówię co takiego mi nie pasuje. Potraktowałeś mnie przed Kubą jak jakieś trofeum, które wygrałeś w zawodach, w których obaj startowaliście- już chyba bardziej dosadnie byłoby tylko gdybyś mnie postawił nagą z tabliczką wiszącą na szyi a na niej napis ,, Własność Pawła Radeckiego''- na tę myśl kącik jej ust mimowolnie zadrżał ale w ostatniej chwili powstrzymała się od wybuchu śmiechu.

Mężczyzna zauważył tę zmianę w nastroju Małeckiej i z szerokim uśmiechem popatrzył się w jej stronę:

- Tabliczka mówisz... hmmm może to rozważę. Nawet niezły pomysł. Nigdy nie wiadomo czy za rogiem nie czai się doktorek- udawał ,że głęboko się zastanawia nad tym pomysłem.

Sylwia nie wytrzymała i się roześmiała:

- Przestań Paweł. I daj spokój Kubie, bo tak często o nim gadasz że pomyślę że się w nim zakochałeś- dodała, mrugając do bruneta gdy zaparkował pod kancelarią

- A co...- pochylił się w jej stronę- zazdrosna?- szepnął niskim głosem i pocałował ją delikatnie w ucho

- Zapomnij Radecki- ja nie wiem co to zazdrość- odparła dumnie, starając się ignorować przyjemne dreszcze które poczuła od tego gestu

- Czyli nie masz nic przeciwko temu, że dzisiaj spotykam się z panią prokurator?- spytał się kobiety z figlarnymi błyskami w oczach.

Momentalnie oczy blondynki zwężyły się w szparki i syknęła w jego stronę lodowatym tonem: - Ależ naturalnie że nie mam nic przeciwko. Ale po pracy podwieś mnie do Kuby- Aga wyjechała i umówiliśmy się na całonocny maraton filmowy. Nie masz nic przeciwko, prawda?- dokończyła z przesadną słodyczą

Poczuła jak mężczyzna mocno przyciąga ją do siebie i gwałtownie całuje:

- Mam dużo przeciwko do cholery, a po pracy zabieram cię na kolację - szepnął jej w usta , wciąż rozgrzane po pocałunku

- To rozkaz czy prośba? Bo widzisz, ktoś mi kiedyś radził żebym nie dawała się tak łatwo i ,, dała mu gonić króliczka'' - odparła figlarnie

- Skoro mnie cytujesz to nie mam innego wyjścia...- mruknął zadowolony i dodał oficjalnym tonem- Sylwio Małecka, czy pójdziesz dzisiaj ze mną na kolację?

- Hmmm nie wiem czy się wyrobię bo wiesz... mam dzisiaj sprawę do obgadania z moim współpracownikiem i nie wiem ile nam to zejdzie - podpuszczała bruneta a jej rozbawienie zdradzały iskierki w oczach

- Uwierz mi, zdążycie się wyrobić , postaram się o to - mrugnął do niej zawadiacko i wysiadł z samochodu

- Paweł- powiedziała szybko zanim weszli do kancelarii- może nie mówmy im jeszcze że... no wiesz- mówiła nieskładnie

- Mamy nie mówić że jesteśmy razem? - spytał się zaskoczony mężczyzna - Dlaczego?

- No wiesz, to jest dosyć świeże...i będą się dziwnie zachowywać- dodała wzruszając lekko ramionami

- Okej... Nie rozumiem dlaczego ale okej. Nie powiem im od razu jak wejdziemy , obiecuję

-Dzięki

- A teraz Panno Małecka- zapraszam do pracy- powiedział kurtuazyjnie i otworzył przed nią drzwi

***

W gabinecie panowała przyjazna cisza, każdy zatopiony był we własnej pracy aż do drzwi zapukała Marta i oznajmiła że przyszedł klient do Sylwii.

