Epilog

5K 142 11
                                    

Gdy dwa miesiące temu rozmawiałam z Lukiem o dziecku, które mieliśmy.. Najzwyczajniej w świecie zaczełam płakać. To było nie do zrozumienia, czemu takie coś nas spotkało. Dzięki wiedzy o wypadku , zadrapania na moim ciele stały się dla mnie jasne. Teraz stoję nad grobem mojego dziecka, a wiatr rozwiewa moje włosy. Trzy białe róże trzymam w dłoniach i myślę czy odłożyć je dla młodego lub młodej Hemmings. Zastanawiam się czy chcę je kłaść.. Będzie to dla mnie tak jakby pożegnanie. Kładę rękę na brzuchu i głośno wzdycham.
-No, mam nadzieję , że tym razem będzie dobrze. - szepczę kładąc róże. Po moim policzku spływa samotna łza , która spada na płytę granitową. Uśmiecham się lekko i odchodzę z cmentarza. Na pewno tu wrócę, ale nie mam ochoty siedzieć tu dłużej. Zbyt dużo myśli kroi się w mojej głowie. Dlaczego wypadek został spowodowany? Przez kogo ? Czemu nie uratowali mojego malca? Ugh, za dużo tego. Dlatego wolę odejść, i przychodzić co jakiś czas. Żeby nie było od razu że jestem matką bez serca, co nie potrafi siedzieć godzinami nad grobem dziecka. Kocham to maleństwo, ale żyje teraz ze świadomością, że za osiem miesięcy będę posiadać nowe. Tak, dobrze widzicie. Jestem w ciąży , już drugi raz. Tym razem chceny z Lukiem zadbać bardziej o bezpieczeństwo dziecka. Nigdy nie rozumiałam i chyba nie zrozumiem , dlaczego gdy coś się straci z to następną rzecz czy osobę traktuje się lepiej i uważa by nie popełnić błędu. Bardzo mnie to zawsze irytowało, dlatego ja zamierzam traktować to dziecko, dokładnie tak samo jakbym traktowała tamto. Wchodzę do domu informując narzeczonego że jestem. Pamiętam ten dzień gdy Lu mi się oświadczał, aahh..

Szłam z zawiązanymi oczami do przodu. Prowadził mnie Mike, ale w pewnym momencie się zatrzymał.
-Siostrzyczko - zaczął, zdejmując przy tym opaskę z moich oczu - podążaj za tymi śladami. - wskazał na narysowane ślady butów . Narysowane były one białą kredą. Bardzo oryginalnie, nie powiem. Zaczęłam chichotać, bo ja na serio nie wiem jak można na coś takiego w ogóle wpaść? Ale zgodnie ze wskazówkami brata zaczęłam iść śladami. Dotarłam nagle nad mały stawek przy którym stało mnóstwo świec i porozsypywanych było pełno płatków białych róż. Pomiędzy drzewami , na których porozwieszane były piękne światełka , stał biały stolik i krzesła. Stół był ślicznie nakryty, a na nim świece i jedzenie oraz wino. Mój ukochany podszedł do mnie i podał mi rękę. Ujęłam ją i ruszyłam z blondynem do stolika. On odsunął mi krzesło jak na gentelmena przystało i sam usiadł. Życzyliśmy sobie smacznego i zaczęliśmy jeść w ciszy. Później postanowiliśmy zatańczyć do muzyki, która  grała gdzieś w oddali.
-Na prawdę jestem pod wrażeniem , że to wszystko przygotowałeś, mimo że na ślady od butów chciało mi się śmiać. - uśmiechnęłam się co zawtórował. Spojrzałam w tę jego piękne tęczówki w których od razu utknęłam. Chłopak spojrzał na chwilę na moje usta , i po chwili już mogłam poczuć jego wargi na moich. Zimny kolczyk Luka dodawał temu pocałunkowi tajemniczości i namiętności. Właściwie nie wiem czemu, ale jego kolczyk zawsze mi się podobał i uważam że pasuje on do chłopaka. Nagle poczułam jak blondyn zniża się , przez co musiałam przerwać przyjemność. Spojrzałam na niego z wielkim szokiem, gdy okazało się że klęczał na jedno kolano. Zakryłam dłonią usta w niedowierzaniu.
-Mia.. Od początku wiedziałem , że nie jesteś dla mnie byle dziewczyną, że muszę ci pomóc, że jesteś tą jedyną. Nie raz bałem się , że cię stracę oraz nie raz cię straciłem. Na szczęście zawsze cię odzyskiwałem, jednak teraz nie ma mowy, abym dał ci odejść. Kocham twoje piękne oczy, twoje usta, twoje włosy, twoją figurę, twoje blizny, twój charakter, kocham to gdy mnie denerwujesz, kocham twój śmiech oraz uśmiech.. Po prostu kocham w tobie wszytko, kocham cię całą. Chciałbym jednak , abyś w tym ważnym dniu stała się oficjalnie cała moja. Nie wyobrażam sobie dalszego życia bez ciebie, przeraża mnie fakt że mogłoby mi ciebie zabraknąć. Postanowiłem , że nigdy cię nie skrzywdzę i że na zawsze będę przy tobie. Na dobre i na złe. Mio Twenters, kocham cię nad życie, ale muszę zadać ci to pytanie. Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym facetem we wszechświecie i zostaniesz moją żoną? - kończy w końcu i spogląda na mnie zestresowany. W moich oczach zbierają się łzy, ale w końcu wyduszam z siebie to słowo, na które czekał chłopak.
-T-tak.. - Lu od razu wstaje i mocno mnie przytula. Odsuwam się lekko od niego i go całuje. Jestem taka szczęśliwa!

Na samo wspomnienie się uśmiecham. Wchodzę po schodach i kieruję się do sypialni gdzie za pewne jest niebieskooki. Jak też myślałam leżał i jadł pizzę.
-Hawajska? - pytam gdy wchodzę na co kiwa głową. No i to właśnie było to na co czekałam. Tylko ja, Luke , seriale i pizza hawajska. Czego chcieć więcej, po za naszym małym brzdącem? Położyłam się obok Luka i dałam mu porządnego buziaka. Zaczęłam jeść mój ulubiony posiłek.
-Wiesz co? Kocham tą pizzę najbardziej na ziemi, ale ciebie jeszcze bardziej. - mruczę śmiejąc się.
-Jesteś nie możliwa. - chłopak kręci głową z rozbawieniem, po czym całuje mnie w usta. No i tak to ja mogę żyć!

°=°=°=°=°=°=°=°=°

Hej, hej, hej! Wybaczcie , że tak długo zajmowało mi pisanie tego , ale miałam parę rzeczy do przemyślenia i nie miałam czasem siły pisać. Aaa, to już koniec, jak to szybko minęło! 😱 Dziękuję Wam, za wszystko! ❣️ Jesteście wspaniali! 💞 Zapraszam teraz na ,,Tato wracaj!" Myślę , że się Wam spodoba 😋
Strzałka 💜
Strzałka 💜

Nieznany numer | L. H.Where stories live. Discover now