10.

33 2 0
                                    

Cały dzień chodziłam zła. Nie dlatego, że do mojego brata dobierała się moja była przyjaciółka, ani Cecil do Gregora. W sumie, to nie. Wkurwiło mnie to. Jess też była zła, bo Megan chyba nadal czegoś chce od Ethana. Wiem co on przez tą rudą małpę przeszedł. Obie pałałyśmy do nich nienawiścią. Współczułam Ianowi, że musi znosić nasze humorki. Znamy go bardzo długo. Bałyśmy się jak zareaguje na to co robi Phoebe. Był w niej zakochany tak długo, ale na stołówce wymusił na nas w końcu o co chodzi.

- Zaczniecie mówić? Od paru godzin jesteście wkurwione, a ja nie wiem co zrobiłem. - pyta chłopak i nawija na widelec spaghetti.

- Ehh... Miałyśmy dziś przyjemność widzieć Phoebe. - odpowiada Jess bawiąc się swoją porcją makaronu. Ja patrzę to na jedno to na drugie z przyjaciół. Twarz Iana na imię byłej spoważniała. Mówiłyśmy o niej tylko wtedy gdy było to coś co nas mocno w niej zdenerwowało.

- I? - dopytuje, a jego wzrok robi się pusty.

- No ten... Próbowała zarywać do Roberta. Na naszych oczach. - ona nie owija w bawełnę. Ian zaciska usta, a ja zaczynam się zastanawiać, czy on tylko nie udaje bi, żeby odgonić myśli od Phoebe.

- Tyle? 

- Robert był obojętny na jej zaloty.

- Dobrze.

- Ian. - odzywam się w końcu. Zaskoczony przyjaciel spogląda na mnie. Zawsze mówiła Jess, ale czas na moją kolej.

- Tak?

- Wiesz, że długo tak ie pociągniesz? Musisz się oderwać od niej. Wyrządziła tobie, nam i wielu innym osobom mnóstwo krzywd. Ta dziewczyna nie jest tego warta. 

- Dzięki Auri. - podaje mi swoją dłoń. Mocną ją ściskam.

- Dobra spaghetti nam stygnie. - Jess zaczyna wchłaniać swój ukochany posiłek. Mnie, aż tak nie ciągnie do tego. Zjadam pół porcji i rozglądam się jednocześnie po pomieszczeniu. Stolik mojego brata znajduję się trzy rzędy dalej. Mam doskonały widok na Gregora, który siedzi przodem do mnie. Razem z nimi one. Cecil właśnie się z czegoś śmieje. Tak jak i jej trzy przyjaciółeczki. Chłopcy jakoś bardzo nimi się nie przejmują. Harry rozmawia z nim praktycznie cały czas. Zaczyna mnie piec blizna i czuję czyjś wzrok na mnie. Gregor. Uśmiecha się do mnie i puszcza mi oczko. Czerwienię się, ale nagle mam jakiś dziwny przypływ odwagi i sama puszczam mu oczko i odwzajemniam uśmiech. Cecil to zauważyła. Blondynka położyła dłoń na jego barku i coś zaczęła do niego mówić. Chłopak chyba udawał, że ją słucha. Nagle komórka Iana dostała powiadomienie. 

- Oho, nowe zestawienie! - powiedział odblokowując telefon. W jego oczach dojrzałam nadzieję, spojrzałam na Jess, która jedynie wywróciła oczami i wróciła do posiłku.

- No, no, no.... Mam 27 miejsce.  - mówi zadowolony. - Czas na waszą listę.

- Nie ma nic ciekawego na niej. - Jess uśmiecha się sarkastycznie.

- Na prawdę? Auri.... Robisz się rozpoznawalna... - Ian ma banana twarzy podając mi telefon. 

Na ekranie jest moje zdjęcie i podpis pod nim: " Aurora Elev. Jeśli myśleliście, że Robert jest jedynakiem to się mylicie. Ta piękna brunetka o długich kręconych włosach to jego siostra. Niesamowite oczy to chyba u nich cecha rodzinna.". U samej góry widnieje cyfra 5. 

- Co? - moje oczy są wielkości talerzy.

- To nie wszystko, bejb. Twoja stylówka z dzisiaj wygrała, a nasz droga Jess goni Cię coraz bardziej. Na liście jesteś szósta. 

