26. Jesteś strasznie naiwną idiotką.

2.6K 267 107
                                    

- Nie mam zbytnio czasu, Niall - jęczę, rzucając telefonem na stojącą przy szafie komodę. Próbuję włożyć na siebie kupioną przez Shawna czarną sukienkę, jednak słysząc w słuchawce donośny śmiech blondyna, momentalnie przewracam oczami, po czym kąciki moich ust unoszą się ku górze.

- Nic nie powinno być ważniejsze niż starszy brat, Gwendolyn - chichocze, próbując się ze mną nieco podroczyć. Czasami nienawidzę i kocham go jednocześnie.

- Twoja skromność mnie czasami powala - mamroczę. - Coś ważnego?

- Chyba muszę pogadać z Shawnem - zaczyna i mimo, iż go nie widzę, wiem, że szeroko się uśmiecha. - Zbyt często się spotykacie.

- Niall! - wykrzykuję, próbując zapiąć zamek kiecki. - Mów poważnie, o co chodzi?

- Idziemy jutro z Jane i jej siostrą do kina, więc masz może ochotę zająć się pewnym małym słodziakiem?

Parskam śmiechem, biorąc do ręki telefon i wychodząc z jasnoróżowej sypialni. Poprawiam krótkim ruchem rąbek włożonego na sobie ubrania i kierując się do kuchni, spoglądam na nieuszykowany jeszcze stół. Zagryzam delikatnie wargę, po czym analizując w głowie wypowiedziane przez mojego brata słowa, podnoszę do góry lewą brew.

- Jeśli Shawn niczego nie wymyśli, z chęcią zajmę się tym szkrabem - szepczę, delikatnie się uśmiechając. - Muszę kończyć, braciszku. Mendes wbije pewnie lada chwila, a ja nie mam kompletnie nic gotowe.

- Powinienem ci w tym momencie wypomnieć wasze wszystkie kłótnie i to, jak mi powiedziałaś, że nigdy nic między wami nie będzie.

- Och, skończ już - śmieję się, wyciągając ze szklanej komody dwa kieliszki do wina. - Na razie, Niall.

Rozłączam się, kładąc urządzenie na stole. Udaję się do kuchni, skąd biorę najpotrzebniejsze rzeczy i idąc z powrotem do salonu, nucę pod nosem lecącą w telewizji nową piosenkę Ariany. Uwielbiam twórczość tej kobiety.

Doprowadzam wszystko do ostatecznego porządku i wkładając do stojącego na brzegu mebla wazonu przepiękny bukiet kwiatów, który dostałam od Shawna wczorajszego wieczoru, w pełni na wszystko gotowa, opadam na skórzany wypoczynek. Czuję, jak w moim podbrzuszu pojawia się dziwne poczucie zdenerwowania i całkiem szczerze, nie mam zielonego pojęcia dlaczego.

Nasza relacja już dawno nie jest dziwna. Oboje wiemy, że czujemy do siebie coś więcej i kiedy w końcu powiem Aidenowi, że chcę to zakończyć, zostaniemy najszczęśliwszą na świecie zakochaną w sobie dwójką ludzi. Chociaż już teraz nią jesteśmy, ale wtedy będę to mogła oficjalnie ogłosić całemu światu, bez dogryzania, że zdradzam swojego narzeczonego. Byłego narzeczonego. Jak to pięknie brzmi.

Może to trochę idiotyczne, ale patrząc z perspektywy czasu, żałuję, że nie dopuściłam do siebie tego uczucia wcześniej. Że przez długi okres okłamywałam samą siebie, chociaż dobrze wiedziałam, że rodzi się między nami miłość. To wszystko we mnie pękło dopiero wtedy, gdy po raz pierwszy dotknęłam swoimi ustami jego pełnych warg. Kiedy delikatnie przejechałam palcem po jego nagim torsie i poczułam się wolna. Sprawił, że w końcu udało mi się o wszystkim zapomnieć i kiedy usnęłam wtulona w jego tors, nie liczyło się nic więcej niż wyczuwalna w powietrzu łącząca nasze organizmy chemia. To właśnie wtedy doszło do mnie po raz pierwszy, że zakochałam się w nim na zabój i raczej nieodwracalnie.

Spoglądam na wskazujący piętnaście po ósmej zegarek, po czym zaczynam stukać swoją stopą ze zdenerwowania w podłogę. Mendes nie należy do spóźniających się osób, cholera. W mojej głowie pojawia się nagle milion scenariuszy i chcąc nie chcąc, wstaję z zajmowanego wcześniej miejsca, by pochodzić nerwowo po przestrzennym pokoju. Zakładam ręce na piersiach, biorąc do ręki czarny telefon. Mimo iż może nie powinnam, strasznie się o niego martwię. Zwykle ochrzania mnie za to, że nie jest już małym dzieckiem i nie mam być tak bardzo przewrażliwiona, jednak moja natura bierze nad wszystkim górę.

Always | Shawn Mendes ✔Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt