28. Pon

180 20 9
                                    

Rano uzgodnili, że Jimin już więcej nie może opuszczać pracy, więc Yoongi go do niej zawiezie i przyjedzie po jej zakończeniu. Sam Min miał zostać w domu i porozmawiać z Namjoonem. Musieli sobie wszystko wyjaśnić.

- Papa, Yoongi-hyung. Zobaczymy się dziś wieczorem. Kocham Cię.

Jimin pocałował w skroń ukochanego i poszedł do budynku pracy, spotykając się przy wejściu z Taehyungiem.

Yoongi pojechał do swojego domu i zaprosił Namjoona, który przy okazji był dosyć zirytowany brakiem kontaktu ze starszym i jego nie poinformowaniu o nieobecności w pracy.

Przyszedł o umówionej godzinie i usiadł w salonie, naprzeciw przyjaciela.

- Więc? Co się działo?

- Jestem z Jiminem.

- Gratuluję.

- Zapomniałem raz tabletek.

- I?

- Byłem dwa dni w szpitalu.

- Yoongi... co ja mam jeszcze mówić, by przemówić ci do rozsądku? Miałeś nie wdawać się w relacje z tym tancerzem... do tego jak mogłeś zapomnieć o lekach? Trochę się zawiodłem...

- Przepraszam... utonąłem.

- Wiem. W sumie to już dawno, wiesz? Ale ci tego nie mówiłem. Chciałem, byś sam to odkrył.

- Dziękuję. Musisz pójść ze mną po wyniki jakichś badań.

- Nie ma problemu. Nie zerwałeś się jednak ze szpitala, tak jak kiedyś, tylko po to, by polecieć z kwiatkami do Jimina?

- Nie, spokojnie. Te badania mają mi powiedzieć, czy jest możliwe inne leczenie lub jakiekolwiek działania. Dla Jimina to ważne.

- A dla Ciebie?

- Dla mnie ważny jest Jimin. Wszystko inne jest obojętne. Taka zależność.

Dwoje mężczyzn udało się do szpitala, a potem zostali poproszeni do jednego z gabinetów. Lekarz, którego obydwoje już dość dobrze znali, usiadł naprzeciw nich. Za oknem pruszył śnieg.

- Panie Min..?

- Tak?

- Jest coraz gorzej. Organizm uodpornił się na leki, przez co już nie działają. Mocniejsze za to mogą wyniszczyć pana organizm jeszcze bardziej.

- Czyli?

- Są dwa wyjścia: albo odstawić powoli leki, brać coraz mniejsze dawki i w ogóle je przestać zarzywać, aby organizm odpoczął i wtedy może się polepszyć. Będziemy mieli wtedy większe pole do działania, dzięki czemu z łatwością uregulujemy obieg krwi. Ale to może nie wyjść... Organizm prawdopodobnie jest już uzależniony od leków i ich dawek, więc nawet powolne odstawianie ich może nie pomóc, a zaszkodzić.

- A więc... jest drugie wyjście, tak?

- Tak. Już od dawna jest pan wpisany na listę przeszczepu serca. Aktualnie to czterdzieste trzecie miejsce, więc to i tak dość wysoko, skoro lista sięga do ponad dwustu osób. W tym przypadku leków odstawić nie można i po przeszczepie je jedynie zminimalizujemy, ale koniecznością będzie zażywanie ich dożywotnio.

- Rozumiem.

Namjoon w tej chwili wyglądał na o wiele bardziej wystraszonego niż był Yoongi. Patrzył na przyjaciela i przełykał głośno ślinę.

- Daję panu czas na podjęcie decyzji do... wystarczy do stycznia?

- Mogę ją podjąć nawet jutro.

- Hyung! To trzeba dobrze przemyśleć, nie ma że jutro. Musisz to przegadać ze mną, z Jiminem, rodziną... - wtrącił się Namjoon.

