Rozdział 37

1.5K 42 0
                                    


- Nie rozmyślaj więcej o przeszłości dobrze? Przynajmniej nie o tej złej - Luke wstał z kanapy i chwycił narzeczoną za dłoń, przyciągając ją do siebie.

- Dlaczego bym nie miała o tej dobrej? - Podniosła się dość energicznie, chwyciła go za kciuk w prawej dłoni i skierowała w stronę tarasu.

- Bo liczy się teraz co się dzieję, to nam wystarczy. Bez cofania się w przeszłość i myślenia w przyszłość. 

- Może się tego kiedyś nauczę.

Spotkanie poszło o wiele lepiej niż wszyscy się spodziewali, a przede wszystkim trwało o wiele dłużej niż każdy myślał. Impreza trwała do samego rana, następnego dnia. Ashton zdążył skosztować każdego alkoholu, jaki stał na stole a było go tyle, że każdy mógł spokojnie się upić a i tak by zostało. Panowie ustalili cały przebieg wieczoru przed ślubem, sale na weselę, auto w którym młoda para podjedzie pod miejsce całego zdarzenia a nawet co będzie podawane na deser. Co najlepsze, nikt nie wiedział kiedy będzie ślub. Narzeczeństwo było zbyt zajęte, cieszeniem się sobą... by myśleć o tych wszystkim - kwiatach, zaproszeniach czy co podadzą gościom. 

Blisko po północy Luke wyjął swoją gitarę. Zaczął się mały koncert, na którym był grany każdy stary kawałek z albumu 5 Seconds Of Summer czy Sounds Good Feels Good. Najlepszy wujek - Calum, zabawiał dzieci a potem usypiał w ich pokojach. Więc nawet mamy, młody w końcu zaznać odrobinę spokoju i mogły napić się odrobiny alkoholu. 

Mijała kolejna godzina, już po drugiej emocje opadły. Zaczęło się robić sennie a butelki kolorowych trunków, opróżniały się z każdą minutą. Tematy przeniosły się na bardziej stonowane, poważne i smutne. Michael zastanawiał się nad sensem terapii, ale Ashton uparcie próbował mu wbić do głowy, że to konieczne. Luke zmienił repertuar i grał w kółko Chasing Cars - jedną z piosenek, którą kiedyś na trasie śpiewał pomiędzy ich piosenkami. Katy leżała na kanapie i wpatrywała się w jego jak na obrazek. Patrzyła jak jego palce szarpią struny a twarz jest skupiona na grze. Co kawałek piosenki Luke zerkał na nią ale udawał, że nie widzi jak patrzy na niego. 

- Wiecie o tym, że statystycznie nas zespół jest jednym z najbardziej popularnych? Nawet teraz jak nie wyglądamy jak młodzi bogowie - Stwierdził Calum, nabierając do ręki kolejną garść, paprykowych krakersów.

- Ja wyglądam nadal... zawsze wyglądałem - Oburzył się Ashton, na co zaśmiał się Luke.

- Wyglądałeś kiedyś jak trzydziestolatek a ile miałeś? Jakieś dwadzieścia jeden - Odpowiedział znowu Calum, oblizując palce od przyprawy.

- Bo miałem większe owłosienie i brodę, ale ja przynajmniej miałem... nie co niektórzy.

Margot odłożyła szklankę na stolik, podniosła się z fotela i poszła w stronę pokoju dzieci. Na dole wszyscy byli dość głośno a jej syn nie ma zbyt głębokiego snu. 

- Zamknij się, niektórzy po prostu nie wyglądają jak małpy - Popatrzył w stronę żony i dojadł ostatni krakers.

- Ale wracając, to prawda. Jesteśmy najbardziej popularni, stajemy się legendą jak Maroon 5 czy coś. Potem skończymy karierę i nadal będzie o nas głośno - Potwierdził Luke, odłożył gitarę i zabrał się za chipsy.

Zbliżało się rano, na dworze robiło się coraz jaśniej. Impreza nie dobiegała końca. Jako pierwszy odłączył się Michael, który szybko usnął na kanapie przy kominku z ręką w misce po krakersach. Katy pilnowała Luke'a i na zmianę z najbardziej trzeźwą osobą - Margot, chodziły na zmianę zaglądać do dzieci. Ashton ledwo stawał na nogach, więc nie długo po przyjacielu dołączył do niego. Calum i Luke byli mocno wytrwali i posprzątali część brudnych talerzy i wyrzucili puszki po piwach. 

Skończyła się impreza a z nią nadszedł nowy dzień, który miał zapowiadać datę największej imprezy. 

Stay With Us Daddy × LHWhere stories live. Discover now