~~13~~

3.9K 183 9
                                        

Wstałam około 11 i nie było koło mnie Mike'a tylko karteczka z napisem:

 ,, Ja jestem w biurze, ubierz się,
zjedz śniadanie i przyjdź do mnie ,,

- Mike .

Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Umyłam się, umalowałam, ubrałam i gotowa wyszłam z łazienki. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapkę z serem i pomidorem. Kiedy już zjadłam ruszyłam prosto do biura Alfy. 

- Dzień dobry - weszłam bez pukania. 

- Dobry, wyspałaś się? - zapytał uśmiechnięty ale w jego oczach było widać że martwi się o coś. 

- Wyspałam - usiadłam na jego kolanach i spojrzałam mu w oczy - stało się coś? 

- Nic się nie stało mała - kłamie. 

- Powiedz mi, proszę

- Pamiętasz Emmę - pokiwałam głową - Jest z sąsiedniego stada. Jej ojciec wypowiedział nam wojnę ponieważ jego córka miała być Luną. Napisał że albo Emma zostanie Luną albo będzie wojna. 

Zeszłam z jego kolan i wyszłam z biura. Poszłam do naszej sypialni żeby to sobie wszystko na spokojnie przemyśleć. Albo opuszczę Michaela albo będzie wojna w której niektórzy mogą zostać okaleczeni, a niektórzy nawet umrzeć. Nie wiem kiedy z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Kiedy ja płakałam do pokoju wszedł Mike i usiadł koło mnie.

- Nie pozwolę ci odejść, a wojna się nie martw. Mam o wiele lepsze wojsko od Alfy Mori, poradzimy sobie. 

- Nie ma wojny bez ofiar - szepnęłam smutno.

- Skarbie spokojnie, będzie dobrze zobaczysz - przytulił mnie i zaczął kołysać w skutku czego usnęłam w jego ramionach. 

~~Mike~~  

Położyłem delikatnie moją księżniczkę na łóżku i ucałowałem jej czoło. Jak śpi wygląda słodko, trochę jak małpa ale nadal słodka małpa. Wyszedłem z sypialni poszedłem do biura dokończyć prace i odpisać ojcu Emmy. 

Kiedy już podpisałem i przeczytałem wszystkie raporty, jeszcze raz przeczytałem list od sąsiadującego z nami Alfy.


Drogi Michaelu 
Jestem nie zadowolony z tego jak potraktowałeś moją córkę.
Twoja mate jest nic nie znaczącym człowiekiem i z przykrością
muszę Cie powiadomić o moich zamiarach. Chciałbym abyś
zostawił swoją przeznaczoną dla mojej córki. Emma szykowała
się do roli Luny latami, a Ty znajdujesz mate która nic nie wie
o byciu Luną. Spełnisz mój warunek albo będę zmuszony
walczyć z waszym stadem. 

Z poważaniem Derek Mori.
    

Co by tu odpisać..? 

Drogi Derek'u 
Muszę Cię z przykrością powiadomić że, nie opuszczę mojej mate.
Jestem pewny że Alex idealnie sprawdzi się w roli luny. Nawet 
gdybym nie znalazł mate, nie zrobiłbym z Emmy Luny stada.
Twoja córeczka to dziwka bez zasad i mam głęboko w dupie czy
będzie wojna czy nie. Widzimy się na moich terenach za trzy dni o północy.
Wygra lepszy...

Michael Collins. 

Zadowolony z siebie, zrobiłem pieczątkę mojego stada na kopercie w której był mój lis i odłożyłem go by później wysłać. Kiedy już wychodziłem z biura, usłyszałem krzyki i jęki Alex. Pobiegłem do naszej sypialni, gdzie zastałem moją mate wijącą się po łóżku i mówiącą moje imię przez sen. Podszedłem do niej i zacząłem ją szturchać, co spowodowało że w końcu się obudziła. 

- Wszystko dobrze? - zapytałem przytulając ją do siebie. Alex spojrzała mi w oczy i wtuliła się we mnie.  

- Tak, to był tylko zły sen - mruknęła - idę pod prysznic.

- Dobrze - ucałowałem ją w czoło za nim zniknęła za drzwiami toalety. 

~~Alex~~

Poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Byłam strasznie blada i nadal się trzęsłam przez ten realistyczny sen. Śniła mi się wojna, dużo ludzi zginęło. W głowie miałam tylko jedno ,, TO TWOJA WINA ". Boje się że ten sen to zapowiedz tego co będzie się działo i że ci wszystkie niewinne osoby zginą przeze mnie.

Weszłam pod prysznic i starłam się zapomnieć o moim śnie. Kiedy już umyłam się ubrałam koszule i bokserki Michaela, które nie wiem jakim cudem znalazły się tu ale nie wnikam. Gotowa do spania wyszłam z łazienki. Mike poszedł pod prysznic zaraz za mną, a ja położyłam się na łóżku i czekałam na chłopaka. 

- Mogę cię o coś spytać? - zapytał Mike kładąc się koło mnie tak że patrzyliśmy sobie w oczy.

- Tak.

- Tylko obiecaj że powiesz prawdę - wystawił w moją stronę mały palec, który splotłam ze swoim palcem - Co ci się śniło?

- Wojna - spuściłam wzrok na poduszkę po jego głową.

- Kochanie nie masz się o co martwić. Wygramy wojnę i zostaniesz Luną mojego stada. 

- W moim śnie, nie wiem kto wygrał ale widziałam dużo ciał. Wszyscy umarli przeze mnie. 

- Nie przez ciebie i to był sen, zwykły koszmar. Nie masz się o co bać - przytulił mnie do siebie.

- Teraz nie chce mi się spać - zaśmiałam się cicho zmieniając temat.

- Zawsze można inaczej spożytkować ten czas - uśmiechnął się jak pedofil. 

#######
Zarzycki - Numa numa jej.
   

Urok szarych oczuWhere stories live. Discover now