Tamta niedziela | Bad ending |

156 13 6
                                    

~(#1)~

- Hej, wszystko dobrze? Wyglądasz słabo.

- Będzie dobrze. Nic mi nie jest.

Jeon przytaknął i przepuścił Taehyunga w drzwiach. Rozeszli się w swoje strony, zajmując własnymi sprawami.

Taehyung zawsze wolał szczęście innych od swojego. Po co mówić, że źle się czuje, skoro może to przeboleć i nie robić kłopotów innym?

Po piętnastu minutach przebrał się i wyszedł z jednego pokoju do głównej sali, gdzie odbywała się cała impreza.

- Kim, skończyłeś robotę dzisiaj? - zapytał przełożony, zjawiając się gdzieś pomiędzy spoconymi ciałami tańczących w klubie ludzi. Tancerz jednak go ledwo widział przez czarne plamki przed oczami i rozmazany obraz.

- Tak. - odpowiedział, obracając się na pięcie w stronę rozmówcy. Wykonując to jednak stracił kontrolę nad swoim ciałem i upadł na szefa.

- Hej, co z Tobą nie tak? Panie Kim? Halo! - zdenerwowany zachowaniem pracownika przełożony wstrząsnął jego ciałem, łapiąc za nadgarstki. - Co ci się z rękami stało? Masz takie sine... halo, odpowiedz.

Taehyung nic nie widział, choć miał otwarte oczy. Postanowił więc, że zamknie je na chwilę i otworzy, to może będzie lepiej. Jednak jak je zamknął - nie mógł już otworzyć. Nie czuł kończyn, nie słyszał nic, oprócz głosu dyrektora, który był najbliżej niego.

- Dobra, mam Cię gdzieś. Idź już, jak się źle czujesz. - odparł szef, opierając tancerza o ścianę i wycofując się.

- Hej, czemu jesteś taki blady? Przesadziłeś z alko, stary? - Taehyunga doszedł jakiś głos, ale nie wiedział czyj on jest. Nie mógł też ocenić gdzie stoi, ani zobaczyć, jak ta osoba wygląda.

- Fioletowe przedramiona to jakaś nowa moda? - zapytał damski głos, gdzieś w oddali.

- Czemu wyłączono muzykę? - zapytał sam siebie Taehyung w myśli, bo nie mógł wypowiedzieć tego na głos.

Coś się działo z jego ciałem, przemieściło się, ale nie odbierał dobrze bodźców z zewnątrz. Nie słyszał już nic, było mu okropnie zimno. Coś uderzyło jego głowę, albo ona uderzyła coś. Może była to podłoga. Nie miał pewności, czy stoi, siedzi, leży, nic nie widział. Przestał czuć cokolwiek wokół niego. Zapomniał gdzie jest, kim jest i jak ma na imię. Pamiętał tylko Jeongguka, bo był inny niż wszyscy spotkani tutaj ludzie. Chciał wstać i zapalić papierosa, gdziekolwiek teraz był, ale rozum mu przypominał, że Jeongguk i tak go wyrzuci, albo da pouczenie starszemu. Chciał się na tę myśl zaśmiać, ale nie miał siły. Wziął oddech, bez dymu papierosowego, nie czując żadnego zapachu, a nawet samego tlenu.

- Taehyung!

Kogo wołał głos Jeongguka?

~(#2)~

Jimin ze stresu płakał, wyrywał sobie włosy, krzyczał i piszczał. Seokjin i Namjoon przez całe trzy godziny siedzenia w szpitalnym korytarzu uspokajali go, pomimo że sami byli okropnie zestresowani i spięci. Rudzielec był bliski wejścia na salę operacyjną i zadania miliona pytań, kiedy wyszedł z niej jeden z lekarzy prowadzących przeszczep serca Yoongiego. Jimin i Namjoon w pewnym stopniu ucieszeni, że przeszczep został zakończony, zerwali się z miejsc i podeszli do doktora. W przeciwieństwie do Seokjina, który tylko bardziej się zestresował. Widząc na sobie wzrok przyjaciela z pracy, automatycznie zaczął płakać.

- Co tak długo?! Gdzie Yoongi?! Mogę już go zobaczyć?! Długo będzie musiał być w szpitalu?! - Jimin zalewał doktora milionem pytań.

❝Eye contact❞ ✔ || yoonmin (Polish)Where stories live. Discover now