Telefon Iana wyrywa mi Jess i nerwowo spogląda w ekran. Naciska miniaturę swojego zdjęcia i tak jak pod moim znajduję się króciutka notka. "Jessica Sanchez. Pieszczotliwie nazywana Jess. Ta wysoka czarnulka o zielonych oczach zawładnęła kiedyś sercem wielkiego Matta Landera. Kogo owinie sobie wokół palca teraz?". 

- Jak to kogo? Wuefistę. - mówi z podstępem w głosie i dalej przegląda listę. - Auri. Oglądałaś całą? - pyta.

- Nie.

- To patrz. - przyjaciółka podaje mi urządzenie. Mój wzrok przykuwa trzynaste miejsce. Cecil Oswald. 

- O kurwa. - zakrywam ręką usta i wybucham śmiechem wraz z Jess. Nasz śmiech był dosyć głośny więc parę osób na nas spojrzało tak jakbyśmy były niespełna rozumu. Przyjaciółka dała mi kuksańca i zwróciła głowę w stronę stolika naszych braci. Czerwona jak burak obserwowała nas Cecil, która z całych sił ściskała własną komórkę. Gregor wraz z Robertem chyba też właśnie czytali zestawienie, bo również nie mogli opanować śmiechu. Jeszcze raz zerknęłam na tą cholerną listę i wcisnęłam zdjęcie blondynki i zaczęłam z Jess czytać notkę.

"A o to nibygwiazda szkoły - Cecil Oswald. Wybaczcie, staram się być miłą osobą i pisać o każdym coś dobrego, ale tutaj się kur** nie da."

Już nie wytrzymuję i ze łzami w oczach oddaje telefon Ianowi. Postanawiamy opuścić to miejsce, aby dalej się nie kompromitować. Idąc w stronę drzwi rozglądam się po zgromadzonych uczniach. Ci którzy własnie czytają zestawienie nie mogą zatuszować rosnącego śmiechu. Wpis pod zdjęciem Cecil rozbawił każdego prócz niej samej.

- Phoebe i Megan są na 34 i 12 miejscu. - nic nie odpowiedziałyśmy. Jedynie uśmiechnęłyśmy się porozumiewawczo. Jess nadal nie mogła powstrzymać śmiechu przez co ledwo trzymała tacę z kawałkiem ciasta truskawkowego. Nawet nie wiem kiedy wyrósł przed nią Pan Harper. Pojawił się znikąd. Tak samo pojawiło się ciasto truskawkowe na jego białym t-shrcie. Ja i Ian zatrzymaliśmy się z przerażeniem. Jess nie schodził uśmiech z twarzy. Nauczyciel skrzyżował ręce na piersi. 

- Musisz się nauczyć chodzić, Moja droga. - powiedział i z tylnej kieszeni dresów wyciągnął chusteczki i jedną z nich zaczął ścierać resztki ciasta z ubrania.

- Nauczy mnie pan? - w tym momencie moje serce zamarło. Jess chyba musiała mieć coś w tym spaghetti. Spojrzałam na Iana, który z rozdziawioną buzią patrzył na przyjaciółkę. Pan Harper przerwał  i zbliżył się do dziewczyny. Stanął tyłem do nas, a bokiem do Jess i wyprostowany jak żołnierz coś wyszeptał prosto w jej ucho. Gdy odszedł zauważyłam jej zażenowanie na twarzy. To co jej powiedział musiało na nią mocno zadziałać, bo z prędkością światła wyszła z stołówki. Ja i Ian za nią. Znaleźliśmy ją na ławeczce w bocznym korytarzu prowadzącym do sali chemicznej i fizycznej.

- Jess? Co on Ci powiedział? Wyglądałaś jak duch. - chłopak usiadł po jej lewej stronie. 

- Co się odpierdala w tej szkole? - zapytała chyba samą siebie.

- Powiesz nam?

- Powiedział.... Na to moje głupie pytanie.... Co ja kurwa miałam w głowie kiedy je mówiłam... lol..

- JESS! - pośpieszamy nawzajem naszą przyjaciółkę.

- Zaprosił mnie na lekcję prywatne. 

Mój wzrok spotkał się z Ianem, który nie wiedział o co chodzi. Ja też nie wiem.

- Co się odpierdala w tej szkole? - powtarza Ian po Jess. Ja opieram głowę o zimną ścianę i wybucham śmiechem. Dołącza do mnie Jess po chwili.

- Jesteście obie nienormalne. 

Dobranoc Auroro.Where stories live. Discover now