7.

9.2K 359 55
                                    

ANIA

Westchnęłam głośno za ladą myśląc tylko o jednym... o Jeonie. Nie umknęło to uwadze mojej szefowej i jednocześnie jedynej znajomej.

-Oho ja znam to spojrzenie. -oparła się na przeciwko mnie -Kim on jest? -uśmiechnęła się od ucha do ucha.

-Nie wiem o czym mówisz. -wróciłam na ziemię i zaczęłam poprawiać kwiatki w wazonach.

-O~ nie bądź taka.. widzę że chodzisz z głową w chmurach odkąd przyszłaś do pracy. Co to za chłopak?

-yh.. Lulu, nie idę na randkę jeśli o to ci chodzi..

-No jak to nie? Mojej intuicji nie oszukasz. -pogroziła mi palcem. -Zaprosił cię na wyjście?

-N-no tak, ale to jes...

-Ha! Mówiłam! O której wychodzicie?

-O 19:00

-Uuu wieczorna randka? Romantycznie. -zaśmiała się.

-Nie, po prostu pracuje do późna i ma swoje powody dlaczego może wyjść tylko wieczorami.

-Ma rodzine?? Zdradza kogoś z tobą??

-Co?? Nie! .. po prostu.. On nie może wyjść wcześniej. -dziewczyna machnęła ręką na znak że mi odpuszcza tych przesłuchań policyjnych, a ja wróciłam do poprawiania kwiatów. -Ah Lulu.. jeśli mogę to nie sprzedawaj tej małej różyczki okej?

-Dlaczego? -podeszła do mnie.

-Bo niedługo kończymy a mi kwiatek w wazonie usechł w mieszkaniu. Wzięłabym ją. W końcu to ostatnia taka różowa różyczka -zaśmiałam się.

-jest ostatnia bo wszystkie kupujesz dla siebie... mogłabyś się ogarnąć, to chłopak ma ci kupować kwiaty. - wtedy drzwi od kwiaciarni się otworzyły. Zanim mężczyzna się odwrócił już wiedziałam kto to.

-Boże to on.. -wyszeptałam przerażona i schowałam się pod ladę błagając szafową żeby mnie nie wydała. Ona z podejrzanym pedofilskim grymasem uśmiechnęła się w stronę klienta.

-W czym mogłabym pomóc? -słyszałam całą ich debatę na temat kwiatów i tego jaki będzie najodpowiedniejszy. -A jaka ta dziewczyna jest?

-Jest.. jest twarda i niezłomna na zewnątrz, ale krucha i delikatna w środku. -czy to aby napewno było o mnie?? Może on serio chce mnie zabrać na randkę.. NIE! To Lulu mi tak naśmieciła w głowie. On tylko chce spędzić ze mną czas. Nic więcej. Słuchałam dalej -jest silna ale jednocześnie słaba -zaśmiał się. Przypomniałam sobie dzisiejszy poranek i sama uśmiechnęłam się siedząc pod ladą. Lulu przerwała mu wypowiedź i kątem oka uśmiechnęła się do mnie.

-Chyba wiem jaki kwiat będzie odpowiedni. -chwyciła różę, którą chciałam zabrać do domu. Zaczęłam gestykulować żeby odstawiła ją z powrotem na miejsce ale ona udawała że nie widzi.

-A-a czy róża nie będzie zbyt odważnym kwiatem? To raczej symbol miłości.. a-a my -jego głos był coraz cichszy -Nie jesteśmy parą...

-Kochany.. zaufaj kwiaciarce. Różowa róża to kwiat słodkich myśli. Jest symbolem wdzięczności, szlachetności, uznania i podziwu. Jaśniejsze odcienie różu podkreślają delikatność i urok obdarowywanej kobiety... poza tym myślę że jej się spodoba. -mrugnęła do niego, a Jeon się zgodził, zapłacił i wyszedł. Wyłoniłam się spod lady czerwona jak burak. Co bardzo rozśmieszyło szefową. -Przystojny!

-Dlaczego oddałaś mu moją różyczkę!

-Sam ci ją kupił.

-A co jeśli on wcale nie mówił o mnie? -dziewczyna uspokoiła się i złapała moje ramię.

