- Byłabym wdzięczna, gdybyś przestała próbować wedrzeć się do mojego umysłu - powiedziałam zaskakująco chłodno. Zamarła słysząc moje słowa. Jej moc powoli ode mnie odpływała. Mój głos był tak inny od tego, który znała. O wiele dźwięczniejszy. O wiele głębszy. - Nie życzę sobie tego nigdy więcej. Jeśli zapragnę podzielić się z tobą swoimi przemyśleniami, powiem tobie o tym. 

- Isse... - Pierre powiedział do mnie łagodnie, chcąc mnie uspokoić, ja jednak wyprostowałam swoje plecy z zaskakująca pewnością siebie i puściłam jego dłoń. Gdy zrobiłam krok do przodu, on odruchowo uczynił to samo. Udałam, że tego nie zauważyłam. Moje ciało znalazło się na granicy blasku rzucanego z wnętrza domu. Przestąpiłam o kolejny krok i zalała mnie jasność kryształowych żyrandoli. Chelsea spojrzała na mnie jakbym była nieboskim stworzeniem. Jej oczy rozszerzyły się gdy spojrzała na moją twarz, potargane przez wodę i Pierra włosy i luźne, nadal brudne od krwi ubrania. Jej wzrok badał coś co zdawało się być zawieszone za moimi plecami, by powrócić do mnie bez słowa. Musiała je ujrzeć. Cienie, o których wspominał Pierre. Pozwoliłam jej, by zbadała każdy milimetr mojej boleśnie idealnej, wampirzej twarzy. By jej wzrok przesunął po każdym paśmie moich złotych, grubych włosów. Spoczął na moich jadowicie zielonych oczach. 

- Wyglądasz jakbyś przeszła przez piekło - powiedziała prosto, a w jej oczach ujrzałam błysk ciepła. Była w szoku. Widząc mnie taką. Byłam pewna, że Blaise uprzedził ją czym się stałam i jak. Musiała wiedzieć. Uśmiechnęłam się do niej krzywo. 

- Ostatnio dość często tam bywam - powiedziałam z przekąsem, tylko na nią patrząc.

- Tak też słyszałam. 

- Co jeszcze słyszałaś? - spytałam, a Pierre dołączył do mojego boku. Stanął obok mnie jakby był moim lustrzanym odbiciem. Jakby był moim cieniem. Jakbyśmy byli jednością. Wzrok Chelsei jedynie przesuwał się ze mnie na niego. Doskonale to widziała. 

- Blaise opowiedział mi wszystko co wydarzyło się w Wenecji. Tak bardzo mi przykro... - urwała, a jej dłoń wyciągnęła się w moją stronę. Przyglądałam się jej długo i uważnie, zanim postawiłam krok w jej stronę. - Nawet nie umiem sobie wyobrazić tego, przez co przeszłaś, by nas ocalić. 

- Odebrałam sobie dla was życie - powiedziałam prosto, idąc powoli w jej kierunku. - Dałam się zamienić w jedną z was. Dałam zaciągnąć się do piekielnych czeluści. A teraz ściga się mnie jak bezcenną zdobycz. 

- Wiem - kiwnęłam głową na jej słowa. 

- W takim razie dostałaś dobry life update - uśmiechnęłam się do niej lekko, a ona odetchnęła głęboko z ulgą, po czym już przy mnie była. Jej ramiona otoczyły moją sylwetkę i zamknęły mnie mocno w niedźwiedzim uścisku. Zamarłam w kompletnym bezruchu zanim odwzajemniłam go delikatnie, wzrokiem szukając Pierra. Stał na moje wyciągnięcie dłoni. Gdy to jemu przypadła kolej wyściskania swojej przybranej siostry, w wejściu do ogrodu pojawiła się kolejna sylwetka. Wzrok Chelsei podążył za moim. Nadal nie potrafiłam do końca się uspokoić. 

- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, że go ze sobą zabrałam. Od twojego wyjazdu staliśmy się nierozłączni - wróciłam spojrzeniem do Alessio i patrzyłam jak powoli idzie w naszą stronę. 

- Czy moja rodzina jest bezpieczna? Co z Robertem?

- Tak. Są bezpieczni. A Robert...- urwała, Alessio do nas dołączył i uśmiechnął się do mnie łagodnie. 

- Co z Robertem? - aż cała zadrżałam. 

- Chce nas wszystkich ponabijać na pale - powiedział Alessio prosto i lekko się skrzywił. - Nieśmiertelność tobie służy Anaisse. Jesteś olśniewająca - Alessio pochwycił moją dłoń i ucałował ją lekko patrząc mi prosto w oczy. Pierre odchrząknął głośno u mojego boku i przerzucił swoje ramię przez moją szyję i mnie do siebie przyciągnął. Zaborczy. Sam się tak nazwał, nieprawdaż? Uśmiechnęłam się do niego w podzięce. Alessio tylko nas obserwował. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że od teraz tak będzie wyglądało moje życie. Na ciągłej obserwacji i niepewności. Na stałym wyczekiwaniu na niebezpieczeństwo i zagrożenie.

Bella Clairiere and City of Lost Souls (III)Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum