3. Jesteś naprawdę irytujący.

3.9K 337 165
                                    

— Leyla Stephenson? Mówisz poważnie? — słyszę dobiegający zza ściany mieszkania donośny, męski głos, który według mojej niezawodnej intuicji, należy do Nialla. Automatycznie się uśmiecham i rzucając brunetowi grymas tryumfu, robię krok do przodu. — Moja mała Gwendolyn w końcu przyleciała!

Omijając stojącego w drzwiach chłopaka, wbiegam szybko do środka. Rozglądam się dookoła. Zauważam podchodzącą do mojej drobnej osoby sylwetkę blondyna, który rozkładając swoje ramiona, jak zwykle szeroko się uśmiecha.

— Tęskniłam — szepczę, obejmując go mocno w pasie. Wtulam się w jego ciało i unosząc kąciki swoich ust maksymalnie ku górze, spoglądam na jego roześmianą twarz.

— Moja malutka Gwendolyn — powtarza. — Już myślałem, że wolisz zostać z tym okropnym nudziarzem i nie przylecisz do najlepszego na całym świecie braciszka.

— Miałeś tak do mnie nie mówić — wzdycham, małymi krokami podążając do ogromnego salonu. Wszystko jest tutaj strasznie nowocześnie urządzone, zupełnie nie w stylu Nialla.

Szare ściany, które połączone z białymi płytkami dopasowują się idealnie do jasnobrązowej podłogi, a stojąca pod północną ścianą ogromna kanapa jest skierowana w stronę wiszącego na ścianie plazmowego telewizora. Jednak w największy zachwyt wprowadza mnie szeroka szyba, dzięki której można z łatwością zobaczyć panoramę Nowego Jorku. Od moich ostatnich odwiedzin naprawdę wiele się tutaj zmieniło.

— Och, siostrzyczko, przecież wiesz, że nie odebrałbym sobie takiej przyjemności. — czochra mnie po włosach, usadawiając się obok na gigantycznych rozmiarów sofie. Prostuję swoje nogi i oddychając z ulgą, wpatruję się w ekran włączonej plazmy.

— Jesteście tak słodcy, że zaraz chyba rzygnę.

Do pomieszczenia wchodzi powolnym krokiem dokładnie ten sam chłopak, który otworzył mi wejściowe drzwi. Mierzę go wzrokiem, zastanawiając się, kim może być. Poprawia lewą ręką swobodnie opadające na czoło loczki, dając mi tym samym zauważyć opinające jego czarną koszulę mięśnie. W porównaniu do Aidena czy Nialla jest strasznie wysoki i zgaduję, że wyglądałabym przy nim jak elf. Na jego twarzy ciągle widnieje cwaniacki uśmieszek, który poniekąd mnie irytuje i w mgnieniu oka, nim zdążę to w ogóle zauważyć, siada obok mojego braciszka, sięgając po stojące na kawowym stoliku piwo.

— Zawsze musisz dorzucić swoje trzy grosze, nie? — ciągnie siedzący obok mnie blondynek. — Daj mi się nacieszyć siostrzyczką, Mendes. Nie widziałem jej dobre trzy miesiące.

Zauważam, jak siedzący obok nas brunet zaczyna chichotać. Zachowując poważną minę i odgarniając do tyłu proste kosmyki brązowych włosów, wstaję. Przyglądam się popijającym niskoprocentowy alkohol dorosłym mężczyznom, którzy pewnie niejednokrotnie zachowują się jak niedorozwinięte dzieci i udając się wolno do kuchni po coś do picia, po raz kolejny lustruję ich wzrokiem.

— Przynieść wam coś? — rzucam.

— Możesz zrobić mi drinka, nieznajoma — mówi brunet, tryumfalnie na mnie spoglądając.

Patrzę na niego jak na kretyna.

— Z tego co wiem, nie zatrudniałam się nigdzie jako służąca — prycham, odchodząc w głąb mieszkania — a robienie drinków nie należy do moich obowiązków.

Przekraczając próg kuchni, która połączona jest z jasną jadalnią, automatycznie udaję się do lodówki. Wyciągam z niej otwartą butelkę soku, który od razu wlewam do wykonanej z fioletowego tworzywa szklanki. Wyjmuję z plastikowego opakowania plaster żółtego sera, automatycznie wciskając go do ust. Podśpiewuję pod nosem nową piosenkę Imagine Dragons, po czym upijam napoju.

Always | Shawn Mendes ✔Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang