37.

12.2K 813 497
                                    

Eren Pov 

''Hej Petra zaczekaj! Możemy porozmawiać?'' Dogoniłem dziewczynę która szła szkolnym korytarzem.

''Czego chcesz?''

''Chodzi o nasze spotkanie które przedwczoraj odwołałaś. Może moglibyśmy się spotkać dzisiaj i- ''

''Ech, nie. Sorry. Dzisiaj nie mam czasu.''

''Ok, dobra. A kiedy będziesz miała chwilę? Może jutro?''

''Eren aktualnie mam bardzo napięty grafik, więc nic z tego nie będzie. To na razie muszę lecieć, cześć.'' Macha mi na pożegnanie odchodząc. 

Dziwnie się zachowuje. Tak jakby mnie unikała, ale dlaczego?

Przecież nie ma ku temu żadnego powodu, chyba...

Zrobiłem coś nie tak? Obraziłem ją jakoś? Czy o co tu do cholery biega?  

Jestem tak bardzo pogrążony w myślach że nawet nie zauważam jak ktoś do mnie podchodzi i klepie po ramieniu.

''Eren! Wołam cię już chyba setny raz.'' Mówi Erwin.

''Ach, nie słyszałem, rozmyślałem o czymś.''

''Co tak namiętnie analizowałeś? Czyżby Levi?'' Słysząc to imię natychmiast na moje usta wpełza promienny uśmiech. 

''Nie, ale chyba powinienem do niego pójść.''

''Tak to bardzo dobry pomysł, wyczekuje cię z utęsknieniem jak księżniczka z Disneya swego księcia.'' Żartuje blondyn.

''Nie nabijaj się ze mnie! Poszukaj sobie lepiej jakiejś dziewczyny by zabić czas, a nie zatruwasz życie innym jakimiś pierdołami .'' Odpowiadam śmiejąc się i ruszam przed siebie. 

''Ej! Bez takich mi tu!'' Słyszę jeszcze wołanie Erwina, zanim znikam za rogiem.

_________________________

''Levi?'' Wchodzę do naszego pokoju.

''Tak?'' Odpowiadający głos dochodzi z łazienki a dźwięk włączonego prysznica momentalnie ucicha.

Nagle w głowie pojawia mi się  perspektywa nagiego i mokrego Levia.

Na sam jego widok w ubraniu lub bez,  natychmiast napalam się jak nienormalny a co dopiero by było jakby tak jeszcze dodać stróżki wody spływające z jego włosów po policzkach, linii szczęki,  wzdłuż szyi, w dół po jego nagim torsie i brzuchu, pozostawiające za sobą małe, błyszczące jak diamenciki kropelki.

Idę w kierunku łazienki i nie pukając do drzwi, otwieram je z rozmachem na oścież.

Niestety Levi ma już założony ręcznik na biodrach i stoi przed lustrem.

Szkoda.

''Więc pukanie do drzwi nie jest w twoim stylu Jaeger, hm?''

Nic nie mówiąc podchodzę do niego, obejmuję go od tyłu i wtulam się w jego plecy,  łapczywie wciągając zapach miodowego szamponu.   

''Eren coś się stało? Dostałeś z powrotem sprawdzian z matmy?'' Pyta rozbawiony.

Nadal udziela mi korepetycji, tylko że nie zawsze chce mi się uczyć i rozwiązywać zadania które mi daje, więc w efekcie końcowym moje oceny dalej nie wyglądają tak jakby chciał tego Levi.

Nie są złe, ale bardzo dobre też nie.

''Matmę oddają dopiero w następnym tygodniu.'' Mruczę.

Przeciwieństwa Się Przyciągają ᴱᴿᴱᴿᴵOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz