JESS POV:
Stoję na placu zabaw w miejskim parku i spoglądam na małą siebie i mamę, która siedzi na ławce, a obok niej jakaś kobieta.
- Jess, idź się bawić. W piaskownicy jest Ethan. Idź nie bój się. - mówi mama, a malutka ja ruszam niepewnie w stronę brata i jego kolegów. Siadam na drewnianej konstrukcji obok dziewczynki z mocno kręconymi włosami, która lepi babki z piasku.
- Cześć jestem Jessica, a ty? - pytam jej, a ona spogląda na mnie swoimi mocno niebieskimi oczami i zaciąga mocniej rękawy bluzeczki.
- Cześć, ja jestem Aurora. - odpowiada dosyć cicho. Spogląda na chłopczyka bardzo podobnego do siebie. Do mały Robert. Są identyczni. Obok niego jest Ethan, Gregor i Harry.
- To twój brat?
- Tak. Ma na imię Robert, a ty masz rodzeństwo? - zadaje mi pytanie maleńka Auri odgarniając włosy na bok.
- Mam, To Ethan, ten obok twojego brata. - wskazuje jej na Ethana, który w tym momencie podłożył nogę Gregorowi przez co chłopczyk się wywrócił. Pięcioletnia Auri wybiega z piaskownicy.
- Co robisz!? Tak się nie bawi! - krzyczy dziewczynka i piorunuje wzrokiem mojego brata, który odsuwa się od niej jakby się bał.
- To tylko wygłupy. - odpowiada Ethan, do którego i ja podchodzę i pytam dlaczego to zrobił.
- Nie krzywdzi się innych dla wygłupów. - mówi Auri i pomaga Gregorowi się podnieść. Chłopak nawet na nią nie spogląda, ucieka na boisko, a za nim biegnie reszta.
Nagle obraz się zmienia. Stoję w budynku szkoły podstawowej. Na krzesełkach obok gabinetu Pani Dyrektor siedzi Ethan z tatą.
- Zapraszam Pana i ciebie Ethan też. - wchodzą do środka na prośbę wraz z Panią Chavez, a ja za nimi. Siadają na przeciwko kobiety. Ethan ma siniaki na twarzy, ale nie ugięcie patrzy w stronę Dyrektor. Tata jest cały czerwony z wściekłości. Widzę jak jego żyły na szyi pulsują.
- Ethan opowiedz tacie co dzisiaj zrobiłeś. - kobieta w czarnej marynarce krzyżuje ręce i spogląda na chłopca.
- Pobiłem się z Harrym. - odpowiada bez zająknięcia.
- Dlaczego? - dopytuje kobieta.
- Bo obraził Jess. i dostał za swoje. - ojciec nie dokańcza rozmowy i wyciąga go z gabinetu. Biegnę za nimi jak wsiadają do samochodu i zaczynają się krzyki.
- Ty ośle! Jak mogłeś się bić w szkole, bo ktoś obraził twoją łajzowatą siostrę! Jesteście siebie warci. Nic nie osiągnięcie w życiu.
Znowu obraz się zmienia. Widzę jak mama zmywa naczynia, a siedzę przy kuchennym stole i pije herbatę. Spoglądam na kalendarz. 11 marca 2013 roku. Szybko przerzucam wzrok na zegar. 17:53.
To się za chwilę wydarzy. Za pół godziny zadzwoni do Ethana Gregor z wiadomością, że o osiemnastej Aurora, Robert i ich mama mieli wypadek. Tata Gregora będzie na miejscu i będzie widział ciało Pani Catherine.
A ja siedzę i rozmawiam z mamą o niczym. Ojca nie ma, bo jest w pracy, którą sobie znalazł w zakładzie stolarskim.
Obraz znika i pojawia się nowy. Jestem w swoim pokoju. Siedzę na łóżku i oglądam "13 powodów". Jestem tylko ja i dziadek, któremu zrobiłam kolację i pomogłam załączyć telewizor na dole. Zakładam słuchawki i załączam kolejny odcinek. W domu panuje cisza. Ethan jest u Gregora, a mama z Casperem na zakupach. Dziadek pewnie zasnął. Widzę swoje skupienie na odcinku. Nagle drzwi z hukiem się otwierają, a do środka wchodzi ojciec. Rzucam laptopem na bok z przerażenia.
