36. Nd

116 12 3
                                    

- Wolałbym być czymkolwiek, ale zwyczajnym. Proszę...

"Taehyung od dziecka był uczony szacunku do siebie i do innych. Od kiedy tylko pamiętał stosował się do tej drugiej zasady, a pierwsza zawsze była jego słabością. Poniżanie się dla ludzi, by widzieć na ich ustach uśmiech, zadowolić ich i dać im poczucie wartości, stało się już jego priorytetem w życiu. Kochał patrzeć na uśmiech innych przez własne łzy."

- Jesteś zwykły. Zwykły, prosty, nieoryginalny.

- Nie zna mnie pan za dobrze.

- Wystarczająco, by Tobą gardzić.

*

Jimin obiecał, że będzie uważał na siebie jutro w pracy i tym razem nie doprowadzi siebie do takiego stanu, jak ostatnio. Yoongi napisał nawet do Hoseoka, by uważał na rudzielca oraz podziękował za ostatnią pomoc udzieloną przez niego Jiminowi.

- Hyung, a może zróbmy coś szalonego?

Raper podniósł wzrok znad krojonych warzyw na leżącego w salonie Jimina. Tancerz uśmiechał się do niego, nie patrząc już na lecącą w tle telewizję, a wychylając nosek zza oparcia sofy. Na ten widok Min automatycznie prychnął pod nosem i uniósł kąciki ust do góry, nie powstrzymując się od uśmiechu. Ostatnio uśmiechał się coraz częściej.

- Czyli? Na przykład?

- Wyjedźmy stąd.

- Z domu? Z miasta?

- Nie... z Korei.

Warzywa wpadły do garnka z plsukiem, a Min zastał w bezruchu. Powoli odwrócił się do ukochanego, już nie uśmiechając się rozczulająco.

- Mnie za dużo tu już nie trzyma. Z Taehyungiem nie mam kontaktu, a on ma pewnie wiele nowych znajomych w nowej... pracy. Tak, niby ciocia jest, ale ona trzyma się dobrze i pomimo wszystko pragnie mojego szczęścia oraz spełnienia marzeń. A to takie moje małe marzenie... tylko nie wiem, czy ty chcesz. W końcu masz tak jakby dwie prace, do tego kochasz tworzyć muzykę i... możesz bać się lecieć ze względu na serce.

Miętowłosy odwiązywał fartuch, słuchając wypowiedzi ukochanego. Odłożył go złożonego w kostkę do szuflady i zostawiając gotujące się warzywa w garnku, usiadł obok Parka na kanapie.

- A gdzie chciałbyś pojechać? - zaczął spokojnie, zdobywając sobie trochę więcej czasu na przemyślenie, co odpowiedzieć na pierwsze pytanie.

- Najbardziej to do Peru. Ale sam nie mam pieniędzy nawet na lepsze mieszkanie, płacenie za światło czy wodę i wiem, że gdyby nie ty, to bym ledwo żył... pod wieloma względami. Ale uznałem, że spytam cię, bo... nigdy nie wiadomo, co się może zdarzyć; będąc szczerym - w przyszłości moglibyśmy nie zdążyć z jakąkolwiek podróżą. Jeśli pojedziemy teraz, to za parę lat dam radę ci wszystko zwrócić. A będziemy mieć piękne wspomnienia z życia, bycia razem, młodości...

Jimin widząc zamyśloną twarz starszego, od razu dodał:

- Ale tak tylko głośno myślę. Jest mi dobrze, jak jest, w końcu mam ciebie.

Yoongi mrugnął dwa razy i zwrócił zamyślone spojrzenie na tancerza. Zacisnął usta, nawilżył wyschnięte wargi, a potem zaczął mówić:

- Jesteśmy ze sobą dopiero dwa tygodnie. Wiem, że mnie kochasz, a ja kocham Ciebie, ale to za krótko, by planować cokolwiek więcej. Nie zrozum mnie źle, bo osobiście wiele razy myślałem, jak będzie potem i czy w ogóle będzie, ale nie można być tak do przodu, bo nam tyłu zabraknie. - zażartował.

- No tak... masz rację.

"[Yoongi] Postanowił złamać obietnicę. Jimin już i tak wiedział większość. Wiedział o niedoborze krwi i o konsekwencjach tego zaburzenia. Wiedział też jaki jest Yoongi. Jeżeli sam tego chciał, Yoongi nie mógł go powstrzymać. Jimin przecież może robić co chce. Yoongi nawet nie starał się go powstrzymać.

Co by było, gdyby księżyc nagle zniknął?

[...]

Więc czemu Jimin, pomimo tego, chciał całować Yoongiego?

Bo nie wiedział, jak szybko księżyc zniknie i umrze na wieki."

[fragment z rozdziału 26.]

❝Eye contact❞ ✔ || yoonmin (Polish)Where stories live. Discover now