- Powiem ci gdzie to jest ale idę tam razem z tobą.
- Dobrze, chodź - wybiegliśmy z pokoju.
Biegłam z Van przez las aż dotarliśmy na polane. Nikt jeszcze nie walczył tylko rozmawiali. Michael i jak się domyślam ojciec Emmy stali na środku polany i rozmawiali, a w około nich było pełno wilków. Niektóre miały Biały ogon a niektóre rudą łapę.
- Które to nasze stado - zapytałam Van.
- Te z białym ogonem.
- Słyszysz o czym mówią Alfy?
- Słysze i raczej nie zapowiada się na sojusz. Patrz co Derek ma w rękach - powiedziała przejęta.
Spojrzałam w tamtą stronę i zauważyłam nóż, nikt z naszego stada nie mógł go zauważyć, ponieważ trzymał go za plecami a wszyscy stali przed nim. Nie myśląc długo wyobraziłam sobie kamyk i uderzyłam nim w rękę Derek'a. Nóż prawie wypadł mu z ręki ale niestety, prawi robi wielką różnice. Spróbowałam jeszcze raz tyle że, uformowałam większy kamień i dopiero uderzyłam nim Alfę wrogiego stada. Tym razem zadziałało i sztylet upadł na ziemie, a kiedy zobaczył go Mike, wydał z siebie ryk i zmienił w wilka. Mori zrobił to samo....
Rozpoczęła się walka. Koło polany była woda którą wykorzystywałam i wciągałam do niej wilki które przy niej stały. Ziemią sprawiałam że potykały się i wtedy nasze wilki miały większe szanse na skuteczny atak, a żeby mieć lepszą widoczność, ja i Van weszliśmy na drzewo. Kiedy byliśmy na odpowiedniej wysokości, zauważył nas jeden wrogi wilk który podbiegł od razu do drzewa. Nie myśląc długo przygniotłam go głazem który leżał nie daleko, w skutek czego udusił się.
Powinnam czuć smutek i wstręt do siebie, że zabijam te wszystkie wilki ale ja zamiast tego, czułam satysfakcje że pomagam wygrać naszemu stadu.
Nasi wygrywali dużą przewagą i już nie długo bitwa się skończy. W pewnym momencie zauważyłam jak Michael walczy z pięcioma wilkami, w tym z Alfą przeciwnej watahy. Nie wytrzymałam i wyjęłam zapalniczkę, wzięłam ogień na rękę i dmuchałam w płomyk. Ogień uformował się w kulkę i poleciał do przeciwników mojego mate. Dwóch z nich stanęło w ogniu, niestety Derek nie dostał.
- Powietrze też - mruknęła Van. Dopiero teraz zorientowałam się że dmuchałam w płomień i wtedy sam się uniósł. Serio w takim momencie...
- Mike już wie że tu jestem - mruknęłam zamrażając jakiegoś rudego wilka.
- To źle.
- I tak by się dowiedział.
Na polu została cała nasza wataha, a z przeciwników tylko Alfa Mori. Wszyscy zmienili się w ludzi i stali w samych bokserkach na ziemi patrząc jak Mike zadaje ostatni cios Derek'owi. Kiedy już nikt z wrogów nie żył Michael zmienił się w człowieka i popatrzył w moją stronę. W jego oczach widziałam że jest szczęśliwy bo nic mi się nie stało i wygrali ale widziałam też złość, spowodowaną moim przyjściem tutaj.
- Schodzimy z drzewa? - spytała rozkojarzona Van.
- Tak, no chyba że chcesz tu posiedzieć.
- Nie denerwuj mnie - powiedziała ale zamiast zdenerwowania na jej twarzy widniało rozbawienie.
- Czemu tu przyszliście?! - usłyszałam Alfę kiedy zeszliśmy z drzewa.
- Nie denerwuj się, proszę. Wytłumaczę ci później - powiedziałam tuląc się do niego. Podniósł mnie i zaczął iść w stronę naszego domu - Jesteś zmęczony, a ja mam nogi.
- Nie jestem zmęczony a ty masz nie pyskować i tak sobie nieźle nagrabiłaś.
Już nic się nie odezwałam przez całą drogę, rozmyślając jak będę się tłumaczyć Mike'owi. Kiedy przekroczyliśmy próg domu zeszłam z rąk Mike'a i poszłam do łazienki ale nie w naszym pokoju, a w innym w przyszłości należącym do naszych dzieci. Poszłam pod prysznic i wyszłam w samym ręczniku do naszej sypialni. Mike był w łazience więc na spokojnie ubrałam się i położyłam na łóżku, a kiedy chłopak wyszedł z pomieszczenia, udałam ze śpię.
-Nadal czytam ci w myślach, nic się nie zmieniło - zaśmiał się kładąc obok mnie i przyciągając do siebie.
- Jesteś na mnie zły? - zapytałam nie patrząc mu w oczy. Bałam się jego odpowiedzi ale mimo wszystko nie żałowałam że tam poszłam.
- Jestem, nie powinnaś tam iść i się narażać ale bardziej zły jestem na siebie że ci na to pozwoliłem - popatrzyłam na niego niezrozumiale - widziałem cię od początku i gdyby nie ty dużo naszych by zginęło. Zauważyłem lecący kamień w stronę rąk Derek'a co wydało mi się dziwne i wtedy cie wyczułem. Aron też was wyczuł ale puki was nikt nie widział nie reagowaliśmy.
- Przepraszam, ale nie mogłam dopuścić żeby mój sen był prawdą.
- Nie gniewam się, ale wiesz że będzie musiał powiedzieć stadu o tym co zrobiłaś
- Ale po co? - spytałam zaskoczona.
- Nie tylko my zauważyliśmy topiące się wilki i unoszącą się ziemie, a o płonących wilkach już nie wspomnę. Zresztą nie masz się czego bać, dużo osób ze stada zawdzięcza ci życie i doskonale o tym wiedzą. Nie bój się, sam wszystko załatwię.
- Dobranoc.
- Dobranoc.
####
Sylwia Banasik - Pod drzewem.
YOU ARE READING
Urok szarych oczu
WerewolfPrawie osiemnastoletnia Alex po ukończeniu pełnoletności chce uciec od matki alkoholiczki żeby wieźć normalne życie. Dziewczyna ma sekret o którym nikt nie wie i ma nadzieje że nie ujrzy on światła dziennego. Wszystko zaczyna iść nie po jej myśli...
