— Zaraz do panienki dołączę. — Wróciła do swojej pracy.

   Skierowałam się do drewnianego stołu, przy którym zazwyczaj członkowie rodziny krawieckiej jedli obiad. Wiedziałam jednak, że czasami krawcowa skrajała na nim materiały, a niemal zawsze załatwiała sprawy indywidualnych zamówień. Rozłożyłam swoje godne pożałowania prace i jeszcze raz je przejrzałam. Były może i słabo wykonane, ale mniej więcej obrazowały, co chciałam mieć i czego oczekiwałam od kobiety.

— Tak więc czego panienka sobie życzy? — spytała, podchodząc i wycierając dłonie w fartuch. — Zamieniam się w słuch, moja droga.

— Widzi pani — podniosłam głowę znad prac — potrzebowałabym czegoś takiego. — Wskazałam. — Mam nadzieję, że da się rozczytać, co mam na myśli.

— No, widzę, że trafił mi się bardzo konkretny klient. — Spojrzała uważnie. — Nic trudnego, taki długi płaszcz spinany klamrami i pasem nie będzie stanowił problemu. Kaptur także nie powinien sprawić kłopotu, jedynie ten asymetryczny rękaw może być trochę trudniejszy do wykonania. — Pokiwała głową w zamyśleniu. — Panienka sposobi się do dalekiej podróży, że szykuje takie ubrania?

— Podróż statkiem. — Uśmiechnęłam się lekko. — Wie pani, niedługo ślub Adelajdy, a potem trzy miesiące morskiej żeglugi w celu rewizyty na królewskim dworze. Lepiej mieć coś ciepłego.

— Zgadza się. — Pokiwała głową. — Tym bardziej że zbliża się już jesienna pora. Musiałabym panienkę dokładnie zmierzyć, aby wiedzieć, ile materiału będzie mi potrzebne. Prosiłabym zdjąć buty i wskoczyć na stół. Pójdę tylko po miarę.

   Kiedy kobieta wróciła, ja już stałam gotowa na stole. Krawcowa zmierzyła mnie w wielu miejscach. Od szerokości ramion, przez rozmiar klatki piersiowej aż do mojego ogólnego wzrostu. Po skończeniu pomiarów przeszłyśmy do interesów.

— Jaki materiał panienka sobie życzy? — spytała, wyciągając rysik i kreśląc nierównymi literami moje dane oraz oczekiwania. — Jestem w stanie uszyć ten płaszcz praktycznie ze wszystkiego.

— Biała bawełna — odparłam po chwili namysłu. — Tak, myślę, że to będzie najlepszy kolor.

— Nie chcę panienki martwić, ale biel dość szybko ulega zabrudzeniom. — Spojrzała na mnie. — Nie lepiej coś w odcieniach szarości?

— Wiem, ale niech zostanie biały. — Uśmiechnęłam się do niej. — Najwyżej częściej będę go prała.

— Dobrze. Koszty uregulujemy po wykonaniu przeze mnie pracy — powiedziała z lekkim uśmiechem. — Postaram się jak najszybciej to panience uszyć.

— Po odbiór przybędę osobiście — poinformowałam ją.

Miałam już wychodzić, kiedy zatrzymała mnie pytaniem:

— Dlaczego nie poszła panienka do mojego męża? Oczywiście, jeżeli mogę o to spytać.

— Pani jest dyskretna, pani Smith — powiedziałam. — A mi zależy na dyskrecji.

   Powróciłam do pałacu. Wiedziałam, że dłużej nie wytrzymam bez treningu, dlatego też udałam się do siebie i przebrałam w strój gorszego sortu, takiego, którego nie bałam się zniszczyć. Dotychczas nie mogąc się ukazać, trenowałam samotnie w komnacie, odtwarzając w pamięci ruchy mężczyzn i chłopców ćwiczących szermierkę. Tylko raz udało mi się trenować wraz z nimi, a mianowicie na królewskim dworze, trzy lata wcześniej. Od tamtej pory nie mogłam jednak trenować, wzbudzałabym zbytnie podejrzenia, a wystarczało mi kłopotów z ucieczkami do miasta. Odkąd postawiłam matce warunki, pozwalałam sobie stopniowo na znacznie więcej. Nadszedł w końcu czas, aby i w tej dziedzinie się ujawnić, sprawdzić swoje umiejętności. Nawet książę był mi już obojętny. Zeszłam na dół, poprawiając pas spodni. Na dziedzińcu ćwiczebnym zaczęłam odczuwać lekkie podenerwowanie. Co, jeżeli wyszłabym na ofermę albo w ogóle nie dostała do rąk miecza? Z pewnością wyśmialiby mnie, ale zacisnęłam zęby i przełamałam się. Potrafiłam coś więcej, niż połowa żółtodziobów wywijających tu tempom bronią i doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Weszłam pomiędzy odpoczywających mężczyzn i chłopców. Naprawdę od przyjazdu dworu zrobił się tu mały tłok. Większość nie zwróciła na mnie uwagi, rozmawiając między sobą. Przeszłam dalej, aż dotarłam do kierującego treningami szlachcica. Chociaż powoli popularyzowały się takie wynalazki, jak pierwsza broń palna, nasi strażnicy, żołnierze i arystokraci nadal doskonalili się w broni białej, co było zwyczajnie bardziej dostępne. Wysoki mężczyzna z początku mnie nie rozpoznał. W końcu jednak zrozumiał, kto przed nim stoi.

Nothing Is True, Everything Is Permitted [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now