1. Aaliyah Jackson

179 8 0
                                    

Aaliyah

Płacz i ból.

Te dwie rzeczy towarzyszyły mi niemal każdego dnia od czterech lat. To wtedy wykryto u mnie chorobę, która zabierała mi całą radość z życia.

Miałam dwadzieścia lat, a moją ogromną miłością była muzyka. Śpiew... Dobry Boże, jak ja uwielbiałam śpiewać!

Jednak zaczęłam dostrzegać, że mój głos się zmienia, zaczynam chrypieć, a na dodatek niepokojąco często łapałam infekcje gardła. Za namową przyjaciół, poszłam do lekarza. I tam zapadł wyrok.

Nowotwór krtani. Nikt nie był mi w stanie wytłumaczyć, jak to możliwe, dlaczego dopadło to akurat mnie... A ja spędzałam całe dnie i całe noce płacząc. Już nigdy nie miałam zacząć śpiewać, a po wysokim, dźwięcznym sopranie nie było śladu. Non stop miałam chrypkę. Z czasem też zaczęłam mieć problemy z przełykaniem, przez co musiałam bardzo uważać na to, co jem. Wiedziałam, że mam alternatywę, ale tak długo, jak dawałam radę sama, tak długo chciałam tego unikać.

Swój ból przelewałam na nuty. To w chwili pogorszenia się mojego stanu zdrowia zdecydowałam się zostać kompozytorką, choć z wykształcenia byłam realizatorką dźwięku. Nie znaczy to jednak, że żałowałam swojej drogi zawodowej. Pracowałam w studio nagraniowym. Głównym moim zadaniem istotnie było pisanie piosenek, ale byłam także pomocą dla pewnego młodego producenta muzycznego, Michaela Josepha.

Michael był dla mnie kimś znacznie więcej, niż kolegą z pracy. Był moim najlepszym przyjacielem od czasów dzieciństwa, moim osobistym aniołem stróżem. Od śmierci moich rodziców razem mieszkaliśmy, ale nigdy nie byliśmy parą. Był dla mnie wyjątkowo ważny, kochałam go jak brata, jednak bałam się jakkolwiek zniszczyć tą relację. Zbyt długo na nią pracowaliśmy.

Praca z nim była dla mnie czystą przyjemnością. W ogóle w naszym studio była przyjemna atmosfera, bo artystą, który zdecydował się na nagrywanie z nami był nasz młodszy o rok przyjaciel, Noah Weaver, osoba obdarzona tak niebiańskim głosem, że po przesłuchaniu jego nagrań zgodnie dochodziliśmy do wniosku, że nie ma tam nic do czyszczenia. Grał metal, ale szczególnie upodobał sobie ballady metalowe, w których sprawdzał się wyjątkowo dobrze.

Jednak z powodu luźnego charakteru mojej pracy oraz mojego stanu zdrowia, większość czasu przebywałam w domu, nie musiałam odsiadywać w studio ośmiu godzin, jak robił to Michael. Ale pojawiałam się tam każdego popołudnia, żeby umilić mu czas pozostały do wyjścia.

Nigdy nie byłam w związku, a liczyłam sobie dwadzieścia cztery lata. Nie uważałam się zresztą za osobę, która nadawała się na dziewczynę, czy później żonę. Całe moje życie kręciło się wokół lekarzy. Regularnie wykonywałam badania, czasem spędzałam w szpitalu całe tygodnie... Po co to komu?

Michael jednak nigdy na to nie narzekał. Cierpliwie znosił wszystkie moje wybuchy płaczem, woził do szpitali, pomagał mi w pilnowaniu leków... Nie chciałam jednak go przy sobie wiązać. Miał powodzenie u dziewcząt, choć żadną nie zdawał się być zainteresowany. A zasługiwał na kogoś znacznie lepszego niż ja. Był młody, przystojny, utalentowany, popularny, w dodatku nie mógł narzekać na zarobki, bo jako producent miał je wysokie... Zasługiwał na dziewczynę, która da mu więcej niż ja, dla której najbardziej pożądanym celem była śmierć.

Przy życiu trzymała mnie tylko muzyka. I wiara w to, że nadejdzie dzień, w którym będzie lepiej.

Właśnie wstawałam od fortepianu, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Pewnie Michael wrócił z pracy i nie miał przy sobie kluczy.

Even In PainWhere stories live. Discover now