,, Klient? Ale dzisiaj nie mam żadnego spotkania zaplanowanego aż do popołudnia'' pomyślała tylko zdezorientowana.W progu stanął przystojny blondyn , z małym bukietem róż w ręku. Na widok młodej Małeckiej szeroko się uśmiechnął i powiedział:

- Dzień dobry Pani Mecenas , mam nadzieję że nie przeszkadzam ale chciałem jeszcze raz Pani podziękować za pomoc w mojej sprawie. Choć tak się mogę odwdzięczyć- dodał podchodząc do biurka kobiety

- Panie Damianie, naprawdę nie trzeba było... - zaczęła zaskoczona

- A cóż takiego zrobiła moja droga współpracowniczka , jeśli można wiedzieć- wtrącił się z uśmiechem Paweł, choć jego oczy zabłysnęły zimno i obserwowały czujnie mężczyznę

- Pani Sylwia pomogła mi w ramach darmowych porad prawnych, zatrzymać mieszkanie które wynajmuję z córką, kiedy grożono nam eksmisją- wyjaśnił mężczyzna ,jakby lekko zawstydzony faktem korzystania z darmowych porad

- W takim razie faktycznie- powiedział brunet , po czym zwrócił się bezpośrednio do blondynki- dobra robota, droga KOLEŻANKO- skończył, akcentując wyraźnie ostatnie słowo z wyraźnym rozbawieniem


- Jak już mówiłam, naprawdę nie ma za co Panie Damianie... Cała przyjemność po mojej stronie. Cieszę się że mogłam pomóc- odparła uroczo, biorąc bukiet do ręki

- Czy mógłbym, jeśli oczywiście nie ma Pani nic przeciwko, zaprosić na kawę w ramach podziękowań- spytał się blondyn, z wyraźnie malującą się na twarzy nadzieją

W tym momencie Paweł się roześmiał, co w porę udało mu się zasłonić udawanym napadem kaszlu. Sylwia popatrzyła się tylko na mężczyznę z irytacją, i zwróciła się do klienta z delikatnym uśmiechem:

- Bardzo dziękuję, niezwykle mi to schlebia ale... z przyczyn osobistych nie mogę się zgodzić. Ale jeszcze raz dziękuję za kwiaty i propozycję

Na twarzy mężczyzny widać było zawiedzenie ale powiedział spokojnie:

- Rozumiem. No cóż, ja również dziękuję i do widzenia- na odchodnym dodał - I jeśli mogę się wtrącić, ten facet to szczęściarz.

Kiedy drzwi się zamknęły, Sylwia podeszła do mecenasa szybkim krokiem i mocno uderzyła go w plecy:

- Boże kobieto! Czemu mnie znowu bijesz? Co tym razem zrobiłem- sapnął Paweł wkurzony

- Nic, po prostu chciałam Ci pomóc, bo tak kaszlałeś że myślałam że trzeba Ci mocno klepnąć - odparła ironicznie kobieta i podeszła po wazon na kwiaty . Na ich widok, jej twarz rozjaśnił uśmiech.

- Biedaczek... zainwestował w kwiaty i nic z tego nie wyszło- usłyszała sarkastyczną wypowiedź Pawła

- No cóż on przynajmniej mi kupił kwiaty. Nie to ,co niektórzy- powiedziała uśmiechając się złośliwie do bruneta - A w sumie, może się z nim umówię... Był uroczy- dodała głośniej

Usłyszała jak mężczyzna wstaje od biurka, i podchodzi do niej i szepcze groźnie:

- Uroczy? Wybij to sobie z głowy. Zresztą sama powiedziałaś...- kontynuował odwracając kobietę twarzą do siebie- że nie możesz z przyczyn osobistych

- A Ty słyszałeś? Że ta przyczyna osobista ma wielkie szczęście- mruknęła z delikatnym uśmiechem

- Przyczyna, o tym doskonale wie- odparł tylko i pocałował blondynkę

Zajęci sobą nie usłyszeli jak drzwi do gabinetu się otwierają a zaszokowana Marta mówi głośno: -Boże, co tu się dzieje?!

Ciąg dalszy nastąpi...

*****

Kolejna część wędruję w Wasze ręce. Mam nadzieję że przypadnie Wam do gustu :) Dajcie znać w komentarzach ;) Do zobaczenia w następnym rozdziale :)

Wściekła miłość/ Sylwia i Paweł- O mnie się nie martwWhere stories live. Discover now