-Jeśli nie dostaniesz dzisiaj tego kwiatka to sama ci dam bukiet takich róż. - właścicielka puściła mnie wcześniej do domu żebym zdążyła wyszykować się na „randkę". Tylko że ona wypuściła mnie już o 14:00 a spotykam się z Kookiem o 19:00.. Postanowiłam w końcu ugotować jakiś normalny obiad. Kupiłam wszystkie składniki i zrobiłam naleśniki ze szpinakiem, kurczakiem i serem fetą. Wyszło ich trochę dużo więc kiedy farsz mi się skończył to schowałam placki do lodówki. Właśnie nakładałam sobie porcję gdy ktoś zapukał do drzwi. Nie miałam pojęcia kto to może być. Otworzyłam drzwi.

-J-Jungkook? -wpuściłam chłopaka do środka. -Co tu robisz tak wcześnie? -miał inny wyraz twarzy niż do tej pory. Jego oczy były gniewne. -Wszystko w porządku?

-Pokłóciłem się z hyungami i nie miałem się gdzie podziać.. mogę u ciebie zostać na chwilę?

-J-asne.. chodź. M-może chcesz coś jeść? -chłopak nie odzywał się. Nie zauważyłam też różyczki w jego dłoniach. Czyli jej nie zabrał? Czy może dał komuś innemu.. usiedliśmy przy stole.

-Mm co tak pachnie?

-Mój obiad -zaśmiałam się kładąc talerz na stole. Chłopak patrzył na moje danie jak na obrazek. -Jungkook.. jadłeś coś dzisiaj? -spuścił głowę. -Jeon.. -chłopak dalej nie chciał rozmawiać więc odwróciłam się i nałożyłam mu naleśniki na talerz i zaserwowała pod nosek. -Smacznego. -uśmiechnęłam się do niego żeby zaczął jeść. Miałam wrażenie że znów zaczął się rumienić. CO Z TYM FACETEM JEST NIE TAK?? Po chwili namysłu wziął kęsa do buzi i od razu się rozpromienił.

-Co to jest? To jest pyszne.

-Nic specjalnego.

-Ale lepsze niż Jin'a. -podczas obiadu chciałam wyciągnąć od niego informacje o co pokłócił się z przyjaciółmi, jednak nie był ochoczo nastawiony do rozmowy na ten temat.

W pewnej chwili oparł się o krzesło i zaczął szperać w kurtce. Jedną dłonią wyciągnął uschniętego kwiatka z mojego wazonika na stole a drugą (spod kurtki) wyciągnął ową różyczkę. W wazonie był teraz świeży, pachnący kwiatek. Patrzyłam na niego pytająco.. dosłownie zastygłam w szoku.

-No co? Nie będziesz przecież trzymała starych kwiatów.. -rozglądał się wszędzie aby nie patrzeć na mnie. Spuściłam wzrok w talerz próbując ogarnąć sytuację. Czyli to jednak był kwiat dla mnie.. czyli te słowa które powiedział wtedy do Lulu.. były o mnie. Czyli że on coś do mnie czuje? -Co się tak uśmiechasz do talerza? -zaśmiał się czym sprowadził mnie na ziemię.

-E.. zamyśliłam się. -chyba strzeliłam buraka w tym momencie. Po skończonym obiedzie chłopak sam wstał i zaczął myć naczynia. Zszokował mnie ten widok bo swojego byłego chłopaka musiałam zaciągać siłą albo szantażem.. może chce tylko zrobić dobre wrażenie.

Całe popołudnie spędziliśmy razem, a wieczorem poszliśmy do wesołego miasteczka. Oczywiście zabrał mnie do domu strachów. Uwielbiam się bać ale tylko przez chwile, potem strach zaczyna nade mną panować i tak też było tym razem. Pod koniec wyskoczył przed nami jakiś potwór, a ja odruchowo złapałam się ręki osoby stojącej obok. Jeon popatrzył na mnie jakbym zrobiła coś mega śmiesznego i ścisnął moją dłoń. Po kilku kolejkach górskich Jungkook strasznie chciał pójść na zawody siłaczy.

-Zobaczysz że będę najlepszy. -zdjął kurtkę i zarzucił ją na mnie.

-No zobaczymy -prychnęłam ale w głębi duszy kibicowałam mu.

Być z nim / JUNGKOOKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz