11. Nie mam nic przeciwko.

2.9K 269 158
                                    

— Dzięki wszystkim! — rzucam, odkładając na półkę czarne urządzenie. Delikatnie uśmiecham się do całej ekipy, unikając wzrokiem rozkapryszonego Mendesa. Spoglądam po raz ostatni na wyświetlane przez monitor zdjęcia i łapiąc za spoczywającą na podłodze torbę, najprościej w świecie wychodzę.

Od nieprzyjemnego incydentu w mieszkaniu Nialla minął dokładnie tydzień. Wystrzegam się Shawna jak ognia i żywiłam w sobie cały ten czas nadzieję, że chociaż minimalnie mu przeszło. Nic z tego. Nadal nie chce ze mną rozmawiać, zwraca się do mnie strasznie oschle, a kiedy zdarza się jakaś okazja na to, by wszystko mu wytłumaczyć, najzwyczajniej w świecie mnie ignoruje. Niekiedy naprawdę go nie rozumiem i nie umiem uwierzyć, że to wszystko zaczęło się od mojego idiotycznego zachowania.

Lekko przytłoczona, wsiadam do stojącej pod budynkiem żółtej taksówki. Podaję kierowcy adres wieżowca, w którym zamieszkuje mój brat, po czym opieram się o zimną szybę. Jestem cholernie zdenerwowana, bo nie potrafił odpuścić nawet na sesji, której zdjęcia zostaną wysłane do plebiscytu GQ. Boję się, że tym samym zawiodę szefa. Kompletnie nie potrafiłam się skupić na wykonywanej robocie, co równa się pewnie z tym, że Miller nigdy więcej nie powierzy mi tak ważnego zadania.

Po niedługiej chwili wysiadam, płacąc i zabierając ze sobą wszystkie rzeczy. Pewnym krokiem kroczę w głąb drapacza chmur, kierując się momentalnie ku windzie. Potrzebuję w tym momencie się komuś wygadać i mimo, iż widzieliśmy się wczoraj, blondyn jest jedyną osobą, której mam ochotę się zwierzyć.

Podczas mojego miesięcznego pobytu w Nowym Jorku, nie zawiodłam się na nim ani razu. Wiem, że zawsze mnie wysłucha lub, gdy coś mnie trapi, w każdym momencie zawita w progi mojego lokum, nawet gdy ma dosyć napięty grafik. Właśnie za to, że w ciągu tych kilkunastu lat w żadnym stopniu się nie zmienił i zawsze mogę na niego liczyć, kocham go najmocniej na całym świecie.

— Niall! — wołam, otwierając szybko drzwi mieszkania. — Gdzie jesteś?

— Kuchnia! — odpowiada, wyłaniając się zza ściany.

No ba, gdzie indziej mógłby przebywać?

— Robisz dzisiaj coś ważnego? — pytam, opierając się po chwili o blat. Stawia przede mną napełnioną napojem szklankę, połykając w tym samym momencie ostatni gryz swojej kanapki.

— Miałem wyjść z Mendesem do baru, stało się coś?

— Błagam, nawet o nim nie wspominaj — jęczę, udając delikatne załamanie. — Będziesz na mnie zły, jeśli zajmę ci całe popołudnie, braciszku?

— Lepiej mów od razu, co znowu jest na rzeczy - mamrocze, popijając jego ulubionej oranżady.

Wspominałam już, jak bardzo mocno go kocham?

— Daj spokój — zaczynam. — Zachowuje się jak małe dziecko i to dosłownie. Wiesz ile minęło czasu zanim zaczęliśmy sesję? Pół godziny narzekał na to, że wyjdzie z tego wielkie gówno, bo nie nadaję się do tego zawodu. Wiesz jak to do cholery boli, Niall? Zaczynam go z całego serca nienawidzić.

Spoglądam na niego, po czym dostrzegam, jak na jego twarz wkracza niezadowolenie. Zaciska mocno szczękę, krzywiąc swoje usta. Moja mina rzednieje, a po chwili zagryzam wargę. Zamykam powoli powieki i odwracając się na pięcie, dostrzegam stojącego za sobą wysokiego bruneta.

Wiedziałam, cholera, wiedziałam, że tak będzie.

— Miło mi to słyszeć, Gwendolyn — prycha, przystawiając do twarzy jedną ze swoich dłoni. Patrzy na mnie dokładnie tak, jakby miał ochotę mi coś zrobić. Ogarnia mnie przerażenie, jednak szybko połykam ślinę i zakładając ręce na piersi, wzdycham.

Always | Shawn Mendes ✔Where stories live. Discover now