Zamknij się

1K 28 39
                                    


Kiedy weszła do mieszkania mężczyzny , strach który czuła, jeszcze bardziej się pogłębił. ,, Co ja właściwie tu robię? Chyba całkowicie mi odbiło''- pomyślała przerażona. Gdy parę godzin wcześniej, znalazła się w końcu w swoim mieszkaniu- sama- nie mogła znaleźć sobie miejsca, wciąż się zastanawiała ,w co Paweł tym razem pogrywa. Za każdym razem , kiedy w głowie pojawiała się myśl że może tym razem, ten jeden jedyny raz jest całkowicie szczery, gwałtownie ją odrzucała- to niemożliwe. Rozejrzała się po mieszkaniu, i była w szoku. Na podłodze leżały kawałki kolorowego szkła- odłamki talerzy, szklanek i innych naczyń tworzyły kolorowy obraz destrukcyjnej wściekłości mężczyzny, a na stoliku stała do połowy opróżniona butelka alkoholu którego zapach, unosił się w powietrzu tworząc duszącą chmurę oparów. Czuła jak jego spojrzenie wypala jej dziurę w plecach, ale musiała zebrać siły aby się z nim zmierzyć. Kiedy w przypływie wściekłości i , musiała niechętnie przyznać pewnego rodzaju nadziei, wsiadła do samochodu i przyjechała do mieszkania Pawła przygotowywała się co mu powie ale teraz, gdy już tu dotarła a on stał niecały metr za jej plecami , poczuła kompletną pustkę w głowie. Wzięła parę głębszych oddechów i powoli odwróciła się w stronę mężczyzny. Na jego twarzy zobaczyła delikatny uśmiech , choć w oczach widać było, jedyne uczucie którego nigdy nie spodziewała się zobaczyć u Pawła Radeckiego- strach.

-Paweł...

-Sylwia..

Zaczęli mówić jednocześnie i momentalnie oboje zamilkli.

- Sylwia przyszłaś- powiedział cicho , wpatrując się w nią intensywnie- Tylko nie rozumiem dlaczego... Jeśli po przeprosiny, to przepraszam. Naprawdę przepraszam. A jeśli chodzi o pracę to się nie martw, jutro zaniosę Markowi osobiście prośbę o przeniesienie do Krakowa. Już nigdy nie będziesz musiała mnie oglądać , jeśli tym się przejmujesz- dokończył spuszczając wzrok.

Promieniował od niego taki smutek i zrezygnowanie że Sylwia poczuła na początku współczucie dla tego mężczyzny. Jednak zmienił się w rosnącą wściekłość- jak on śmiał tak się zachowywać? To ona miała prawo być załamana, a nie on!

- Zamknij się kretynie.- powiedziała ostro kobieta. - Zamknij się i choć raz mnie posłuchaj, bez głupich żarcików, dogryzania czy mądrzenia się. Zaatakowałeś bliskiego mi człowieka bez żadnego powodu, zniszczyłeś moje urodziny- a raczej to co oznaczały- to że zaczęłam od nowa, nowe spokojne życie wśród ludzi którzy mnie kochają i szanują ale Ty musiałeś oczywiście być w centrum uwagi. Wygadywałeś wszystkie te bzdury, a potem uciekłeś jak skończony tchórz. Jesteś tchórzem Radecki. - skończyła swoją przemowę po czym skierowała się do drzwi.

Kiedy już sięgała po klamkę , poczuła jak Paweł blokuje jej wyjście i stoi kilka centymetrów przy niej. Położył dłonie po boku jej głowy, tworząc coś w rodzaju żywej klatki z której nie mogła uciec-z której nie chciała uciec. Usłyszała jak wściekły brunet syczy jej do ucha:

- Przeprosiłem za zniszczone urodziny, za moje zachowanie ,ale nigdy Cię nie przeproszę za powód dla którego tak postąpiłem. Właściwe powinnaś mi podziękować słoneczko- broniłem twojego honoru jak jakiś cholerny rycerz- wiedziałaś że Twój doktorek gra na dwa fronty? Co więcej jego dziewczyna przyszła na twoje urodziny... A może wiedziałaś ,i to Cię kręci co? - dokończył mrużąc wściekły oczy.

Przez kilka sekund panowała cisza, a potem niespodziewanie ciszę przerwał odgłos uderzenia. Sylwia odwróciła się przodem do Pawła i mocno go spoliczkowała:

-Jak śmiesz mówić takie rzeczy?! Jesteś nie tylko największym kretynem na świecie ale i największym chamem jaki stąpa po ziemi. Nie jestem z Kubą, a to była jego dziewczyna- oficjalna i jedyna z którą się spotyka od paru miesięcy. Zapomniała kluczy dlatego przyszła pod restaurację ,ty imbecyle! A Ty na niego napadłeś! - krzyczała a po jej policzkach zaczęły płynąć łzy wściekłości i bólu.

***

,, Nie jestem z Kubą, nie jestem...'' To zdanie zadziałało na niego jak zimny prysznic. Momentalnie cała złość jaka się w nim kotłowała , zniknęła. Jeśli to prawda- a wszystko wskazuje że tak - to właśnie, kolejny raz, napadł na tę drobną istotę, która, pomimo spływających łez próbowała patrzeć mu prosto w oczy nie kryjąc swojej nienawiści do niego. - Nie jesteś z Kubą- szepnął, jakby sprawdzając jak te słowa brzmią kiedy powie je na głos.

- Nie- odparła cicho Sylwia- A zresztą co Cię to interesuje? Mogłabym się spotykać nawet z Kubusiem Puchatkiem i tak byłoby to dla Ciebie obojętne, czy nie? A teraz mnie wypuść- dodała siląc się na stanowczy ton.

- Nie.- odpowiedział tylko brunet

- Słucham? Co nie?

-Wszystko. Rozumiesz? Odpowiedź na każde twoje pytanie brzmi nie. Interesuje mnie, nie byłoby obojętne i nie wypuszczę Cię. Po prostu nie. - mówił powoli Paweł, zbliżając swoją twarz coraz bliżej blondynki.

- Paweł, przestań. Wiem co robisz, znowu grasz w swoje gierki, a ja jestem zmęczona. - mówiła przestraszona, gdy poczuła na swoim policzku gorący oddech mężczyzny

- Nie gram, nie z Tobą Sylwia. A to co mówiłem, dzisiaj na ulicy, to była prawda. Pierwszy raz w życiu powiedziałem prawdę o tym czego pragnę. Ale masz rację, zachowałem się jak tchórz bo zamiast uciec powinienem zrobić to.

W tym momencie zrobił to o czym od tak dawna marzył- znów poczuł jej słodkie usta na swoich. Początkowo był delikatny, nie chciał jej przestraszyć ale gdy oddała pocałunek, i poczuł jak jej drobne dłonie przyciągają go bliżej, przestał się hamować a siedząca w nim bestia ryknęła zwycięsko.

Ciąg dalszy nastąpi...

***

I się stało! Co Wy na to? Wiem że jeśli chodzi o długość tego rozdziału, rewelacji nie ma ,ale w niektórych sytuacjach minimalizm jest wskazany ;) To jeszcze nie koniec , więc będzie mi bardzo miło jeśli będziecie czekać na kolejną część :) Do zobaczenia :)

Wściekła miłość/ Sylwia i Paweł- O mnie się nie martwWhere stories live. Discover now