7.

21.3K 1.3K 798
                                    

Eren Pov 

Widzę jak duża ilość uczniów tworzy wielkie koło i coś wykrzykuje. Właśnie wyszedłem z kibelka i zastanawiam się co to za zbiegowisko. Podchodzę bliżej. Aha. Laski się biją. Patrzę na dziewczyny które wyzywają się nawzajem i szarpią za włosy. Według mnie to w ogóle nie jest seksowne. Dobrze że zaliczyłem je już obie, przed tym incydentem. Przynajmniej tak mi się wydaje.

Niespodziewanie obok mnie pojawia się Levi, który patrząc na to kiwa tylko głową i odchodzi.

Biegnę za nim.

''Hej nie wiesz dlaczego się leją?'' Pytam, gdy go doganiam.

Interesuje mnie dlaczego robią taką aferę w publicznym miejscu na oczach tych wszystkich gapiów.

''Biją się przez takiego dupka, co zerżnął dwie najlepsze przyjaciółki i oby dwie się w nim zakochały.''

Tak myślę kto to mógł być, to znaczy kto mógł zrobić coś takiego...

''Mała podpowiedz. Ten dupek to ty.'' Mówi i idzie dalej.

Ach oczywiście.

Teraz to ma sens.

Nadal stoję w tym samym miejscu i uśmiecham się sam do siebie. Dziewczyny od zawsze się o mnie kłóciły.

Levi obraca się na moment.

''Nie chcesz nic z tym zrobić? Jeśli któraś z nich pozbędzie się włosów, to będzie twoja wina.'' Mówi.

''A ciebie to na pewno by interesowało jakby dwie zdziry się o ciebie biły.'' Mówię drwiąco.

''Nie bardzo, ale ja je nie przepieprzyłem.'' Mówiąc to odchodzi.

________________________________

Walka się skończyła. Oby dwie miały mały ubytek siana na głowie i musiały zostać po lekcjach.

No i tak bym tam nic wielkiego nie stworzył nie? Żadnej nie prosiłem oto by się o mnie szarpały. A tak poza tym to nie jestem niczemu winien. Nawet nie wiedziałem że się znają, choć nawet to nie byłoby dla mnie wielką przeszkodą. Oby dwie o tym wiedziały i żadna nie odmówiła.

Jestem szczęśliwy że Mika się z nimi nieprzyjaźni. Ona jest moją małą rybią wielbicielką. Nie zaskoczyło by mnie nawet gdyby okazało się że jest rybo-seksualna. W tym momencie odbywa praktykę, dlatego jej tu nie ma. Już za nią tęsknię. Nie mam z kim pogadać. Jean jest cały czas zajęty Arminem. Wygląda na to że zastąpił mnie nie tylko jako współlokatora ale i przyjaciela. Obydwoje nadają na tej samej fal. Cieszę się z tego. Lubię Armina jest całkiem miły. Poza tym nie jetem typem zazdrośnika.

Wracam do mojego pokoju, pogoda się zjebała tak samo jak mój nastrój.

Leżę na łóżku i gram w gry na telefonie. Levi zaczyna z kimś gadać przez telefon. Wtedy słyszę jak pada imię Mikasa, nastawiam uszy. Czy on rozmawia z Miką? Przecież powiedziałem żeby zostawił ją w spokoju. Wyskakuję z łóżka jak poparzony i podchodzę do Levia. Siadam obok niego. Patrzy na mnie dziwnie i próbuje zepchnąć z łóżka, nie udaje się mu to. Staram zbliżyć się do głośnika, lecz on zawsze robi unik. W końcu odkłada telefon.

''Czego znowu chcesz?''

''Rozmawiałeś z Mikasą?''

''Nie, z twoim ojcem.''

''Mój ojciec nie posiada komórki. Nawet nie wie jak się nią obsłużyć.''

''Eren nie denerwuj mnie.'' Mówi zapalając papierosa.

Dlaczego zawsze myśli że to on jest szefem?

W ogóle się nim nie przejmuję. Na pewno uważa że się go boję, tak jak wszyscy, i tu się myli. Nie czuję przed nim strachu, ani odrobinę. Jeśli uważa się za takiego silnego to było by dobrze go przetestować, nieprawdaż?

Wyciągam mu fajkę z ust.

''Co ty odpierdalasz?'' Pyta zdziwiony, a ja tymczasem wkładam papierosa między wargi i mocno się zaciągam, co powoduje że dostaję ataku kaszlu.

Jeszcze nigdy nie paliłem. Bo po co? Nie czuję pociągu do nikotyny.

Levi śmiejąc się zabiera z powrotem swoją fajkę.

''Naprawdę słodko Jaeger. I tu odzwierciedla się twoja męskość.''

Chwytam za jego skręta i wyrzucam go przez okno.

''Ups.''

''Chyba nigdy się nie nauczysz, hm?''

''To dlaczego nie udzielisz mi porządnej lekcji? No dalej. Wal śmiało.'' Mówię pokazując mój policzek.

'' Tch, myślisz że mnie wkurzyłeś? To co tu teraz odstawiasz przypomina mi bardziej przedszkole. Poza tym i tak już ją prawie kończyłem.''

Zamyka okno.

''Co? Nie odważysz się? Nie masz nic do stracenia Ackerman. Och. Czekaj niech się zastanowię... Aha! Przecież ty nic nie masz. Nie masz niczego i nikogo. Jesteś 'forever alone'  i do tego na pewno jeszcze się z nikim nie pieprzyłeś. Żadnych przyjaciół... nikogo kto by cię lubił... nikogo kto by cię wspierał...'' Wyśmiewam się z niego.

Niech mi pokaże jaki jest silny.

''Co ty powiedziałeś?'' Pyta zaciskając zęby.

''Nie udawaj, ty już dobrze zrozumiałeś.''

W następnej chwili poczułem jak pięść Levia ląduje na mojej twarzy. Chciałem coś powiedzieć, nie zdążyłem, poczułem kolejny cios. Coraz więcej i więcej, cios za ciosem. Kurwa tego się nie spodziewałem. Myślałem że się obronię, ale nie dam rady...

Zaczynam wyć z bólu. Upadam na podłogę. Dostaję jeszcze mocnego kopniaka w brzuch, jęcząc zwijam się w kulkę. Jeszcze jedno kopnięcie, tym razem trafia w nogę, z mojego gardła wydobywa się dziki krzyk i w tym momencie mój oprawca zostawia mnie i odchodzi.

Czołgam się powoli w stronę mojego łóżka. Staram się uspokoić, unormować swój oddech i co najważniejsze, byle się nie rozpłakać. Niestety mi się to nie udaje, po policzkach zaczynają mi spływać łzy. Mocno zagryzam zęby. Słyszę huk zamykanych drzwi i widzę że Levia nie ma w pokoju. Po prostu sobie poszedł, jakby nigdy nic.

Ten facet jest potworem. Jego reputacja nie wzięła się z niczego. Pierdolony bad boy. Sam chciałem się o tym przekonać to teraz mam.

Ale teraz już znam jego limit...

I jego słaby punkt...

Samotność.


Przeciwieństwa Się Przyciągają ᴱᴿᴱᴿᴵWhere stories live. Discover now