CZTERNAŚCIE

1K 32 10
                                    

Właśnie kończyłaś ostatnie przygotowania do randki z 20-latkiem, kiedy po wnętrzu mieszkania dzielonego z Wasilewską rozległa się znajoma ci doskonale melodyjka. Blondynka zajrzała do łazienki i widząc, że nakładasz właśnie krwistoczerwoną szminkę na usta machnęła dłonią i pognała w kierunku drzwi. Korzystając z jej nieobecności podkradłaś czerwoną buteleczkę Killer Queen i spryskałaś się nią obficie. Pojawiłaś się we wnętrzu salonu, zgarniając ze stolika małą, czarną kopertówkę i wlepiłaś wzrok w sylwetkę przyjmującego. Brunet momentalnie skierował na ciebie spojrzenie. Prześwietlał cię nim na wylot. Jego intensywność sprawiała, że miałaś wrażenie iż wywierca nim dziurę w twoim brzuchu. Fala ciepła rozprzestrzeniła się po twoim drobnym ciele, kiedy wzniósł kąciki ust na wyżyny. Zjawiłaś się obok niego i zabawnie zmarszczyłaś nos, kiedy jego usta musnęły niespodziewanie jego czubek.

-Oddaję roszpunkę w twoje ręce.-zachichotała Amelia, zwracając się w kierunku chłopaka.

-Odstawię ją całą i zdrową, obiecuję.-odparł, posyłając jej delikatny uśmiech.

-Mam nadzieję, bo inaczej skopię ci to kościste dupsko.

-A ty przypadkiem nie powinnaś spędzać tego dnia z Bickiem?-poruszył znacząco brwiami.

Parsknęłaś śmiechem na widok miny przyjaciółki, która wyrażała, aby sportowiec jak najszybciej znalazł się po drugiej stronie drzwi. Zawodnik radomskiej drużyny wzniósł jedynie dłonie w geście niewinności oraz obrony, po czym chwycił twój wózek i pośpiesznie zatrzasnął za sobą drzwi. Zadarłaś głowę ku górze i rozbawiona spojrzałaś na swojego towarzysza, kręcąc z niedowierzaniem głową. Tytus rzucił na swoją obronę, że wolał się nie narażać i gestem dłoni wskazał ci samochód spoczywający przed tobą. Zamarłaś, omiatając wzrokiem śnieżnobiałą limuzynę, która miała was przetransportować do nieznanego ci miejsca. Totalnie cię zaskoczył, a to dopiero początek wspólnego wieczoru. Otworzył przed tobą drzwi i chwycił cię pod udami, przenosząc na wygodne siedzenie. Wózek schował do bagażnika i opadł obok ciebie, obejmując cię ramieniem. Pozwoliłaś opaść głowie na jego bark i poczułaś jak otula cię intensywna woń jego perfum. Przymknęłaś powieki i rozkoszowałaś się w pełni jego bliskością. Słowa były tutaj całkowicie zbędne. W tej chwili ich nie potrzebowaliście. Nagle jego wargi drasnęły twoje usta, zastygając w długim, czułym pocałunku. Czułaś bijący od was żar, uczucie jakie starał ci się przekazać właśnie w ten sposób, miłość jaką przelewał w tej pieszczocie. Gdy otworzyłaś oczy i chłonęłaś błękit jego tęczówek, a twoja drobna dłoń spoczęła na jego gładkim policzku, miałaś wrażenie, że po mimo, że dzisiaj kalendarz wskazywał dokładnie 38 dni waszego wspaniałego jak dotąd związku, czyli miesiąc , tydzień i jeden dzień, znasz go całe swoje życie. Tomek chwycił twoją rękę w swoją i pozostawił na jej zewnętrznej powierzchni mokry ślad.

-Ślicznie wyglądasz i obłędnie pachniesz.-uraczył cię rozczulającym, potężnych rozmiarów uśmiechem.

Zawstydzona zachichotałaś pod nosem, spuszczając głowę i splotłaś ze sobą wasze palce. W milczeniu wpatrywałaś się w migoczący za oknem obraz, aż do momentu, kiedy Tomek nałożył opaskę na twoje oczy i wyniósł na rękach z wnętrza limuzyny. Obdarzyłaś go sporym zaufaniem i dałaś się wieź do odpowiedniego miejsca bez podglądania. Po dłuższej chwili brunet w końcu odwiązał ciasno zawiązaną przysłonę, a ty wraz z momentem uniesienia powiek zaniemówiłaś. Fornal stał naprzeciwko ciebie z licznym bukietem białych róż, a waszą dwójkę otaczała zapierająca dech w piersiach panorama miasta. Spojrzałaś na siatkarza zaszklonymi oczami i uśmiechnęłaś się do niego błogo, odbierając wiązankę ślicznych kwiatów.

-Dokładnie 38 róż.-oświadczył, odsuwając przed tobą krzesło od stolika zastawionego smakowicie wyglądającym jedzeniem.

-Pamiętałeś. Jejku, Tomek.-wypowiedziałaś drżącym głosem.

Uwięziona II Tomek Fornal Where stories live. Discover now