Dwadzieścia dwa

859 30 32
                                    

Nie mogłeś patrzeć na to jak twoja kochana Laura rozpada się na kawałeczki. Uklęknąłeś przed wózkiem i zamknąłeś ją w niedźwiedzim uścisku, szepcząc do ucha, że to przeszłość, że ma ciebie, że razem pokonacie wszystko...Doceniałeś to, że zebrała się na wyznanie ci tak intymnego faktu ze swojego życia. Tyle czasu na to czekałeś. Wiedziałeś, że w jej życiu musiało mieść miejsce okropne, bolesne wydarzenie pod wpływem, którego zmieniła się z pogodnej, radosnej osoby w zamkniętą, ostrożną względem ludzi, w szczególności facetów. Zarejestrowałeś ten fakt już podczas pierwszej wizyty w jej radomskim mieszkaniu. Wreszcie nastało coś na co tak bardzo czekałeś. Zaufała ci w pełni. Zatopiła całe pokłady ufności w twojej osobie. Mimowolnie nikle wzniosłeś kąciki ust w momencie dojścia do tego wniosku. Nie mogłeś jednak uwierzyć, że ta niewinna, drobniutka istotka przeżyła coś takiego. Zniosła tak niesamowite wielkie stężenie cierpienia spowodowane utratą bliskiej jej osoby. Widziała jej śmierć na własne oczy i zdołała się podnieść po tak solidnym ciosie. W tym momencie ją podziwiałeś. Nie miałeś jednak pojęcia, że to ty miałeś w tym powstaniu miałeś największą zasługę. Czułeś jej dygoczące ciało, za którym stały wstrząsające nim spazmy szlochu. Jej słone łzy muskały materiał twojej reprezentacyjnej koszulki, ale totalnie ci to nie przeszkadzało. Rozumiałeś ją. Zagojone rany rozwarły się na nowo. Mimo to podjęła się ryzyka ataku bólu, który odrodził się na nowo i wyznała ci prawdę. Najważniejsze było teraz to, aby się uspokoiła. Nie napierałeś na nią. Cierpliwie czekałeś. Na twoją twarz wstąpiło przerażenie i strach. Pokręciłeś przecząco głową, nie chcąc się pogodzić z tym, że to prawda. Momentalnie twoje oczy zaszkliły się łzami, a ty przymknąłeś powieki, chcąc je zatamować.

-Laura, ja muszę pilnie iść.-rzekłeś, siląc się na spokojny ton głosu, choć prawie ci się on załamywał z powodu targających tobą emocji.

-Ale dlaczego?-wychlipała, pociągając nosem i spoglądając na ciebie z wyczekiwaniem.

-Przypomniałem sobie o czymś i muszę to szybko zrobić.-odparłeś.-Pamiętaj, że co by się nie stało ja zawsze będę przy tobie i będę cię kochał.-złożyłeś czuły pocałunek na jej skroni.

W jej ciemnych tęczówkach dostrzegłeś zaniepokojenie i nutkę zdziwienia spowodowaną twoimi słowami. Obawiałeś się, że nie puści cię tak łatwo po takim wyznaniu, ale po chwili skinęła jednak głową i rozluźniła uścisk, jakim jeszcze przed chwilą byliście złączeni. Drasnęła wargami twoje usta i poprosiła o zawołanie do siebie przyjaciółki. W geście pożegnania uśmiechnąłeś się do niej delikatnie, a kiedy tylko odwróciłeś się do niej plecami i pobiegłeś w stronę wejścia do obiektu sportowego twoją twarz ponownie zalało przerażenie faktem do jakiego doszedłeś kilka minut temu.

***

Wparowałeś do wnętrza pokoju dzielonego z twoim rówieśnikiem ze spalskich lasów i opadłeś na róg łóżka, zatapiając twarz w dłoniach. Słyszałeś skrzypnięcie materaca łóżka znajdującego się niedaleko twojego i byłeś prawie pewien, że przyjaciel przygląda ci się z niepokojem. Gdy uniosłeś głowę twoje przeczucie, że odczuwałeś jego czujny wzrok na swojej osobie, okazało się po raz kolejny niezawodne. Widziałeś jak marszczy brwi i próbuje uruchomić trybiki w swojej na pozór może nieco zwariowanej, ale jakże inteligentnej głowie. Nadal nie mogłeś dojść do siebie po wydarzeniach z przed 30 minut. Szampański humor spowodowany zwycięstwem odniesionym nad Kanadą prysnął niczym mydlana bańka. Już nie wypełniała cię euforia spowodowana tym, że znajdujesz się w szeregach jednej z najlepszych siatkarskich drużyn na świecie. Teraz władało tobą zupełnie coś innego. Panika i lęk. A odczucia te spowodowane były tym co zrobiłeś kilkanaście miesięcy temu. A dokładniej prawie rok temu.

-O chuj! Co ja zrobiłem!-zawyłeś, przecierając twarz wnętrzem rąk.

-Tomek, co się dzieję?-wychrypiał Masłowski, patrząc na ciebie z obawą.-Co zrobiłeś?

Uwięziona II Tomek Fornal Where stories live. Discover now