- Co tu robisz!? - krzyczę, a on się zbliża. Rzucam się na niego, ale to nic nie daje, bo jestem tylko w tym śnie jak ducha. Chce, żeby się to skończyło. Chce wyjść.
Zamykam oczy i mocno je zaciskam.
Panuje cisza. Otwieram je powoli.
W tym momencie ojciec naciska spust, a kula dosięga Ethana.
Zaczynam krzyczeć.
- Jess! Obudź się! Panie doktorze pomocy! - słyszę jakieś głosy, jakby echo w mojej głowie.
Znów wszystko znika.
AURORA POV:
Siedzę przy szpitalnym łóżku Jess, która już od dwóch dni jest w śpiączce. Modlę się, żeby się obudziła, ale to chyba nie działa. Jestem bliska łez. Przed oczami przemykają mi wszystkie nasze wspólne chwile. Dzień, w którym się poznałyśmy, zabawy w podstawówce, imprezy, nasze błędy i sukcesy. Jess zaczyna się poruszać. Biorę to za dobry znak.
- NIE!!!! Zostw go! - zaczyna krzyczeć przez sen, a ja nie wiem co się dzieje. Jej ciśnienie wzrasta. Jess miota się po całym łożku i wyrywa wenflon z zgięcia nadgarstka.
- Jess! Obudź się! Panie doktorze pomocy! - wybiegam na korytarz i dalej wołam o pomoc. Do sali wbiegają pielęgniarki, a za nimi lekarz.
- Co się stało? - pyta szybko.
- Nie wiem. Siedziałam przy niej gdy zaczęła krzyczeć i rzucać się po łóżku. - odpowiadam. Mężczyzna wraca do sali zamykając przed mną drzwi.
***
Chodzę w kółko po korytarzu. Gregor jest z mną. Opuścił trening. Robert na niego poszedł, ale obiecał, że wróci po nim.
- Usiądź kochanie. To jej nie pomoże. - mówi gdy go mijam.
- Siedzenie też. - chwyta mnie za nadgarstek, wstaje i przyciąga mnie do siebie mocno przytulając.
- Nie męcz się tak. Przyjdzie lekarz i wszystko nam powie. - poddaje się kiedy całuje mnie w czoło i siadam obok niego.
***
Mija godzina gdy pojawia się doktor, który prowadzi Jess. Wstaje szybko z krzesełka. Przed moimi oczami robi się ciemno, a w mojej głowie zaczyna się kręcić. Gregor zauważa i szybko mnie łapie.
- Ej, wszystko w porządku? - pyta gdy znowu siadam.
- Tak, tak.
- Dobrze się Pani czuję? - lekarz również zauważył co się stało.
- Oczywiście, zakręciło mi się tylko w głowie. - odpowiadam.
- Dobrze. Z waszą przyjaciółką wszystko już w porządku. Najprawdopodobniej tylko jej się coś śniło stąd ta reakcja. To bardzo częste przy wstrząsach. Mózg próbuje przywołać wspomnienia. To musiało być niezbyt miłe skoro tak zareagowała.
Dziękujemy mu za informacje i wracamy na swoje miejsca.
- Auri dobrze się czujesz? - Gregor wraca do sytuacji sprzed chwili. Widzę zmartwienie na jego twarzy. Nie mam zamiaru go okłamywać.
- Nie. Jak wstawałam to zrobiło mi się ciemno przed oczami. Jest mi dziwnie słabo.
- Chodź. Zawiozę cię do domu. - wstaje i wyciąga kluczyki do samochodu z kieszeni.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale, wystarczy mi, że oni są w szpitalu.
Nic więcej nie mówię i trzymając się za ręce wychodzimy z budynku.
YOU ARE READING
Dobranoc Auroro.
Teen FictionSen zabiera nagle. Sen owija się wokół człowieka jak mgła w koło gór. Sen jest bratem Śmierci. Między nimi jest cienka linia i wystarczy krok... by złamać granice. - Auroro, proszę nie zasypiaj, nie zamykaj oczu! Proszę... Sen się nią zajął. Serce...