Rozdział 11

12 3 0
                                    

- Jestem Rejsownik! [Pozderorero dla Iwki ♡ Wymyślasz naprawdę fajne te nazwy xdd ~ Autorka] Jeżeli ja nie mogę odbyć spokojnego rejsu to nikt go nie odbędzie! - Krzyczała wysoka postać o czarnych oczach. Miała czarne oczy i długie czarno-brązowe włosy. Ubrana była w lateksowy strój. Wyglądem przypominający... Pirata? Nieważne.
- Ludzie... To drugi złoczyńca tej nocyyy... - Ziewnął Mroczny.
- Trzeci i nie dramatyzuj. - Powiedziała Kropka. - Nie rozstaje się ze swoją lunetą! Zrobimy tak: Ja użyję mocy. Potem coś wykombinujemy.
- Na pewno? Potem masz tylko trzy minuty do przemiany zwrotnej Kropko. - Powiedziałem.
- Wiem... - Wzdychnęła ciężko. - Chyba, że... Chodźcie za mną. - Pobiegliśmy w kierunku, który nam pokazała.
 - Co do Kota? - Zapytał Bohater a my z Kropką staliśmy w osłupieniu. - Patrzcie! - Pokazał na trzy meteoryty.
- Nie zatrzymam ich sam! - Krzyknąłem do moich pseudo-przyjaciół.
- Statek... Fajerwerki... Rysik... Książka... Długopis... Luneta... - Mówiła pod nosem bohaterka. - Już wiem! Podajcie mi rysik, fajerwerki, tamtą książkę i długopis.
- Już się robi!

*Po akcji*
- Zaliczone! - Przybiliśmy sobie piątki i odeszliśmy w różne strony.
- Trixx... Czemu życie jest takie trudne? Zakochałem się w dwóch dziewczynach na raz. Tak samo jak Adrien w Biedronce i w Marinette... Chwila! Marinette ma córkę. Jest nią Emma... Kocham tę samą osobę! Trixx jaki ja jestem głupi! Chyba nie myślałem trzeźwo. No tak... Mam zarwane dwie noce. Muszę się dziś wyspać. - Powiedziałem gdy byliśmy już u mnie w pokoju.
- Wiesz... Życie jest bardzo za... - Kwami urwało w pół słowa i schowało się za moimi plecami.
- Cześć Młotku! - Powiedziała dziewczyna.
- Elsa? To naprawdę ty? - Zapytałem.
- Nie, po prostu zostałam skomputeryzowana, Młotku. A i wolę żebyś mówił do mnie Elisabeth. Elsa za bardzo kojarzy mi się z tą piosenką ,,Let it go" Bezsens. Nigdy jej nie polubię. A właśnie! Nie wiesz najlepszego! Będziesz miał bratanka! - Piszczała radośnie.
- Nie zdziw się jak Kevin znów to zrobi.- Nie powiedziałam mu jeszcze. Ciekawe jaki woli kolor: Zielony czy niebieski?
- Morski. Ale ogólnie woli ciemniejsze odcienie.
- Powiedziałem martwiąc się o Elisabeth.- Trzeba wybrać tyle rzeczy! - Rozmarzyła się dziewczyna. - Idziesz ze mną mu o tym powiedzieć?
- Tak.
Chwilę później byliśmy już w pokoju Kevin'a.
- Elsa? Czego chcesz? - Zapytał z wyraźnym obrzydzeniem.
- Będziesz miał syna! - Zapiszczała radośnie Elisabeth.Kevin w ułamku sekundy przyszpilił nadgarstki Elisabeth do ściany.- Usuniesz. - Wysyczał z jadem w głosie.
- Chyba oszalałeś! Puść mnie! Trix pomóż! Dyrix! Taruj! - Chłopak przycisnął jedną dłoń do jej ust.
- Zostaw ją! - Krzyknąłem.
- Bo cio? Bo mały Tlix się popłacze? Uuu... Już to widzię. - Droczył się ze mną.-
Zostaw Elisabeth w spokoju!- Dyrix! Taryxsuj! Porszę! - Dziewczyna wciąż miała zakryte usta, dłonią tego popaprańca.
- Kevin'ie David'zie Le! Co ty robisz z Elisabeth? Puść ją! - Krzyknął surowy ojciec.
- Nigdy. - Zaczął obmacywać i rozbierać dziewczynę.

 Gorąco? Zobaczycie, że będzie wam aż zimno w następnym rozdziale ;D




























Kilka chwil w innym świecie || Miraculuos ||Where stories live. Discover now