5. Nie potrafię prawdziwie kochać, Lyn.

3.8K 310 107
                                    

na wstępie upewnij się, że przeczytałeś/aś poprzedni rozdział! wattpad znowu świrował ;/ i jeśli już tutaj jesteś, zostaw coś po sobie, będzie mi bardzo miło x

Podśpiewuję pod nosem lecącą w radiu piosenkę, opierając się o szybę. Patrzę przez okno, dostrzegając mnóstwo turystów i bodajże rdzennych mieszkańców Nowego Jorku, którzy cali rozpromienieni, maszerują ulicami miasta.

— Byłaś już z Niallem w jakiejś knajpce? — pyta siedzący za kierownicą brunet. Automatycznie się odwracam i wyłączając ogrzewanie foteli, spoglądam na chłopaka, który przejeżdżając sprawnie przez zapełnione drogi, parkuje po chwili pod opustoszałą kawiarenką.

— Jeszcze nie zdążyłam — zaczynam. — Miałam w tym tygodniu naprawdę dużo na głowie.

Wysiadając z samochodu, zwyczajowo rozglądam się dookoła. Kiedy Shawn pokazuje mi gestem ręki, gdzie musimy się udać, delikatnie się uśmiecham. Przekraczam trzy dosyć wysokie schodki, stając przed szklanymi drzwiami, które po dosłownie króciutkiej chwili przede mną otwiera.

— Niewiele ludzi zna to miejsce, a jest naprawdę świetne — mówi, prowadząc mnie do znajdującego się przy oknie stolika.

Odkładając na białą sofę tego samego koloru torebkę, podpieram swoją twarz na zaciśniętych pięściach. Spoglądam w górę, dostrzegając namalowane na suficie kwiaty, dodające temu miejscu niezwykłego klimatu oraz fiołkowe ściany kawiarni. Wszystkie dodatki, jak również wersalki i stoły, są bardzo jasne. Okien nie zasłaniają żadne firanki, co nie powiem, bardzo mi odpowiada. Jestem typem obserwatora, który lubi wiedzieć, co i kiedy się dzieje.

— Mogę przyjąć zamówienie? — słysząc piskliwy głos, widzę podchodzącą do naszej dwójki kelnerkę. Próbuje obdarzyć nas urokliwym uśmieszkiem, jednak nie jestem do końca pewna czy do końca chodzi o naszą dwójkę, czy może o Shawna. Tak, zdecydowanie chodzi o niego.

— Poproszę czarną kawę i czekoladową babeczkę — recytuje, spoglądając na czarnowłosą dziewczynę, trzymającą w dłoni gruby notesik. — A dla mojej dziewczyny będzie cappuccino i to samo ciastko.

— Bez ciastka — przerywam mu, zaciskając zęby. Układam usta w wąską linię i patrząc na niego jak na prawdziwego kretyna, zastanawiam się nad sensem wypowiedzianych przed chwilą słów. Czarnowłosa kiwa głową, odchodząc w głąb kafejki.

— Już nie bądź taka zamroczona — prycha, cicho chichocząc. — Chyba widziałaś, jak się na mnie gapi, nie? Musiałem tak powiedzieć. Rozumiem, że dziewczyny na mnie lecą, ale zazwyczaj nie są to te w moim typie.

— Jedyne co może na ciebie lecieć, to krople deszczu, idioto — parskam, przewracając oczami. — To był zdecydowanie zły pomysł tutaj z tobą przychodzić. Poza tym wytłumacz mi, skąd wiesz o mojej ulubionej kawie?

— Powiedzmy, że podglądnąłem, co przynieśli ci na sesji — śmieje się. — I nie, Caitlyn. — Kiwa przecząco głową. — Musimy się poznać, panno Horan.

— McAdams, Shawn — poprawiam go, kiedy kelnerka przynosi nasze zamówienie. Upijam łyka ciepłego napoju i kątem oka spoglądam na umięśnionego bruneta, którego wyraz twarzy przybiera strasznie niezrozumiały grymas. — Coś nie tak?

— Skoro jesteś siostrą mojego najlepszego kumpla — zaczyna — jakim cudem masz inne nazwisko?

— Długa i trudna historia — wzdycham, spuszczając wzrok. — Kiedy miałam dziewięć lat, trafiłam do domu dziecka. Resztę potrafisz sobie dokończyć sam.

— Przepraszam, Gwen. — Popija swoją czarną kawę, sięgając po moją dłoń. Zaszokowana jego niespodziewanym ruchem, spoglądam prosto na jego twarz, w jego oczy, które przepełnione są współczuciem.

Always | Shawn Mendes ✔Onde histórias criam vida. Descubra agora