~~10~~

4.5K 201 5
                                        

*DZIEŃ PRZED BALEM*

Dzisiaj byłam na Van w mieście po sukienkę i buty na bal. Nie rozmawialiśmy o tym co się stało ale nie obyło się bez krzyczenia czemu nie powiedziałam jej o moich umiejętnościach. Wiedziała tylko o jednej a darła się przez pół godziny, nie chce wiedzieć co by było gdyby dowiedziała się o reszcie. 

Koniec końców, kupiliśmy to co chciałyśmy czyli fioletową, rozkloszowaną, sięgającą do kolana, sukienkę dla Van i białą sukienkę której górę zdobiła koronka a na dole z białego przechodziła w szary, była aż po kostki. Jeżeli chodzi o buty ja miałam białe, wysokie szpilki, a dziewczyna czarne koturny. 

- Będziemy najlepiej wyglądać na tym balu zobaczysz - zapewniała mnie przyjaciółka.

- Z blizną na pół twarzy, z pewnością będę zachwycać wyglądem - powiedziałam sarkastycznie. 

- Alex jestem wilkiem, mam lepszy wzrok a mimo to prawie nie widzę tej blizny. Zresztą ona cię nie oszpeca, a wręcz przeciwnie jest urocz na swój sposób. 

- Dobra nie ważne kończmy ten temat i jedźmy do watahy - powiedziałam zmęczona. Chodziliśmy po tych wszystkich sklepach może z cztery godziny. Czułam jam moje nogi puchną i chciałam się już tylko położyć, najlepiej z Mike'em. 

Zdaje mi się że coś przede mną ukrywa, ale i tak się w końcu dowiem co. Zbliżyliśmy się do siebie przez ten czas spędzony razem i mogę śmiało powiedzieć że czuję coś do tego kretyna. 

- Nie marudź, tylko podaj mi telefon - podałam telefon Van a ona wyszła z samochodu. Zaczęła do kogoś dzwonić, a ja słyszałam tylko jedno zadnie ,, Czy wszystko już jest gotowe? " . 

- Możemy już jechać? - zapytałam Van kiedy weszła do auta.

- Możemy - powiedziała z bardzo szerokim uśmiechem. 

*PARĘ MINUT PÓŹNIEJ*

Własnie wjeżdżamy na teren watahy Mike. Z przyjaciółką nie odzywałam się przez całą drogę, bo rozmyślałam co może mnie czekać. 

- Van, z kim rozmawiałaś na parkingu? -spytałam podejrzliwie dziewczyny. 

- Z Aronem, a co? - uśmiechnęła się na wspomnienie jej mate.

- Nic, nic. Zdaje mi się że Mike coś przede mną ukrywa a Aron może wiedzieć co.

- Ja wiem co ukrywa - przyznała się zdrajczyni.

- Powiedz!

- Za chwile się dowiesz - powiedziała parkując pojazd przed domem głównym.

Wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy do swoich pokoi. Kiedy już dotarłam tam z westchnieniem stwierdziłam, że Michaela nie ma w pomieszczeniu. Zasmucona zaczęłam rozpakowywać zakupy. Kiedy już wszystko było na swoim miejscu usłyszałam skrzypienie drzwi. 

- Dobrze że jesteś, muszę ci coś pokazać - wyszczerzył się Mike.

- Dobrze, ale potem musimy porozmawiać.

- Okey - złapał mnie za rękę - zasłonie ci oczy - zawiązał mi czerwoną szmatkę na oczy.

Szliśmy z dziesięć, może mniej, minut aż się zatrzymaliśmy. Nic nie słyszałam prócz lasu. Zaczynam się bać...

- Gdzie jesteśmy? - zapytałam.

- Zdejm opaskę - powiedział radośnie Mike. Czego on się naćpał? 

Zdjęłam szatkę a moim oczom ukazał się śliczny domek z drewna. Był on może 200 metrów od osady i  za nim był las. W około niego był śliczny ogródek.

- Czy ten domek jest..nasz? - zapytałam niepewnie. 

- Tak, podoba ci się? - zapytał mi się na co skoczyłam mu w ramiona i pocałowałam. Spałam z nim w jednym łóżku już bardzo długo, a całujemy się drugi raz w życiu. Kiedy już się od siebie oderwaliśmy weszliśmy do środka - W domu jest kuchnia, salon, biuro, pięć pokoi i w każdym łazienka. 

Wchodziliśmy do wszystkich pomieszczeń w tym domu i wszystko było z drewna. Dom podobał mi się bardzo, co chyba nie uszło uwadze Michaela.

- Czemu tu jest tak dużo pokojów - zapytałam ciekawa kiedy usiedliśmy na naszym wielkim łóżku.

- Dla naszych bobasków.

- A może ja nie chcę mieć dzieci. 

- Ja już cie przekonam spokojnie - uśmiechnął się zadziornie i dał mi buzi - a o czym chciałaś porozmawiać?

- No bo ostatnio rzadko się widzieliśmy i myślałam że jesteś na mnie zły albo coś w tym stylu - powiedziałam na jednym wdechu.

- Nie byłem na ciebie zły, dużo czasu spędzałem tutaj pomagając chłopaką. Wszystkie pokoje robiłem sam. 

Już nic nie mówiłam. Przytuliłam się do chłopaka i w ciszy leżeliśmy przez jakiś czas puki nie stwierdziliśmy że trzeba iść spać. Poszłam się myć co zajęło mi z 15 minut. Ubrana w koszulkę chłopaka i swoje koronkowe majtki położyłam się na łóżku. Michael wyszedł z łazienki i położył się tak że leżeliśmy w łyżeczkę.

- Znasz jakieś pole gdzie nikt nas nie zobaczy? - zapytałam 

- Znam, a co? - spytał.

- Chcę zobaczyć co dokładnie umiem robić... no wiesz ogień, woda, ziemia, lód, przy okazji zobaczę czy powietrze też.

- Rozumiem kochanie, pojutrze tam pojedziemy a teraz chodź spać, jutro bal trzeba być wypoczętym.

Dwa razy powtarzać nie musiał powtarzać...

##############
Przepraszam za brak opisu domu ale to nudne więc go nie robiłam.
Skręciłam prawdopodobnie nadgarstek więc nie wiem czy będę pisać teraz.
Skip - Gasnę. 

Urok szarych oczuWhere stories live. Discover now