OvaSeries no.8!

735 30 5
                                    

haHAhaHAhaHA there is another one?!(sigh) Ok let's do this...

Laura

Ostatnie co pamiętam przed pobudką to przerażenie mojego ojca oraz ciepłe, silne ramiona Naraela. Potem obudziłam się daleko od wszystkiego co znałam, w jego sypialni... Byłam zbyt przerażona by dotarło do mnie cokolwiek dotarło. Pragnęłam jedynie ucieczki.  

Od jego ostatniego wyjścia minęło parę dni... Feyr, kobieta o fikuśnym stroju starała się  wytłumaczyć mi co powodowało mój strach... i choć brzmiało to logicznie wciąż miałam wrażenie że mnie okłamała. 

Napięcie, emocje, a może jednak udało mi się łyknąć truciznę podaną przez łowcę dziewic. 

To nic nie dawało. Nadal siedziałam przerażona na łóżku niezwykle ponętnego ale nadal mi nieznajomego mężczyzny. Sam osobiście chciał uspokoić mnie ale mu nie wyszło. W końcu udał się w jakąś podróż. Z tego co pamiętam to nie miał innego wyjścia jak mnie zostawić. 

Obecnie zajmowałam to samo miejsce zastanawiając się dlaczego mam wrażenie że już nie zobaczę mojego ojca, gdy do pokoju ktoś wszedł.

-Witaj -przywitał się cicho brunet, uderzająco podobny do Naraela. -Za pewne wyglądam dla ciebie familiarnie -westchnął siadając na krześle. -Jestem bratem Naraela, moja godność, Naurus. Mój brat poprosił mnie bym wytłumaczył ci dlaczego dokładnie tu jesteś gdy podczas jego ocecności uda ci się odzyskać spokój-przełknął ślinę patrząc na mnie w konsternacji. -Z wielką ochotą osobiście by ci to wytłumaczył ale niestety obecnie nie jest w stanie... -spuścił wzrok na chwilę, wyraźnie szukając odpowiednich słów. -Za pewne słyszałaś o takich stworzeniach jak wilkołaki? -zbladłam zastanawiając się czy to jakiś żart. Zwłaszcza że Naurus wyglądał na podenerwowanego. Mogłabym teraz spodziewać się jakiegoś fikuśnie ubranego prezentera który wyskoczy z szafy z mikrofonem i radosnym okrzykiem "Mamy cię!"... Ale Naurus wyglądał na śmiertelnie poważnego 

-Wiem, brzmi to dla ciebie surrealistycznie, ale jest dokładnie tak jak myślisz. Zarówno ja, jak i mój brat nimi jesteśmy. Do tego z naszym gatunkiem wiąże się pewna klątwa, która nieodczyniona prowadzi do niechybnej śmierci... Może ją zdjąć tylko i wyłącznie odnalezienie drugiej połówki, bratniej duszy -spojrzał w bok, jakby nie wierzył że mu kiedykolwiek uwierzę. 

-Powiedz mi... -wydukałam. W głowie kołotało mi miliony pytań, które można by streścić słowem: "Co?". Po tym co powiedział Narael na gali charytatywnej zdałam sobie z czegoś sprawę. Wchodząc w świat bogaczy poznaję prawdziwe zasady rządzące tym światem. Mimo że wilkołaki nadal zdawały się bardzo nieprawdodpobne, to i tak informacja że między bogaczami chodził ktoś kto "sprząta" naprzykrzające się jednostki... jest wręcz trudna do przełknięcia. 

Co jeśli twój nos jest za krzywy? Albo masz za ładną żonę? Twój biznes dopiero co rozkwita i komuś przeszkadza. Jeśli ten ktoś ma już kontakty to co? Przestajesz istnieć?

Przez ten nawał informacji powinnam teraz martwić się o mojego dobrodusznego ojca, ale w momencie w którym Naurus powiedział coś o sobie z tyłu głowy zaświecił mi się czerwony alarm.

"...z naszym gatunkiem wiąże się pewna klątwa, która nieodczyniona prowadzi do niechybnej śmierci"

Może nie powiedział tego dosłownie, ale rozumiałam że chodzi o mnie. To ja mogę pomóć Naraelowi. Czułam to. 

Nawet wtedy na gali. On chciał mnie.

Ale nie w ten sposób co większość mężczyzn na mój widok. Oni chcieli mojego ciała.

Z Naraelem to była jakby zagadka. Czułam się tak, jakbym była dla niego czymś w rodzaju świętej, która może uleczyć coś z czego nic nie może mu pomóc, ale nie tylko dlatego. 

-To jakiś chory rodzaj śpiącej królewny? -wydukałam zaskoczona.

-Słucham? -Naurus spojrzał na mnie zaskoczony. Poczułam że nie ma maski polityka, jaką przybrał jego brat, jeszcze nie tak dawno... a może dawno. Naprawdę długo żyłam paniką i strachem. Teraz na twarzy bruneta widać było determinację, strach i skupienie.

-Taka bajka... córka króla spała przez sto lat przez klątwę i tylko prawdziwa miłość mogła ją przebudzić czy coś w ten deseń -rzuciłam zniecierpliwona. 

-Och... tak, zdaje się być podobna do naszego rodzaju... -bąknął trochę zbity z tropu. -Trzeba będzie to przebadać... ta bajka, jeśli weszła niedawno może być to przeciek i... to nie gra teraz roli. Skupmy się na moim bracie... znaczy na tobie! -poprawił się szybko, był widocznie nerwowy i tracił kontrolę nad sobą. -Zapewne masz dużo pytań...

-Ja... -zatrzymałam się. Dokładnie gdzieś pomiędzy pytaniem o to jak wygląda to wilkołactwo, a stwierdzeniem że mu nie wierzę. -Bracie? Narael tu jest? 

-Tak! -od razu zacisnął zęby, po czym rozluźnił się i odetchnął. -Jako przebudzony mogę pochwalić się nieziemskim szczęściem, ponieważ kobieta która mnie przebudziła była z naszego rodzaju i doskonale wiedziała co się z nią dzieje. Wiem że to będzie trudne, ale proszę nie nabieraj podejrzeń na wzgląd na moje zachowanie. Los mojego brata zależy właśnie od tej rozmowy i jej długości...

-Dlaczego?

-Ponieważ właśnie kona w lesie nieopodal nas... 

STOP

Pragnę coś tu sprostować. - W ZWIĄZKU Z FABUŁĄ

Laura jest partnerką Naraela - posła - Ducha który zajmował się od początku sprawą Echa, ale gdy została ona przekazana czarodziejom, on zdał raport i wrócił do swoich codziennych obowiązków - którymi były bankiety. 

Z tym że rąk do pracy brakło więc to on miał sprowadzić Echo wraz z watahą, więc wrócił natychmiastowo do Nory z nieprzytomną Laurą obiecując jej ojcowi że będzie bezpieczna i zdrowa. 

Niestety wtedy też DRUGA LAURA przybyła do Nory, nerwy zaczęły narastać, ponieważ druga Laura odmawiała Teumorowi i dlatego też Laura nr 1 zaczęła... no cóż, utonęła w panice. Wtedy Narael wybrał się po Echo, głownie dlatego że wiedział że stan jego ukochanej nie polepszy się do czasu w którym Laura nr 2 nie zaufa Alfie Alf... poza tym im dłuższa była rozłąka tym dłużej on tracił nerwy i kontrolę nad bestią. 

...chciałabym napisać więcej ale chciałam coś opublikować... ENJOY

Psaj(E)choWhere stories live. Discover now