- Spokojnie Namjoonie, wpisuję datę wizyty na trzeciego stycznia, więc nawet jak podejmie decyzję na jutro, to i tak przyjść nie może. Aktualnie też nic nie powinno zaszkodzić, a leki należy brać w takich dawkach, jak dotychczas.

- Dziękuję, do widzenia, hyung.

- Papa, Jinnie.

- Do zobaczenia, Yoongi, Joonie.

Mężczyźni wrócili do domu Yoongiego, rozmawiając i ciesząc swoim towarzystwem. Po dwudziestej pierwszej Namjoon poszedł do domu, a Yoongi wsiadł w samochód, aby pojechać odebrać Jimina z pracy. Zaparkował tam, gdzie zwykł i czekał, aż tancerz wyjdzie. Ale wybiegł Taehyung. Zapukał w szybę samochodu, więc Min otworzył drzwi, wstał i wyszedł. Zobaczył dziwnie przerażoną minę Taehyunga.

- Co się stało, Taehyung?

- Um, ja wiem, że to głupio tak pytać, a-ale... masz może tabletki x? Nie brałem ich już dawno, bo lekarz powiedział, że jest u mnie wszystko w normie, dlatego zdziwiłem się, gdy... zasłabłem.

Yoongi wręczył Taehyungowi tabletki, które miał przy sobie.

- Dziękuję. Jimin zaraz powinien wyjść, przebiera się.

- To nie prawda, że jest lepiej, racja Taehyung? Po prostu się poddałeś w walce z niedokrwieniem, albo nie masz pieniędzy na leki.

- Nie mów Jiminowi.

Taehyung wszedł z powrotem do budynku, z którego wyszedł. W przejściu minął się z Jiminem. Rudzielec uściskał przyjaciela na pożegnanie i w podskokach podszedł do samochodu, o który opierał się mlecznoskóry. Yoongi uśmiechnął się delikatnie widząc szczęśliwego Jimina, który od razu rzucił się starszemu na szyję i pocałował go w czoło. Min otworzył mu drzwi do samochodu ze strony pasażera, aby Jimin usiadł, a sam poszedł na miejsce kierowcy.

- Masz rzeczy?

- Tak, na tylnym siedzeniu.

Jimin obrócił się i zobaczył jedną, dużą walizkę.

- Jedna? Przecież tu się nic nie zmieściło pewnie. Powiedziałem ci już hyung, że możesz mieszkać u mnie ile będzie potrzeba. Jutro pojedziemy po resztę rzeczy.

- Ale to mi starczy, nawet na miesiąc. Albo i więcej.

- To co ty tam masz?

- Ubrania, jakieś kosmetyki, ręczniki, buty... no tyle.

Tancerz westchnął. Po chwili Yoongi odpalił auto i ruszył w stronę domu młodszego. W lusterku kątem oka widział Taehyunga, po którego przyjechał Jin prywatnym samochodem.

Wysiedli z pojazdu i weszli do mieszkania Jimina. Yoongi nawet nie fatygował się, aby cokolwiek rozpakować, po prostu podszedł do Parka odkładającego klucze na blat i objął go. Stali tak bez słowa i ruchu do momentu, aż Jimin postanowił się obrócić, aby również przytulić swojego chłopaka.

- Zaraz północ, chodź spać hyung.

- Boję się.

- Czego? Ciemności? Spania w innym miejscu? Przeprowa-

- Że już się nie obudzę.

Zerwali kontakt wzrokowy, gdyż Jimin się rozpłakał. Zamknął się w łazience i umył się, następnie karząc zrobić to samo starszemu. Poszedł do pokoju i ułożył się na łóżku, wypłakując w poduszkę. Min wyszedł po prysznicu i ułożył się obok młodszego, gładząc go po ramieniu, a następnie udzie.

- Nie płacz z mojej winy, bo to mnie boli.

- Co Cię boli?

- Serce.

❝Eye contact❞ ✔ || yoonmin (Polish)Where stories live. Discover now