16. Jennie i Lolly.

83 4 2
                                    

Michael

– Teraz D-dur. Naciśnij „d”, „fis” i „a”... Na miłość Boską, Michael, to jest „g”...

Wbrew moim prośbom, Aaliyah wręcz przymusiła mnie do nauki gry na fortepianie. Szło bardzo opornie, ale ona była przekonana, że to najlepszy pomysł na świecie. Tymczasem ja, osoba wręcz urodzona z gitarą elektryczną, miałem chęć uciec na sam widok tylu klawiszy. Nawet w szkole muzycznej unikałem tego instrumentu jak ognia, więc teraz moje umiejętności w zakresie gry na fortepianie były równe zeru.

– Mogłabyś mi dać z tym spokój – jęknąłem, ale ułożyłem pod palcami akord D.

– Nie pozwolę na to, żeby tak piękny instrument stał nieużywany...

– Lepiej dla tego instrumentu byłoby, gdybyś go po prostu sprze...

– Zwariowałeś? To moje dziecko! – przerwała dziewczyna, czule patrząc na klawiaturę.

– To ty zwariowałaś. Nazywasz instrument swoim dzieckiem – odparłem.

– Bardziej zasłużył sobie na moją miłość, niż ty – usłyszałem w odpowiedzi. Posłałem dziewczynie zdziwione spojrzenie.

– Aż nie wierzę w to, co słyszę – mruknąłem, wyciągając dziewczynę z wózka. Posadziłem ją na swoich kolanach, a jej dłonie położyłem na klawiaturze.

Klawisze delikatnie uginały się, gdy próbowała je nacisnąć, ale nie wydawały z siebie żadnego dźwięku. Naciskała zbyt lekko. Pomogłem jej docisnąć palce do klawiszy.

– Cóż. Przynajmniej nie musisz już słuchać mojego nieudolnego rzępolenia – zachichotała dziewczyna.

– Oddałbym wiele, żeby je usłyszeć – wyznałem. – I myślę, że jeszcze to się uda.

Aaliyah obróciła głowę, żeby na mnie spojrzeć.

– Bądź realistą, Michael. Nie uda się. Sam fakt, że choroba nie będzie postępować, to bardzo dużo. Nie sądzę, że kiedykolwiek będę samodzielna. Nawet się nie łudź.

– Tego mi nie zabronisz – odparłem.

– To fakt, ale mogę cię próbować uświadomić. Nigdy nie będę chodzić, nigdy nie będę mogła cię przytulić ani choćby z własnej woli złapać za rękę. Przez całe życie będziesz mnie myć, karmić, wozić i przebierać. W razie, gdyby choroba jednak postępowała, umrę w stosunkowo młodym wieku. Do samego końca będziemy tak naprawdę tylko we dwoje, nigdy nie będzie nam dane zostać rodzicami, a nawet jeżeli, dziecko prawdopodobnie również będzie chore, dlatego najlepiej będzie nawet nie ryzykować, dodatkowo, maleństwo w każdej chwili mogłoby mnie stracić, i zresztą, nie czarujmy się, nie byłabym w stanie się nim zająć, ty miałbyś pod opieką i mnie, i je. Mam nadzieję, że byłeś tego wszystkiego świadomy wcześniej – powiedziała, a jej głos brzmiał wyjątkowo wyraźnie i dobitnie.

Nie powiedziałem jej tego na głos, ale nie byłem tego świadomy. Nastawiałem się cały czas, że będzie dobrze, że stan Ally nie będzie się pogarszał, a może nawet polepszał. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że mogłaby odejść z tego świata w młodym wieku. Chciałem w odpowiednim wieku zostać tatą i zdawało mi się, że to osiągalne, o ile stan Ally się choćby minimalnie poprawi. Ale nie przemyślałem, że nawet jeżeli – nadal będzie ryzyko, że maleństwo urodzi się chore.

– Ja... – zacząłem tylko, ale nie dokończyłem. Nie musiałem kończyć. Ona zrozumiała, co jest na rzeczy.

– Cóż – Aaliyah popatrzyła mi prosto w oczy – teraz już wszystko wiesz. Mam tylko nadzieję, że nie jesteś rozczarowany. A teraz, proszę cię, zdejmij moje ręce z tych klawiszy, bo beznadziejnie czuję się, nie mogąc ich dobrze docisnąć.

Even In PainWhere stories live. Discover now