Rozdział 2

17.7K 621 197
                                    

Nie powiem- jego osoba mnie mocno zaintrygowała- wręcz zajęła całą moją głowę, co naprawdę było zjawiskiem rzadkim, bo wyróżniał się nie tylko zabójczo przystojną urodą, ale także niespotykanym kolorem oczu.

Tak bardzo się zamyśliłam, że nie zauważyłam Mel, która od chyba dłuższego czasu patrzyła na mnie zdzwiona.

-O, hej- powiedziałam zdezorientowana, przy czym pomachałam lekko głową by się lekko ogarnąć.

-Rose, co sie stało, że zapatrzyłaś się w szafkę?- zapytała roześmiana- brałaś coś, bo jakoś poszerzone źrenice masz.

-Ee, nie?- roześmiałam się- jeszcze poczekam.

-A tak serio, to co się stało, bo się przypatrywałaś jak pies na szynke leżącą daleko od niego.

-W sumie to nic tylko...- zacięłam się.
U mnie zwracanie uwagi na chłopaków było naprawdę rzadkie. Nie interesowałam się nigdy jakoś bardzo płcią przeciwną. Zawsze chciałam trafić po prostu na dobre studia, by potem znaleźć pracę dzięki, której mogłabym wieść dobre życie, więc zajmowałam się nauką.
Zaś Mel była inna. Nauka, nauką. Kiedyś desperacko szukała chłopaka, ale natrafiła na nieodpowiedniego, który zranił jej serce. Dupek. Jednak dalej szuka tego jedynego. Bez konieczności. Ewidentnie zrozumiała, że jeżeli istnieje ten jedyny, to się z nim odnajdzie.

-To...nic, po prostu się zamyśliłam- posłałam jej delikatny uśmiech.

-Rozumiem...- mruknęła- a teraz szczerze, to zauważyłaś tego nowego chłopaka? Niezłe ciacho- nie powiem, że nie- puściła mi oczko. Podstępna żmija.

-A jednak zauważyłaś- prychnęłam.

-Jasne, że tak- wyszczerzyła się do mnie jak mysz do sera- kolegów zresztą brzydkich nie ma, oby trafili do naszej klasy. W końcu te no-life by może zobaczyli jakiś przykładnych chłopaków. Gry to nie jest jedyne w życiu- przekręciła oczami.

-Myślę, że nie mamy na tyle farta, aby trafili do naszej klasy- posmutniałam.

Naprawdę jestem ciekawa tajemniczego chłopaka. Jego oczy zostaną chyba mi na zawsze w głowie. No, bo jak możliwe jest zmienienie się z złotych oczu w fioletowe? No proszę was...

-Zostańmy przy nadziei- mruknęła, a tuż po jej słowach rozbrzmiał w całej szkole nieprzyjemny dźwięk dzwonka szkolnego, na który każdy uczeń powinien udać się do klasy, tak i my zrobiłyśmy.

...

-Melanie, za te gadanie i śmianie się non stop na moich lekcjach przesiadasz się do Jasona- rozkazała stanowczo babka od matematyki.

-Ale, no prosze pani, bo to jest tak, że...- dziewczyna próbowała wyjaśniać zaistniałą sytuację, lecz siwowłosa kobieta jej przerwała bez żadnych skrupułów.

-Bez gadania,ja twoje wymówki już wyśmienicie znam na pamięć!- krzyknęła.

Blondynka z niechęcią uniosła swój szanowny tyłek z krzesełka obok i przeniosła się pare ławek do przodu, po czym posłała mi najsmutniejszy wzrok jakikolwiek widziałam na jej twarzy.

Po chwili drzwi od smętnej sali matematycznej otworzyły się na całą szerokość, a w ich progu stanęła dwójka przystojnych chłopców, a za nimi jakiś dyrektor.

-Witam klasę. W tym roku szkolnym dołącza do was dwójka nowych uczniów- powiedział na wstępie dyrektor- Nathan Walker i Chris Wilson.

O matko, ja chyba zaraz zemdleje.
To był właśnie ten chłopak. Ten, który z samego rana zajął mi całą głowę swoją tajemniczą osobą.
Teraz jest jeszcze przystojniejszy niż przed tem, a jego oczy lśnią złotem jakby w środku było one przelewane.
Miód dla oczu. W dodatku jego boskie, ciemne włosy ułożone były ku górze, gdzieniegdzie pojedyńcze kosmyki wystawały poza idealną fryzurę, co właśnie upiększało jego układ, bo za dużo idealności to za dużo. Same jego ciało było umięśnione, co było widać nawet pomimo luźnej, szarej koszulki.

Gdy spojrzałam prosto w jego oczy, chłopak uśmiechnął się szeroko. On ma dołeczki! Urocze!
Czekaj. O cholera, zauważył jak wlepiam w niego moje oczy, ale co dziwnego, każda dziewczyna w klasie to robiła.
Czemu akurat do mnie się uśmiechnął? Ah, no tak...z rana robiłam to samo. Czuję się jak jakaś psychofanka, co się ze mną dzieje? Czyżbym ogłupiała przez niego?

Kątem oka dostrzegłam, jak moja wspaniała przyjaciółka posyła mi dwuznaczne spojrzenie za co ją srogo skarciłam moim wzrokiem.
No, ale co dziwnego? Sama, gdybym była na jej miejscu też bym to robiła.

-No chłopcy, także usiądźcie na wolnych miejscach, a ja muszę teraz pilnie wyjść- po tych słowach mężczyzna szybko wyszedł, zostawiając ich samych.

A wiecie co najlepsze?
Czarnowłosy osobnik zaczął iść akurat na miejsce obok mnie, choćby w całej klasie było wiele wolnych miejsc, bo moja klasa nie należy do najliczniejszych.

-Jestem Nathan Walker- posłał mi sympatyczny uśmiech ukazując swoje dołeczki, po czym wysunął rękę w moją stronę.

-Rose Hurt- uśmiechnęłam się i uścisnęłam lekko ciepłą dłoń Nathana.

Coś czuję, że ten rok będzie dość ciekawy.

Witam serdecznie😋

Mam nadzieję, że rozdział był w miarę spoko, i że się spodobał 😜

Gwiazdki i komentarze zawsze mile widziane🔥💎💋

Kim Ty Jesteś? [[ZAKOŃCZONE]]Onde histórias criam vida. Descubra agora