Rozdział 26

2K 52 0
                                    

Luke nie potrafił usiedzieć czy ustać w miejscu. Chodził nerwowo po szpitalnym korytarzu na piętrze drugim. Lily bawiła się telefon taty, kiedy on nie mógł uspokoić myśli. Jego skarb spędził już dobre czterdzieści minut na kontrolnych badaniach. Bał się że jest coś nie tak z ich synkiem. Trzymał kluczyki od auta w palcach, kręcił nimi tak, że kilka razy już wylądowały na ziemi.

- Co tak długo? - Luke oparł się o ściane i zaczął tupać nogą.
- Tatooo mamie nic nie jest prawda?
- Nie skarbie... na pewno nic. Zdenerwowała się troche. - odpowiedział i usiadł obok córki, przytulając ją od siebie. Widział że córka jest niezapokojna całą sytuacją.
- A Robert?
- Jemu też nic nie będzie - Luke ucałował córke w czoło. - Kurwa ile można...

Margot: Luke wszystko dobrze?

- Tato ktoś ci napisał - Lily podała tacie telefon.

Luke: czekamy prawie godzinę i nadal nic
Ashton: gadamy z menadżerem właśnie, załatwiamy co możemy ale na razie nie ma zbyt dobrych informacji
Luke: nie wkurwiaj mnie
Calum: będzie dobrze Luke, przyjedziemy do was jak wszystko wyjaśnimy
Margot: A jak Lily? Może przyjadę po nią
Luke: moja mama zaraz po nią przyjedzie, ale dzięki...
Margot: Zobaczysz że to nic groźnego, Katy z tego wyjdzie

Do przejętego mężczyzny podeszła pielęgniarka. Miała spokój na twarzy, tak jakby zaraz miała powiedzieć najgorszą informację lub uspokoić rodzinę. Chwyciła Luke'a za ramię, popatrzyła mu w oczy i powiedziała - Przykro mi bardzo, prawdopodobnie poroniła... 

Luke natychmiast zerwał się z miejsca, przytulił mocno małą Lily do siebie, która nie rozumiała słów pani w białym fartuchu - Gdzie ona jest?! 

- Proszę się uspokoić,  jest na sali bada... - Hemmings z dziewczynką na rękach ruszył w kierunku sali, gdzie miała leżeć jego ukochana. - Proszę zaczekać! Nie można tam wchodzić! - Drobna kobieta próbowała zatrzymać rozpędzonego mężczyznę. Ten podbiegł do szklanych drzwi sali, zobaczył lekarza a za nim w pół przytomną kobietę. 

- Jezu - Drzwi do sali otwarł i zamknął lekarz który bez słów oddalił się i szybkim krokiem poszedł  do swojego gabinetu po najważniejsze wyniki badań USG. Urządzenie popsuło się, możliwe było że źle zbadało pacjentkę. 

- Prosiłam pana... - Do rodziny podbiegła wystraszona Liz, miała roztargane włosy i założoną na lewo koszulkę. Spieszyła się aby jak najszybciej dojechać do syna - Proszę poczekać na lekarza a przede wszystkim, nie wprowadzać tak małego dziecka tutaj!

- Dzień dobry - Babcia zabrała wnuczkę na ręce i ucałowała syna w policzek -  Zajmę się nią, co  z moją synową? - Lily przywitała się z babcią i patrzyła w stronę leżącej, słabej mamy.

- Zaraz przyjdzie lekarz, wszystko państwu powie 

- Chyba poroniła - Luke dopowiedział, nie spoglądając nawet w stronę rodziny, jego oczy zwrócone były w tym samym kierunku, gdzie patrzyła mała księżniczka. - Mamo zabierz małą... ja poczekam

- Oczywiście - odpowiedziała cicho, ze smutkiem w głosie i poszła z małą do szpitalnego bufetu.

To wszystko moja wina, gdybym został... nie zajmował się zespołem. Był z nią... jestem największym kretynem na świecie. Przeze mnie straciliśmy syna.. 

Z jego oczu poleciało kilko łez. Chciał wejść tam, trzymać ją za rękę, czekać aż się obudzi. Było mu wstyd za siebie i nie miał zamiaru siłować się z pielęgniarką.

Kilka chwil później zjawił się oczekiwany lekarz, w ręku trzymał poprawne wyniki badań. Luke ustąpił mu miejsca, a ten zaprosił go do środka - Mieliśmy małe problemy techniczne, może pan się już uspokoić

- Uspokoić? Ma pan dzieci? Co byś zrobił gdybyś je stracił?! - Niebieskooki usiadł obok ukochanej i chwycił za dłoń.

- Niech się pan wstrzyma na chwilę... nie stracił pan nikogo. Dostaliśmy błędne wyniki badań... pańska żona nie poroniła. A tak dla pana wiadomości nie mam dzieci - odpowiedział z wkurzonym tonem, odłożył teczkę na stolik - Żona zostanie na pewno do jutra na obserwacji, teraz potrzebuje spokoju i wiele opieki. Więc radzę wstrzymać emocję. Jest słaba, jak się obudzi dostanie dodatkowe leki, na tą chwilę tyle z mojej strony.

- Dziękuję...  przepraszam - Lekarz odwrócił się i zostawił parę w sali.

Luke pocałował Katy w czoło, uśmiechnął się a z jego oczu popłynęły łzy szczęścia. Wpatrywał się w unoszącą się klatkę piersiową kobiety, natychmiast uspokoił emocje zgromadzone w nim.

Margot: LUKE CO SIĘ STAŁO??? TWOJA MAMA DZWONIŁA..

Luke: Wszystko jest dobrze, na szczęście nie poroniła. Jestem z nią, jest słaba, na razie śpi.

Margot: Nawet nie wiesz jak się bałam... opiekuj się nią błagam

Michael: Trzymaliśmy wszyscy kciuki.. ja też. No i jest sukces, ale opowiemy potem. Trzymajcie się... 

Ashton: Napiszę to od razu! Wszystko się wyjaśniło, agencja będzie miała zarzut o nękanie i prześladowanie, możemy spać spokojnie. Tak, trzymajcie się

Calum: trzymamy kciuki nadal ;) 

Luke: Dzięki wielkie,  do usłyszenia

- Luke?



Wkońcu kolejny rozdział. Mam nadzieję że są osoby które tu pamiętają o mnie.

Uwaga! Wracam na stałe! 

Za długo to trwało wszystko a ja mam więcej pomysłów na pisanie.

Regularnie będą pojawiać się rozdziały w każdy weekend. 



Stay With Us Daddy × LHWhere stories live. Discover now