23. Czw

239 25 4
                                    

Dzisiaj Jimin rano poszedł do cioci. Ta jednak szybko go wygoniła, bo już po pół godzinie. Uznała, że ma wszystko, co potrzebne, a przez te pół godziny chwaliła się swoim super chodzikiem. Jimin do szesnastej miał wolne, więc postanowił spotkać się z Taehyungiem i spytać, co u niego. Zadzwonił, ale umówili się dopiero o tej nieszczęsnej szesnastej, bo Taehyung miał pare obowiązków. Do tej godziny nie miał pomysłu jak zagospodarować czas. Napisał jednak do niego porcelanowo-skóry chłopak, a Park chętnie nawiązał z nim konwersację. I tak mu zleciało na pisaniu z przyjacielem, aż do piętnastej trzydzieści, kiedy to musiał iść już do Taehyunga, a następnie do pracy. Nie ukrywał, nawet podczas spaceru z uśmiechem pisał do hyunga, jednak próbował skupić się na spacerze i dotarciu pod dom tancerza.

Na miejscu Taehyung wniebowzięty rzucił się w ramiona przyjaciela i z radością oznajmił, iż nie ma już żadnych zaburzeń w biciu serca. Park prawie się popłakał z radości, ale cieszył się z przyjacielem jego szczęściem. Jadąc autobusem do budynku pracy, Taehyung opowiadał o jego wizycie u lekarza i o tym, jak długo walczył z niedokrwieniem. Jimin zaczął zastanawiać się, czy Yoongi też "wyjdzie" z tego i będzie ponownie ciepły...

Wieczorem wyjątkowo Taehyung wyszedł równo z Jiminem, który kończył później. Pożegnał się z nim w wejściu, z zamiarem odszukania Yoongiego. Ku jego zdziwieniu, gdy już się obrócił i rozstał z blondynem, samochód Yoongiego już stał obok, ale bez niego w środku. Rudowłosy podszedł bliżej i zaglądnął przez szybę; starszego rzeczywiście nie było. Park postanowił napisać do przyjaciela, wyjął już telefon, ale usłyszał gdzieś za samochodem dwa głosy. Wyjrzał zza auta i dostrzegł Yoongiego i jego kolegę, z którym występował. Chyba się o coś kłócili, ale Jimin nie słyszał za wiele. Mężczyźni powoli zbliżali się do auta, a tancerz ciągle ukrywał się za nim.

- Jesteś całkiem niepoważny, Yoongi. Nie mam ochoty się dłużej z Tobą kłócić.

- Nam, ja też nie lubię kłótni, ale wybacz... zdania nie zmienię.

- Dobra, jeszcze kiedyś o tym pogadamy. A zobaczysz, przyznasz mi rację. Teraz spadaj do tego swojego tancerza.

- Jesu dobra, pa.

- Cześć hyung. - powiedział Namjoon na odchodne, kierując się w przeciwną stronę. Yoongi otworzył samochód i wsiadł ba miejsce kierowcy. Schował głowę, szukając czegoś, co mu spadło na dół. Jimin wykorzystał to i odsunął się nieznacznie. Potem ponownie podszedł udając, że właśnie wyszedł z pracy i zapukał w szybę. Yoongi od razu się podniósł, trzymając coś w ręce. Wrzucił to do szafki samochodowej i otworzył rudzielcowi drzwi.

- No cześć, Jiminnie.

Właśnie dochodziła północ. Miała wybić za pięć minut.

- Hej, Yoonnie-hyung!

Jimin przytulił się do starszego i uśmiechał promiennie. Ruszyli w stronę domu tancerza, w ciszy. Jednak była to komfortowa cisza. Dla Jimina wymowna, a dla Yoongiego uspokajająca podczas jazdy.

Weszli do klatki schodowej rudowłosego, a Park zaprosił Yoongiego do siebie. Zostały cztery minuty do północy.

- Napijesz się czegoś?

- Nie mogę.

Jimin jak zahipnotyzowany usiadł obok Yoongiego, patrząc mu w oczy. W ciemnym pomieszczeniu, bo światło było drogie i Park musiał niestety na nim oszczędzać, było widać jedynie błyszczące tęczówki Mina. Yoongi także patrzył na przyjaciela, topiąc się powoli w tym oceanie. Obiecał sobie i Namjoonowi, że się nie utopi, nie podda się, będzie wypływał na brzeg za każdym razem, kiedy wejdzie za głęboko do zimnej wody.

Teraz jednak wpadł w wir wodny. Nie mógł już się cofnąć, coś ciągnęło go bliżej i bliżej Jimina, głębiej i głębiej do oceanu. Czuł, że woda wokół już nie jest lodowata; ich ciepłe oddechy ogrzały całe skupisko krystalicznej wody. Zaczął się bać, że może jakiś wielki, morski zwierz złapał go i ciągnie w otchłań, ale tak nie było. Może już nie mógł pływać, stracił siły i był po szyję w wirze, ale to nie bestie go tak wciągnęły. On sam to zrobił.

Wokół oceanu było pięknie. Róż na niebie - zachód słońca na policzkach Jimina. Uśmiech młodszego był jak słońce, promieniście umilając każdemu dzień. Nawet podczas zachodu, ciemności głębin, on ciągle był widoczny. Przygasł lekko, ale nie ze smutku - z podekscytowania. Chyba pierwszy raz od dawna ktoś pływał po tym oceanie. Może w ogóle ktoś pierwszy raz naruszył prywatność niewinnej wody? Słońce patrzyło na ocean wiekami, a dopiero teraz inny człowiek zatracał się w pięknie zbiornika wodnego.

Zostały dwie minuty do północy. O północy słońce zachodzi, a ocean zasypia. Słońce jest zakrywane przez księżyc, a gwiazdy lśnią nocą.

Może właśnie tak było dla Jimina? Dwie gwiazdy, które widział w oczach Yoongiego, a jego uśmiech jak księżyc; rzadko widziany, ale kiedy już się pojawia, jest najpiękniejszy ze wszystkich.

Księżyc w końcu musi zamienić się ze słońcem. Niebo wtedy przygasa, a gwiazdy migoczą.

Została minuta do północy.

❝Eye contact❞ ✔ || yoonmin (Polish)Where stories live. Discover now