Rozdział 5

16 3 0
                                    


- Trix?! No tak. Najpierw się na mnie wydzierasz a o 3 w nocy idziesz do mojego pokoju i nagle chcesz ze mną rozmawiać. Palant. - Powiedział Kevin.
- Czemu mnie śledziłeś? - Zapytałem a on nie odpowiedział. - Czemu mnie śledziłeś?
- Chciałem zejść na dół pooglądać telewizję. Co w tym dziwnego? - Powiedział mało przekonująco. - A ty co robiłeś na dole?
Co ja mam mu powiedzieć? Już wiem!
- Po prostu nie mogłem zasnąć. Poszedłem na dół bo zrobiła mi się ochota na truskawki. Cała tajemnica. - Odrzekłem chłodno po chwili namysłu.
- Akurat. Trixx wyjdź. - Powiedział a ja chciałem spełnić jego prośbę. - Nie ty. Ten twój Trixx przez dwa ,,X". - Powiedział a mnie wmurowało.
- Trixx? Przecież ja gadałem do mojego przyjaciela przez Skype'a! Nazywamy się ,,Bracia X". On ma, przecież na imię Loux. Więc dodajemy do imion po jednym ,,X" na końcu. - Rzekłem wściekło. - Co teraz mój starszy braciszek martwi się o mnie i moje życie?! Co ja gadam?! Przecież jeszcze dwa lata temu gdy całowałeś Amy nic was nie łączyło. Dalej nie łączy. To zemsta? Tak, to zemsta za Toleex? [Ale ja wymyślam imiona ;D ~ Autorka] Ale o co ci chodzi? Toleex zerwała z tobą przed zeswataniem z nią Natha. Byli sobie przeznaczeni! - Krzyczałem wściekło. 
- Trix... - Do pokoju wbiegła zapłakana mama. - Trix... Skarbie... Przestań krzyczeć... Proszę zaraz obudzisz cały Paryż. Co to za naszyjnik?! - Krzyknęła i chciała go zdjąć.
- Dostałem go od przyjaciółki w dniu wyjazdu z Nowego Yorku. - Spojrzała na mnie wymownie. - Od Mary... Znaczy od Maribeth Blacksmith. Pamiętasz ją? - Pokiwała głową na potwierdzenie moich słów. Okłamałem moją mamę... Okłamałem najlepszą kobietę na świecie... Moją rodzicielkę...
- Wypad Trix i ty... Ty... Tak zwana mamo. - Spojrzał się na nią z obrzydzeniem. Widziałem, że bardzo ją to zabolało.

- Nie martw się mamo. Wkurzył się na coś. Na kogoś? Nie wiem. Pewnie na mnie. Jak zawsze. Będzie dobrze mamo. - Próbowałem ją pocieszyć ale mi nie wychodziło.
- Trix. Kocham was. Pamiętajcie, że ja i Kim zawsze będziemy was kochać. - Powiedziała po czym posłałem jej ciepły uśmiech.
- Tak wiem mamo. Już nie mogę się doczekać jutra. [U nich jest grubo po 4. Sobota. Trixowi chodzi o niedzielę. ~ Autorka] Mam nadzieję, że prezent ci się spodoba. Kocham cię. - Przytuliłem ją mocno. Bardzo się zdziwiła ale odwzajemniła uścisk.
- Idź do pokoju. Dobranoc Trix. - Powiedziała z ciepłym uśmiechem na twarzy.

- Dobranoc mamo.

Coś mi tu nie gra. Nie wiem co. Mama nigdy nie była taka... Taka... Kochająca... Wyrozumiała... A z kolei Kevin był takim chamem w stosunku do mamy. Moim zdaniem powinien jej choć raz podziękować. Miała 15 lat jak zaszła w ciążę. Bardzo młodo.
- O czym myślisz Trix? - Zapytało Kwami wylatując spod koszuli. - Wszystko okej? Halo?
- Musisz być ciszej. Przepraszam... Nie nad... - Nie dokończyłem bo usłyszałem jakieś krzyki. - Pora na przemianę! Trixx, do ataku! - Powiedziałem i chwilę później miałem na sobie lateksowy strój lisa. Inaczej mówiąc Zorro. Zacząłem skakać po dachach w celu znalezieniach Mrocznego i Kropki. Nigdzie nie mogłem ich znaleźć. Wcale się nie dziwię. Jest 5 rano. O matko już 5!!! Postanowiłem, że zadzwonię do nich. Wiedziałem, że gdy np. Kropka zadzwoniłaby do Mrocznego Kota jego Kwami zapikałoby. Dlatego też około 5 minut później oddzwonili Powiedziałem co się stało. Szybko przybiegli... Jak zwykle po dachach. No cóż.
- Czekam na was od 15 minut. - Zacząłem.
- Może jakieś cześć? - Zapytała Kropka.
- No tak. Cześć i czołem, kluski z rosołem. Wystarczy? Musimy powstrzymać Głośniaka! [Zamieniony Kevin~Autorka] 

- Mroczny... Wszystko okej? - Powiedziała po chwili dziewczyna w stroju biedronki.
- Tak... Ja tylko... - Chłopak przeciągnął się i ziewnął. - Jeżeli znam tego debila co go rozzłościł to obiecuję, że go zabiję. Własnymi rękami. A raczej pazurami.
- Możemy ci pomóc. - Powiedziała Kropka.
- Ludzie mamy misję do załatwienia. Pamiętacie? - Zapytałem.

- Tak... - Przyznali razem.

*DWIE GODZINY PÓŹNIEJ PO AKCJI*
- Idziecie spać? - Zapytałem bardziej Kota niż Kropki.
- Ja i tak mam coś ważnego do zrobienia. Ubiorę się i akurat kilka godzin minie. - Powiedziała tajemniczo Kropka.
- Jak do mnie przyjaciółka zadzwoni za kilka minut to chyba ją rozniosę. Albo pójdzie na spalenie razem z Debilem. - Powiedział pewno Mroczny Kot, a my się tylko posłaliśmy ciepłe uśmiechy. - Ja... - Chciał coś jeszcze powiedzieć ale jego Miraculum piknęło po raz pierwszy. - Żegnam dzieci z zoo.

- Co za Kocur. - Zaśmiała się Kropka. - Ja go chyba rozłożę na części pierwsze. - Przysunęła się bliżej i mnie przytuliła. - Do zobaczenia Zorro.
Stałem tam jakieś 3 minuty. Kurczę mam tylko 1 minutę. Zdążę. Wskoczyłem do pokoju w stroju Zorro, a chwilę później byłem już nudnym Trixem.


Hej Miśki ♥ Dzisiaj dość długi rozdział (8 kb :O) Ja Trixxy, LeiraLea uroczyście obiecuję nie robić już takich długich rozdziałów ;P

Kilka chwil w innym świecie || Miraculuos ||Kde žijí příběhy. Začni objevovat