27. Nigdy już do tego nie wrócimy.

2.6K 264 149
                                    

zgodnie z obietnicą, dzisiaj kolejny! upewnijcie się, że przeczytaliście poprzedni!

- Shawn, o czym ty mówisz? - pytam, łapiąc go za rękę. Spotykam się jedynie z jego śmiechem i widząc, że ciągle patrzy na mnie z wymalowanym na twarzy politowaniem, zaczynam się denerwować. - Chodźmy do domu, proszę.

- Nadal nic nie rozumiesz, prawda? - parska, nadal opierając swoją dłoń na wykafelkowanej cegiełkami ściance. - Ethan, polej mi jeszcze jednego!

- Nie pij więcej, jesteś kompletnie pijany, Shawn - ciągnę, łapiąc za skrawek jego ciemnej koszuli, jednak kiedy któryś z chłopaków podaje mu do ręki pełny kieliszek, skutecznie mnie od siebie odpycha.

- Gwendolyn, na samym początku nie wydawało mi się, że jesteś taka głupia, wiesz? - zaczyna. - Już dawno myślałem o tym, by ci to powiedzieć - prycha, momentalnie spoglądając w moje przerażone brązowe oczy.

Ogarnia mnie kompletne zdezorientowanie. Przyglądam się jego osobie, która dokładnie mnie lustruje, po czym momentalnie się odwracam. Spoglądam na oświetlające niebo gwiazdy i jasny księżyc, zagryzając delikatnie wargę. Powstrzymuję swoje oczy od wypuszczenia jakichkolwiek łez, kompletnie nie wiedząc, o co mu chodzi. Kiedy jest pijany, w ogóle nie przypomina mojego troskliwego, uczuciowego Shawna, który codziennie dodaje mi poczucia bezpieczeństwa. Jestem niemało od rozklejenia się i jeśli nie przestanie tak mówić, doskonale wiem, że moja wrażliwość ponownie weźmie nad wszystkim górę.

 - O co ci chodzi?

- Och, naprawdę nie dostrzegłaś tego, że się tobą na początku bawiłem? Byłaś moją kolejną zdobyczą, Caitlyn i nie wiem co sobie wyobrażałaś, ale tylko tyle nas ze sobą łączyło - ciągnie.

Czuję, jak w moim gardle pojawia się ogromna gula, która uniemożliwia mi wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa, a w kącikach oczu momentalnie zjawiają się łzy. Przetwarzam w głowie jego słowa, które ranią moje kruche serce i posyłając mu bezradne wejrzenie, ocieram swobodnie płynącą po moim policzku mokrą kropelkę.

- Żartujesz sobie, prawda? - mamroczę, wycofując się do tyłu.

- Nie - ciągnie. - Przecież ci mówiłem, że łamię wszystkie kobiece serca.

Przełykam głośno ślinę. Nie mam pojęcia co powiedzieć, bo właśnie zdałam sobie sprawę, że zbyt szybko mu zaufałam. Zbyt szybko się w nim zauroczyłam. Zbyt szybko się w nim po prostu zakochałam i jak zwykle nie wyszło mi to na dobre.

- Nienawidzę cię - szepczę, uderzając jednym szybkim ruchem w jego klatkę piersiową. Wydaję z siebie głośny krzyk, po czym czuję, jak moje oczy zamieniają się w jeden wielki wodospad.

- Daj mi dokończyć - bełkocze, łapiąc momentalnie za moje ramię. Obraca mnie o sto osiemdziesiąt stopni i spoglądając na mnie swoimi lśniącymi w tej chwili oczami, próbuje coś powiedzieć, jednak skutecznie mu przerywam.

- Zostaw mnie - łkam, głośno wzdychając. - Mam nadzieję, że nigdy więcej się nie spotkamy, panie Mendes.

Wyrywam się z jego uścisku, po czym najszybciej jak potrafię biegnę w stronę ulicy. Dosłuchuję się w oddali wołania mojego drugiego imienia, jednak nic mnie nie korci, by zawrócić. Jego słowa mnie cholernie zraniły i chociaż wiem, że moje serce od tak nie zapomni o jego osobie, za żadne skarby nie chcę go widzieć.

Między miłością a nienawiścią jest bardzo cienka granica. Dosłownie jedna krótka chwila, jedno źle wypowiedziane zdanie może zmienić pogląd o drugim człowieku i wspólnej relacji. Słyszałam tysiące razy, jak wiele ludzi wypowiadało tę kwestię, jednak sama przekonałam się o tym dopiero kilka lat temu. Aiden najpierw mnie oczarował, później szybko pokazał mi swoją drugą twarz. Nigdy bym nie pomyślała, że taką osobą okaże się być Mendes. Mój Shawn, który niespełna tydzień temu powiedział mi, że kocha mnie nad życie i mam o tym pamiętać.

Always | Shawn Mendes ✔Where stories live. Discover now