Prolog

2.9K 160 40
                                    

Otwieram oczy. Słońce wpada do pokoju przez wysokie okna zwiastując rozpoczęcie nowego dnia. Nie mam sił wstać. Odwracam się na bok i widzę puste miejsce na łóżku. Próbuje poczuć delikatny zapach mojej ulubionej kawy i kieruje wzrok w stronę drzwi sypialni gdzie za chwilę pojawi się moja ukochana z kubkiem tego zacnego napoju by przekonać mnie do wstania z tego nieziemskiego łóżka. Jednak mijają minuty, a jej dalej nie ma, podobnie jak cudownego aromatu. Zaniepokojony wstaję i po wyjściu z pokoju kieruje się schodami w dół gdzie mieści się kuchnia. Po zejściu zauważam na drzwiach łazienki (znajdujacych się po lewej stronie od stopni) wiszący czarny garnitur razem z koszulą w tym samym kolorze. Marszczę brwi nie mogę sobie przypomnieć co on tam robi. Gdy wchodzę do kuchni mój wzrok kieruje się w stronę kalendarza. W momencie gdy dostrzegamy dzisiejszą datę zaznaczoną na czarno dociera do mnie wszystko. Łapię się blatu, żeby nie upaść, a do oczu napływają mi łzy.
— Mei-Rin — łkam i przyciskami pięść do ust. — moja słodka, kochana Mei-Rin.
Nagle do moich uszu dobiega odgłos telefonu. Starając się uspokoić znajduję go na szafce przy zlewie. Szybko sprawdzam kto dzwoni i odbieram.
— Halo — mówię wzdychając.
— Sebastian jak się czujesz?
— A jak się mam czuć Finnian? Dziś jest pogrzeb mojej narzeczonej.
— Wiem, przepraszam. Mogę po ciebie przyjechać za godzinę, pojedziemy razem. Nie powinieneś być teraz sam.
— Dziękuję byłbym wdzięczny.
— W takim razie... do zobaczenia — rozległ się dźwięk zakonczonego połączenia. Powoli podszedłem do blatu i zalaczylem ekspres. Czekając, aż kawa się zaparzy Uralem się do łazienki. Po prysznicu, ogarnięcia się i założeniu garnituru wróciłem do kuchni. Wiedząc, że i tak nic nie zjem, zgarnąłem kubek kawy i usiadłem przy wyspie kuchennej na jednym z barowych krzeseł. Gdy dopijałem resztki napoju rozległ się dzwonek telefonu.
— Halo — mówię zmęczonym głosem.
— Sebastian już jestem pod kamienicą.
— Dobra zaraz będę — mówię i rozłączam się. Zakładam w przedpokoju buty i wychodze z mieszkania zamykając drzwi na klucz. Na dole czeka na mnie Finnian w czarnym SUV'ie.
— Jeszcze raz dzięki — mówię wysiadając do samochodu.
— Tak jak mówiłem nie powinieneś być teraz sam. Przyjaciele się wspierają.
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Jednak od momentu wejścia do Kościoła, do chwili w której spuszczano ciało mojej ukochanej, w czarnej trumnie do dołu nie pamiętam nic. Pustka. Po ceremonii Finnian widząc, że potrzebuję chwili dla siebie powiedział, że zaczęła przy samochodzie. Dopiero kiedy zostałem sam przy grobie pozwoliłem by łzy spłynęły po mojej twarzy.
— Kochanie... — mój głos się załamał — kiedyś do ciebie dołączę, ale nie teraz. Jeszcze nie... Przepraszam — podniosłem wilgotną od łez twarz w górę. Wtem na wzgórzu zauważyłem niską postać. Z tej odległości nie dostrzegałem szczegółów postaci młodzieńca stojącego w oddali. Jedyną rzeczą, którą zobaczyłem był uśmiech skierowany wprost do mnie.

*****
Hej Robaczki
Witam w moim nowym opowiadaniu. Mam nadzieję, że historia przypadnie wam do gustu. Gwiazkujcie i komentujcie i do nastepnego.

I am your infernal consolation ||SebasCiel*Yaoi||Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin