Rozdział 17

8.8K 397 69
                                    

W mgnieniu oka wybiegłam przed dom, próbując ogarnąć co właśnie się stało i co zrobił Nathan.

-Nie...tylko nie to- oburzył się mój ojciec praktycznie nie zwracając na mnie uwagi.

-Nathan...- szepnęłam. Wyjawił swoją tajemnicę przed moim tatą. Dlaczego...?

-Panie Hurt...proszę, aby pan nie był zły na Rose...ona chciała mnie ochronić przed panem.

-Gdybyś chciał ją chronić nie pokazywałbyś się tu Walker- warknął mój tata ze wściekłością.

-Może i tak, ale zależy mi na Rose i na jej zaufaniu, które próbuję odzyskać.

-Psujesz jej tylko życie tym swoim wilkołactwem, tak jak twój ojciec moje.

Chwilka. Jak to i mojego taty życie było zniszczone przez ojca Nathana? No nie...błagam, tylko nie kolejne bajeczne tajemnice. Mam już dość tych wszystkich zagadek.

-Nie moja wina, że jest moją mate, do cholery!- warknął wkurzony Nathan.

-Najlepiej, żebyś wypieprzył z jej życia zmutowany gówniarzu! Nie mam zamiaru patrzeć jak ta cała wasza 'więź' się rozrasta i wilkołactwo przejmie moją córkę! Nie mam zamiaru tracić jej tak samo jak moją żonę!

-Ach, tak? Wszystko dla jej dobra? W tym momencie to tylko ja tu nie mam tajemnic przed nią tylko ty. Może opowiesz jej prawdę?- uśmiechnął się złośliwie czarnowłosy, a mój tata podrętwiał.
A ja stałam i wsłuchiwałam się w ich agresywną wymianę zdań.

-Do cholery jasnej, powiedzcie mi o co tutaj chodzi!- krzyknęłam, gdy przez chwilę nastała cisza.

-Ja...Rose, nie mogę...znienawidzisz mnie...- odparł mój tata.

-A skąd to wiesz?- zmarszczyłam brwi.

-Uwierz mi...- pokiwał sprzecznie głową.

-Nathan, to może ty mnie uraczysz tą wiedzą?- zapytałam spoglądając na czarnowłosego.

-Wolałbym zostawić wyjaśnienia twojemu tacie, bo to on zapoczątkował.

-Nie ja, tylko twój cholerny ojciec!- krzyknął.

-Odpieprz się od mojego ojca, bo pożałujesz- odwarknął, a jego oczy przeszły w kolor czerwony, groźnie pobłyskując. Pierwszy raz widziałam tak wściekłego Nathana. I nie chcę go więcej takiego widzieć. To okropny widok.

-To, że jesteś alfą mnie mało obchodzi, już jednego załatwiłem z przyjemnością- mój ojciec uśmiechnął się dumnie.

Nathanowi puściły wszelkie nerwy. Momentalnie przemienił się w wilka i przybrał pozycję bojową, był blisko, żeby naskoczyć na mojego tatę, jednak coś go trzymało. A to byłam ja, stanęłam osłaniając posiwiałego mężczyznę.
On nadal jest moim tatą. Nadal rodziną i nie chcę go stracić. Poza tym ma mi sporo do wyjaśnienia.

-Nathan, spokojnie- uspokajałam zwierzę podchodząc ostrożnie, kładąc dłoń na boku jego pyska, gładząc go delikatnie, przez co w krótkiej chwili jego napięte ciało się rozluźniło.

-Masz czas na wyjaśnianie- zwróciłam się do mojego taty.

-Nie mogę...- pokiwał sprzecznie głową.

-Nie obchodzi mnie to, tak samo jak ciebie, że Nathan jest alfą- zmarszczyłam brwi. Pierwszy raz byłam tak zła. Bardziej niż na Nathana, który zatajał przede mną swoje wilkołactwo.

-Ok, ale niech ten szczyl odejdzie- rozkazał, a ja szepnęłam czworonogowi, pare prostych słów.

-Bądź w pobliżu.

..

Weszliśmy do domu siadając na kanapie. Nieblisko, albowiem zachowywałam dystans ze względu, że teraz nie czuję się swobodnie w jego towarzystwie, lecz odwrotnie.

-Rose, błagam...obiecaj mi, że dasz mi dokończyć...- zaczął.

-Nic ci obiecywać nie mzm zamiaru- założyłam ręcę na klatce piersiowej.

-Twoja mama...nie zginęła w wypadku samochodowym.

Chore żarty. Cholernie, chore żarty.

-Nie, nie, nie...chyba sobie żartujesz...zatajałeś pieprzoną śmierć mojej matki?!- uniosłam się wymachując nieznacznie rękoma.

-Gdy byłaś u babci na wakacjach...ja dowiedziałem się, że twoja matka...ona miała romans z tatą Nathana, któremu wcześniej od ciebie o rok urodziła dziecko na boku, to była więź ona była jego mate i jednocześnie moją dziewczyną. Byłem zazdrosny, cholernie zazdrosny i wściekły. Kochałem ją i nie chciałem jej stracić. Zacząłem ją więzić. Gdy Walkera ojciec dowiedział się o tym chciał ją odzyskać, ale ja mu przestrzeliłem głowę. Potajemnie brat Nathana ojca samego młodego Walkera wychowywał. Z czasem Angelina(mama Rose) popełniła samobójstwo z braku jej mate i miłości.

Nie wierzyłam w to co słyszałam...jak on mógł...

-Nienawidzę cię, nienawidzę!- chciałam wybiec, jednak zatrzymał mnie.

-To nie wszystko...Angelina nie jest twoją matką...miałem przed nią inną kobietę, która popełniła samobójstwo po urodzeniu mi ciebie, a w pierwszym roku twojego życia, gdy Angelina poznała mnie, została twoją 'matką' na boku mając syna z ojczulkiem Walkera i zdradzała go przez sześć lat...błagam, wybacz mi! Tylko ty mi zostałaś!- wykrzyczał zrozpaczony.

Po tych słowach wybiegłam.

Nie pokręciłam za bardzo? Xd będę go poprawiać haha

Gwiazdki i komentarze zawsze mile widziane💗

Kim Ty Jesteś? [[ZAKOŃCZONE]]Where stories live. Discover now